Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

200 państw przez całe życie

Jakub Kowalczyk
Wysiadasz na lotnisku. Przechodzisz między ludźmi, którzy stoją z karteczkami w dłoniach. Czekają na kogoś. A na ciebie nie czeka nikt. Na ciebie czeka świat. Cała Etiopia, cała Kenia...
Wysiadasz na lotnisku. Przechodzisz między ludźmi, którzy stoją z karteczkami w dłoniach. Czekają na kogoś. A na ciebie nie czeka nikt. Na ciebie czeka świat. Cała Etiopia, cała Kenia... Archiwum prywatne
W pierwszą samotną podróż wybrał się do Azji. Ale dopiero wyprawa do Kenii i Etiopii pozwoliła mu odkryć prawdziwy smak przygody. Choć broni się przed nazywaniem go podróżnikiem, to nie sposób go tak nie przedstawiać. Poznajcie Piotra Żurka, podróżnika z Jasła

Zderzenie z Afryką Środkową było dla Piotra Żurka mocnym doznaniem, mimo że miał już za sobą wyprawę na Daleki Wschód i do Północnej Afryki. Dwa wyjazdy, każdy na miesiąc. Najpierw Kenia, potem Etiopia. Pierwsze wrażanie? Syf i brud. Białego traktuje się tam jak chodzący bankomat. Ale to tylko pierwsze wrażenie białego, który wysiadł z poukładanego świata.

JasłoSpotykamy się u Piotra. W jasnych wnętrzach dominuje minimalizm. Gabinet wypełniają książki, głównie reportaż i historia. W salonie wygodnie. Gdzieniegdzie pamiątki z podróży i zdjęcia. Jedno zwraca moją uwagę. Młoda, czarnoskóra dziewczyna. Wygląda jak modelka. Nie pozuje. Jest piękna.

Jak robi się takie zdjęcie? Z dala od miejsc stworzonych dla turystów, gdzie wszystko jest za pieniądze. - Jeżeli szukasz prawdziwego życia, to ludzie reagują na ciebie z ciekawością i gościnnością. Pytasz więc dziewczynę, czy możesz jej zrobić ładne zdjęcie. Zgadza się i robisz jej ładne zdjęcie - odpowiada Żurek.

Do tej pory odwiedził 34 kraje. Jak go na to stać? Kwestia priorytetów - odpowiada. Ma 36 lat, pracuje w firmie informatycznej, w weekendy dorabia jako fotograf ślubny. Przekonuje mnie, że jeśli rzucę palenie (sam rzucił) i ograniczę wyjścia na piwo (sam ograniczył), to spokojnie mogę zaoszczędzić na wyjazd. Pytam o budżety takich wypraw z uwzględnieniem cen przelotów. Miesiąc w Kenii - ok. 5 tys. zł. Dziesięć dni w Iranie - ok. 1,5 tys. zł. Kilka dni w Maroku - ok. 450 zł. Tanio, w porównaniu do ofert biur podróży. Pomaga internet, no i specyficzny sposób podróżowania.

MetodaMa kilka zasad. Wybiera miejsca pod wpływem chwili. Nie czyta o nich za dużo. Chce je odkrywać po swojemu, z aparatem w dłoni. Jak ognia unika turystów i kurortów. Podróżuje samotnie i bez planu. - Jedyną pewną rzeczą jest to, że za miesiąc musisz wsiąść do samolotu do Polski. Przez miesiąc nie ma cię dla świata. Jesteś wolny. Nie wiesz, gdzie spędzisz kolejnych 30 nocy, co będziesz robił przez kolejne 30 dni. Teoretycznie masz zarys, co z grubsza chciałbyś zobaczyć, ale nie masz nic zaplanowane - mówi Piotr.

Przy takiej metodzie nie można nie ufać ludziom. Trzeba zdać się na ich pomoc. Jak do tej pory Piotrowi udaje się, choć zdaje sobie sprawę z ryzyka, które podejmuje. Nie ma żony i dzieci, więc spoczywa na nim inny rodzaj odpowiedzialności za siebie. Nie prowokuje wyglądem. Bierze tyle, ile musi. - Z każdym wyjazdem dorastasz do tego, by brać coraz mniej rzeczy - mówi Żurek. Jadąc do Etiopii zabrał bagaż o wadze 11 kg (w tym 6 książek).

Witajcie w Iranie- Im tańszy wyjazd, tym bardziej prawdziwszy świat możesz zobaczyć - twierdzi Piotr. Tak było w Iranie, do którego wprawdzie nie sam, ale bez planu przyjechał w 2008 roku. I przeżył szok. - Tam nie było białych turystów - wspomina. - Gdziekolwiek się pojawiliśmy, byliśmy traktowani z niesamowitą ciekawością. To była ciekawość świata, na który oni są zamknięci - dodaje Żurek.

Byli traktowani jak pielgrzymi. Zapraszano ich do domów, częstowano jedzeniem, oferowano nocleg. Wszystko za darmo. Gdy chcieli zwiedzać, ktoś proponował pomoc, ktoś inny nadkładał drogi, by podwieźć ich do kolejnego miasta. Gdy w Teheranie chcieli zadzwonić do Polski i pomylili karty, znikąd pojawił się Irańczyk, który wypytał życzliwe o problem i na swój koszt kupił odpowiednią kartę telefoniczną. A gdy chcieli mu zwrócić pieniądze, grzecznie odmówił, dodając - witajcie w moim Iranie.

Witaj w Izraelu Skąd przyleciałeś? Po co tu przyleciałeś? Do kogo tu przyleciałeś? Dlaczego nie przyleciałeś tu do nikogo? Z kim byłeś w Iranie? Po co byłeś w Iranie? Kogo spotkałeś w Iranie? Dlaczego nie jesteś w Izraelu z tą osobą, z którą byłeś w Iranie? I tak kilka razy. Przy wjeździe i wyjeździe z kraju. - To pozwala podszkolić angielski - śmieje się Piotr. - Uprzedzali mnie w ambasadzie, że tak to może wyglądać, w sumie nie było źle, mogli nie wpuścić - dodaje.

Był w Jerozolimie. Chodził uliczkami, którymi Chrystus przemierzył swoją ostatnią drogę. Mimo że znał to z telewizji, to bycie tam, na miejscu, było czymś wyjątkowym. - Chcesz tego dotknąć, poczuć zapach miasta, usłyszeć gwar ulicy. Potem wracasz do domu oglądasz to znowu w telewizji i masz takie fajne uczucie, że tam byłeś.

Azja ExpressW pierwszą samotną podróż wyprawił się do Azji. Trasa Tajlandia - Kambodża - Laos - Wietnam i z powrotem Tajlandia. Liczba dni - 30. Budżet - ok. 4 tys. zł. Podróżując na własną rękę, trzeba cały czas decydować. Którędy i czym jechać, co zwiedzać, gdzie sypiać i ile wydawać. To ciągłe ściganie się z czasem i świadomością, że coś nieprzewidzianego może się po drodze zdarzyć. - Z takich samodzielnych wyjazdów wracasz bardzo zmęczony, ale z bagażem doświadczeń i poczuciem, że zobaczyłeś prawdziwy świat - opowiada Piotr.

Czarny LądUczyła w szkole w Sudanie. Przekazywała dzieciom, co jest dobre a co złe. Jakie wartości pozwolą godnie żyć im i ich rodzinom. Zaprzyjaźnili się. Po roku przyszła partyzantka do wioski. Wszystkie dzieci poszły z partyzantami. Tę historię Piotr słyszy od polskiej misjonarki w Etiopii. To ona jest tą nauczycielką. Czy ją to złamało? Nie. Nauczyło pokory, że na Czarnym Lądzie nic nie jest proste. - Nasi misjonarze są niezłomni - mówi Piotr. Podziwia ich poświęcenie, hart ducha i mądrość. Dobrze jest do nich trafić na początku wyprawy. - Jeśli sobie uświadomisz, że jesteś tu tylko gościem, to nic cię nie razi. Możesz swobodnie podróżować i obserwować - przekonuje Żurek.

Jedzie busem. Przez okno widzi podobny, tylko klimatyzowany, z turystami w fotelikach z podłokietnikami. On jedzie z trzydziestoma ludźmi, ze zwierzętami i materiałami budowlanymi pod tyłkiem. Trafia na pustynię Danakil. Robi fotoreportaż o ludziach ręcznie wydobywających sól z dna suchego jeziora Karum. Przy użyciu kilofów obrabiają bloki solne, które następnie ładują na wielbłądy. Z ładunkiem mają do przemierzenia 80 km. Dwukrotnie spędza noc pod gołym niebem naszpikowanym milionem gwiazd. Staje nad kraterem wulkanu Erta Ale. Zagląda do wnętrza Ziemi. Dwa metry od jego stóp gotuje się lawa. Rusza na poszukiwania matki wszystkich drzew kawowych. Wynajmuje lokalnego przewodnika. Docierają na skraj lasu. Przewodnik zdaje się tu na eksperta, 12-letniego chłopca, który prowadzi ich do obiecanego drzewa. - Skąd wiesz, że to jest to drzewo? - pyta Piotr.- Babcia mi pokazała - odpowiada dzieciak. Z takich wspomnień zbudowana jest Afryka Piotra.

DekadaW tym roku mija dziesięć lat od pierwszej poważanej wyprawy Piotra. Reportaż z miasta ciszy - Czarnobyla - dodał mu odwagi. Pokazał prawdziwy świat, którego od tamtej pory z uporem szuka. Fotografie z podróży publikuje na swojej stronie internetowej piotrzurek.pl. W zakładce „O mnie” pisze, że na naszej planecie jest około 200 państw, lecz nie wie, czy uda mu się to sprawdzić, stając na ziemi każdego z nich. Do tej pory odwiedził 34 kraje. Jestem pewien, że ta statystyka bardzo szybko się zmieni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24