Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

18-latek i 21-latek zginęli w wypadku na al. Sikorskiego w Rzeszowie

Bartosz Gubernat
Honda, po uderzeniu w Renault, skosiła ogrodzenie i wpadła do rowu. Żeby wyciągnąć z wraku kierowcę i pasażera, strażacy musieli rozcinać auto.
Honda, po uderzeniu w Renault, skosiła ogrodzenie i wpadła do rowu. Żeby wyciągnąć z wraku kierowcę i pasażera, strażacy musieli rozcinać auto. KWP Rzeszów
Było dwadzieścia po drugiej w nocy, kiedy na al. Rejtana w Rzeszowie granatowa honda z zawrotną prędkością omal nie staranowała audi.

- Kierowca jechał na moje oko ze 150 km/h. Nie miał włączonych świateł. Padał rzęsisty deszcz.

Tak ostatnie minuty poprzedzające wczorajszą tragedię opisuje na naszym forum internetowym @JAN.

- Stałem na skrzyżowaniu. Kiedy zapaliło się zielone, we wstecznym lusterku zobaczyłem zbliżające się w ułamku sekundy auto. Kierowca zmienił pas w ostatniej chwili, praktycznie otarł się o moje auto i pojechał w kierunku Tyczyna. Jechałem tą samą drogą, zastanawiając się, czy skręcił w którąś ulicę, czy pojechał dalej. Gdy dojechałem do sklepu na Białej, zobaczyłem na poboczu dosłownie miazgę rozbitego samochodu dostawczego, a kawałek dalej w rowie, tak samo zmiażdżony wrak tej hondy. Zadzwoniłem po pomoc - relacjonuje mężczyzna.

Adama Kołodziejczyka obudził potworny huk. To od ogrodzenia jego domu honda odbiła się po zderzeniu z zaparkowanym przy drodze renault.

- Myślałem, że w dom uderzył piorun, bo dwa tygodnie temu przeżyliśmy taką przygodę. Ale kiedy wybiegłem na podwórko, zorientowałem się, że to wypadek. Auto dosłownie skosiło dwa przęsła grubego, betonowego muru oraz ciężką stalową bramę. Musiało jechać szybko, bo renault, w które uderzyło najpierw, zwinęło się w harmonijkę i przeleciało jakieś 30 metrów. Podobno wskazówka prędkościomierza hondy zatrzymała się na 180 km/h. Gdyby nie zderzenie z tym samochodem, ci chłopcy wpadliby w mój dom - relacjonuje mężczyzna.

Po ok. dziesięciu minutach, jako pierwsi na miejsce dotarli strażacy.

- W tym czasie sąsiadka, pielęgniarka sprawdzała, co z poszkodowanymi. Kierowca już nie żył. Pasażer miał jeszcze wyczuwalny, ale bardzo słaby puls. Nie mogliśmy jednak zacząć reanimacji, bo obaj byli zakleszczeni we wraku. Strażacy musieli najpierw porozcinać karoserię samochodu - opowiada Kołodziejczyk.

Krótki film nagrany telefonem komórkowym po wypadku na Sikorskiego przez naszego Czytelnika:

Obrażenia okazały się tak poważne, że próba przywrócenia akcji serca, nie powiodła się.

Jak ustalili policjanci hondą kierował 18-letni Kamil. Obok niego siedział trzy lata starszy Dawid. Obaj mieszkali w Rzeszowie.

- Znałam ich bardzo dobrze. Najlepsi koledzy. Nie zwalajcie winy na ich rodziców. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że starali się jak mogli. A to, że ich synowie popełniali błędy, cóż... Nie nad wszystkim da się zapanować. A tatuś mu furki nie kupował, bo dobrze wiedział, jakie mogą być tego konsekwencje - piesze na naszym forum internautka.

Co ustalili policjanci? - Wszystko wskazuje na to, że po raz kolejny zawiniła brawura. Kierowca jechał bardzo szybko i stracił panowanie nad pojazdem. Czy był trzeźwy? Na to pytanie będzie można odpowiedzieć dopiero po zbadaniu krwi - mówi Anna Klee z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24