2 liga. Widzew Łódź przyjeżdża na "Izo Arenę". Apklan Resovia gra z Elaną Toruń, a Stal Rzeszów znów jedzie na północ

To miało być prawdziwe piłkarskie święto w Stalowej Woli. „Stalówka” meczem z Widzewem Łódź miała bowiem pierwszy raz zagrać na swoim nowym stadionie. Tak się jednak nie stanie i spotkanie to zostanie rozegrane na „Izo Arenie” w Boguchwale.

Nie da się ukryć, że przed Stalą bardzo trudne zadanie, bo łodzianie w ostatnich ośmiu meczach wywalczyli aż 20 punktów. Nasza ekipa pod wodzą Szymona Szydełki też jednak spisuje się naprawdę nieźle, a więc nie można jej skazywać na pożarcie. Tym bardziej, że Widzew akurat z Boguchwały nie ma miłych wspomnieć, bo w poprzednim sezonie przegrał tam ze „Stalówką”aż 0:3.

Jakoś ciężko uwierzyć, by powtórka z rozrywki mogła mieć miejsce, ale naszą ekipę stać na sprawienie niespodzianki.

Do Elbląga udadzą się gracze Stali Rzeszów, gdzie zmierzą się z mającą jeden punkt więcej Olimpią. To spotkanie będzie wyjątkowe dla Tomasza Flakowskiego, który w rzeszowskim klubie pełni funkcję managera ds. rozwoju marki i komunikacji, a trafił do niego właśnie z Olimpii.

- Ja i trener Szweda graliśmy w tym klubie, a więc i dla nas będzie to powrót - mówi nam Janusz Niedźwiedź, trener rzeszowian.

Wszyscy pewnie zastanawiają się, które oblicze Stali zobaczymy tym razem.

- Mam nadzieję, że zwycięskie - uśmiecha się opiekun biało-niebieskich.

- Chcemy zagrać dobre spotkanie, a to oznacza uporządkowaną grę w defensywie, tak jak w ostatnim meczu oraz dobrą postawę w ofensywie, jak to miało miejsce w wielu poprzednich meczach - dodaje Janusz Niedźwiedź.

Postawa Olimpii w tym sezonie jest sporą niespodzianką. Drużyna traci mało bramek, a do tego jest skuteczna w ofensywie.

- Przede wszystkim ten rywal prezentuje głęboką defensywę, ale nie jest powiedziane, że i przeciwko nam tak zagra. Swoich szans szuka w szybkim ataku, a wiele goli zdobywa po stałych fragmentach gry - mówi Janusz Niedźwiedź.

Najniżej notowanego rywala mają gracze Apklan Resovii, którzy zmierzą się z Elaną Toruń. Nie oznacza to jednak łatwej przeprawy dla ekipy Szymona Grabowskiego, gdyż torunianie potrafili wygrać w Łęcznej. Rzeszowianie natomiast ostatnio zaczęli tracić więcej bramek. Czy to niepokoi ich trenera?

- Przede wszystkim boli sposób w jaki tracimy te gole. Musimy wrócić do pełnej koncentracji przez całe spotkanie. Niepokoju jednak nie ma - słyszymy.