Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

17-letnia Paulina umarła trzy dni po zabiegu usunięcia narośli

Dorota Mękarska
Fot. Krzysztof Kapica
"Jestem ulotna jak chwila, nierealna jak marzenie, nieuchwytna jak wiatr, nietrwała, jak miłość" - pisała o sobie na Naszej Klasie 17-letnia Paulina. Dziewczyna zmarła po drobnym chirurgicznym zabiegu przeprowadzonym w Sanoku.

Paulina miała drobną narośl na palcu lewej nogi. Skórne zgrubienie bardzo jej doskwierało. Dziewczyna nie mogła chodzić i ćwiczyć na zajęciach wychowania fizycznego. - Kupiła sobie nowe buty na święta. Chciała je koniecznie założyć - płacze babcia.

Myśleliśmy, że zaszkodziła jej zapiekanka

Poszła do przychodni lekarskiej w Jurowcach, gdzie lekarz przypisał jej maść. Jednak lek nie spowodował poprawy. Wtedy dostała skierowanie do Przychodni Rejonowej nr 1 przy ul. Lipińskiego w Sanoku. Tam 2 marca w poradni chirurgicznej, w warunkach ambulatoryjnych, wycięto jej narośl. - W środę poszła na rekolekcje. Jak wróciła była już bardzo słaba. Jednak pojechała jeszcze z mamą do Pakoszówki. Wstąpiły po drodze na zapiekanki. Potem zaczęła ją bardzo boleć głowa. Wymiotowała. Myśleliśmy, że ta zapiekanka jej zaszkodziła - szlocha babcia dziewczyny.

Babciu, będę żyła…

Po zażyciu sody dziewczynce zrobiło się lepiej. - Babciu, będę żyła - zażartowała. Pomogła jeszcze młodszej siostrze odrobić lekcje, pooglądała telewizję i poszła spać.

W nocy nasiliły się wymioty. Matka doglądała córki, dawała jej wodę do picia. Ostatni raz rozmawiały ze sobą o godz. 4 rano. Kiedy przyszła do niej znowu, po godz. 7 rano - córka nie dawała już oznak życia. Pogotowie ratunkowe próbowało ją jeszcze reanimować. Bez skutku.

Śledztwo w toku

Nagłą śmiercią młodej i zdrowej dziewczyny zainteresowała się prokuratura, która wstępnie połączyła zgon z przeprowadzonym wcześniej zabiegiem i wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci.

Aby odpowiedzieć na pytanie, co było bezpośrednią przyczyną śmierci, w Krakowie wykonana została sekcja zwłok. U dziewczynki wykryto wodogłowie wewnętrzne, spowodowane złą gospodarką płynem mózgowo-rdzeniowym.

Choć wyniki wskazują na przyczynę chorobową, prokuratura będzie kontynuować śledztwo. - Sprawdzony zostanie wynik histopatologiczny usuniętej w ambulatorium narośli, a także wykonane zostanie badanie histopatologiczne mózgu. Musimy sprawdzić, co było przyczyną złej gospodarki płynem mózgowo-rdzeniowym - podkreśla prokurator Izabela Hanus.

Ojciec: ktoś coś spaprał

Bliscy Pauliny są wstrząśnięci odkryciem, że dziewczynka zmarła na wodogłowie. - Nigdy ją głowa nie bolała. Nigdy nie chorowała. Dziecko było do życia. Ja za to dam się pokroić - rozpacza babcia.
Wiary temu wynikowi nie daje też ojciec Pauliny. - Musiało być coś innego. Ktoś coś spaprał - uważa mężczyzna.

Rodzice nie mogą pogodzić się ze śmiercią córki, z którą jako zdolną uczennicą wiązali duże nadzieje na przyszłość. Dziewczynka chodziła do 2 klasy II LO w Sanoku. W listopadzie miała obchodzić "osiemnastkę".

Nie wiemy jak przebiegł zabieg, któremu poddała się Paulina. Lek. Justyna Sieradzka-Woźniczak, kierownik Przychodni Specjalistycznej nr 1 w Sanoku nie chciała rozmawiać na ten temat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24