Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

3 liga. Hubert Kasia: W klubie jestem takim samym zawodnikiem, jak każdy inny piłkarz

Daniel Sałek
Hubert Kasia czyni już starania, aby w przyszłości zostać trenerem
Hubert Kasia czyni już starania, aby w przyszłości zostać trenerem Tomasz Strzębała
Wiedziałem, że liga jest mocniejsza, ale szczerze mówiąc nie spodziewałem się, aż takiego skoku jakościowego – mówi Hubert Kasia, który przez ostatnie pięć lat występował w KS Wiązownica.

Wróciliście do treningów po miesięcznej przerwie, lecz z nowym trenerem – jak minęły dwa ostatnie tygodnie?

Myślę, że można było poczuć dużą zmianę. Trenowaliśmy codziennie, a we wtorki i czwartki nawet dwa razy dziennie. Przede wszystkim wiadomo, że jak przychodzi nowy trener to drużyna, też inaczej reaguje na pewne rzeczy. Inaczej tez wygląda trening, jest wysoka intensywność i treningi są dużo dłuższe.

Ostatnie pół roku były dla was jako drużyny ciężkie. Nie tak wyobrażaliście sobie powrót do III ligi...

Tak, bardzo ciężkie. Nie tak sobie to wszystko wyobrażaliśmy. Do pierwszego meczu przystępowaliśmy pewni siebie i znaliśmy swoją siłę. Niestety, nie szło to tak jak chcieliśmy już od samego początku. Przegraliśmy kilka meczów, których nie mieliśmy prawa przegrać i na koniec rundy znaleźliśmy się w strefie spadkowej. Przed chłopakami 16 spotkań, aby uratować sezon.

Spodziewałeś się, że liga w ciągu waszej rocznej nieobecności tak pójdzie do góry pod względem sportowym?

Wiedziałem, że jest mocniejsza, ale szczerze mówiąc nie spodziewałem się, aż takiego skoku jakościowego. Nie ma porównania 3 liga z sezonu, kiedy z niej spadaliśmy do tej dzisiejszej.

Jedno z lepszych spotkań zagraliście przeciwko faworytowi do awansu Wieczystej Kraków. Dlaczego w innych spotkaniach brakowało wam często takiej motywacji?

Też tak uważam, ale mecz z Wieczystą dla każdej drużyny w tej lidze jest czymś wyjątkowym. Na taki mecz nie trzeba nikogo motywować. W innych meczach jest natomiast inaczej. Jest to strefa mentalna, w którą nie chciałbym się zagłębiać, bo nie uważam, aby to było naszym głównym problemem w tej rundzie.

Z jakimi problemami się musieliście mierzyć, bo kontuzji nie było za dużo..

Uważam, że mieliśmy bardzo duży problem z grą w defensywie, nie mówię tutaj o grze linii obrony, a o zachowaniu całego zespołu, kiedy piłkę ma przeciwnik. Zresztą ilość straconych bramek to potwierdza.

Oprócz grania w Wiązownicy prowadzisz grupy młodzieżowe, obecnie uczestniczysz w kursie UEFA B. W przyszłości chcesz zostać trenerem?

Tak, prowadzę grupy młodzieżowe w Wiązownicy, jesteśmy też od czerwca w certyfikacji szkółek, co mnie bardzo cieszy. Tak chciałbym, dlatego podejmuję ku temu kolejne kroki.

W przyszłości w KS-ie chciałbyś pracować u ojca i trenować brata Arka?

Nie ukrywam, że chciałbym (uśmiech).

Od swoich byłych trenerów co chciałbyś wziąć do swojego warsztatu? Już teraz robisz notatki?

Dużo rzeczy próbuję wyciągnąć od swoich trenerów, ale są też rzeczy, które zapamiętuje, żeby nigdy nie robić. Chciałbym być szczerym trenerem w stosunku do swoich podopiecznych.

Zdarzali się trenerzy, którzy zawiedli ciebie w tym aspekcie?

Wiem, że bywały bardzo często takie sytuacje i dla mnie jest to bardzo niedobre, bo odbija się to na całej drużynie. Nie oszukujmy się, szatnia ze sobą zawsze rozmawia i każdy odczuwa takie sytuacje.

Który trener do tej pory zrobił na tobie pozytywne wrażenie?

W drużynach młodzieżowych absolutnie trener Marcin Włodarski. W dorosłej piłce chyba trener Mariusz Sawa. Krótko pracowaliśmy, ale bardzo miło wspominam ten czas.

Czy kiedykolwiek usłyszałeś od kogoś, że tato „załatwia” ci miejsce w kadrze? Trudno być w drużynie gdy ojciec jest prezesem? Pytam, bo słyszałem takie opinie właśnie od synów prezesów.

Czy trudno? Ja sobie z tym radziłem, trzeba to oddzielać. W klubie jestem takim samym zawodnikiem, jak każdy inny. A czy słyszałem takie komentarze? Tak, ale nie przejmowaliśmy się tym nigdy. Zawsze ktoś coś będzie mówił.

Przez ostatnie pięć lat w Wiązownicy przewinęli się różni zawodnicy. Który był najlepszy?

Jak Kacper Rop przychodził do nas, miałem 16 lat. Wtedy jeszcze jako młody kibic jeździłem na mecze i pamiętam, że wtedy pomyślałem, co taki zawodnik robi w Wiązownicy. Robił ogromne wrażenie, bo wcześniej nikt tak dobry tutaj nie grał. Później dochodziło coraz więcej dobrych zawodników i nie potrafię powiedzieć, kto zrobił największe, ale „Ropek” jest w mocnej czołówce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24