- Cieszę się na mecz z Wisłą, bo w końcu zagramy z rywalem, który pewnie nie będzie myślał tylko o obronie i kontrach - mówił Dominik Chromiński, piłkarz Stali. I faktycznie, puławianie chcieli grać w piłkę, długimi fragmentami toczyli wyrównaną walkę, ale zostali bezlitośnie wypunktowani przez gospodarzy.
Końcowy wynik mógłby wskazywać na to, że wygrana przyszła miejscowym lekko, łatwo i przyjemnie. Nic bardziej mylnego. Rzeszowianie musieli na boisku zostawić masę zdrowia, bo goście wysoko zawiesili poprzeczkę. Przede wszystkim długo grali bardzo solidnie w defensywie i biało-niebiescy mieli problemy ze stwarzaniem sytuacji.
Tak na dobrą sprawę do momentu zdobycia pierwszej bramki, Stal miała tylko jedną okazję, po której zapachniało golem. W dobrej sytuacji Grzegorz Goncerz przymierzył jednak nad bramką.
Gospodarze bili trochę głową w mur, ale znów pokazali jak mocną bronią w ich wykonaniu są stałe fragmenty gry. Adrian Ligienza dośrodkował w pole karne, rywalowi „urwał” się Damian Kostkowski i efektownym strzałem głową wyprowadził Stal na prowadzenie.
Zaraz po przerwie to Ligienza mógł zdobyć gola, ale po rzucie rożnym uderzył trochę nieczysto i piłkę złapał bramkarz. Chwilę później nie miał już jednak nic do powiedzenia, bo z rzutu wolnego gola „palce lizać” zdobył Wojciech Reiman.
- Sam nie spodziewałem się, że wyjdzie z tego tak piękny gol - uśmiechał się po meczu Wojciech Reiman, kapitan rzeszowian.
Chwilę później całkiem gości na łopatki mógł Tomasz Płonka, ale jego strzał głową minimalnie minął bramkę Pawła Sochy. Najlepszy strzelec Stali też jednak cieszył się z gola, pewnie wykorzystując rzut karny podyktowany po faulu na Szymonie Kobusińskim.
Stalowcy mając już pewny wynik nie forsowali zbyt wielkiego tempa i spokojnie czekali na końcowy gwizdek sędziego. Wisła natomiast starała się do końca i kilka razy było groźnie w polu karnym miejscowych, ale Leonid Otczenaszenko do wielkiego wysiłku zmuszony nie został. Większość strzałów była bowiem blokowana przez defensorów, bądź pewnie padała łupem golkipera rzeszowian.
- Stal była zespołem, który nie popełniał błędów, w przeciwieństwie do mojej drużyny. Nam zabrakło trochę dokładności przy podaniach otwierających - powiedział Jacek Magnuszewski, trener Wisły.
- W II połowie chcieliśmy grać odważniej, ale szybko straciliśmy gola po strzale życia - dodał.
- Myślę, że dzisiaj warto było przyjść na stadion i zobaczyć te bramki. Chciałbym wygraną zadedykować mojej narzeczonej, która w dniu meczu miała urodziny i obiecałem jej tę wygraną - uśmiechał się Janusz Niedźwiedź, trener rzeszowian, których w najbliższy weekend czeka wyjazdowe spotkanie z Czarnymi Połaniec.
Stal Rzeszów - Wisła Puławy 3:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Kostkowski 37-głową, 2:0 Reiman 49-wolny, 3:0 Płonka 76-karny.
Stal: Otczenaszenko 7 – Trznadel 8, Kostkowski 8, Cyfert 6 (80 Basista), Głowacki 7 – Sierant 6 (71 Kobusiński 7), Ligienza 8 (64 Szeliga 8), Reiman 8, Chromiński 6 (61 Ceglarz 6) – Goncerz 7 (69 Mozler 8), Płonka 7. Trener Janusz Niedźwiedź.
Wisła: Socha ż – Król (32 Chudyba ż, 60 Supryn), Pielach, Poznański, Barański – Kacprzycki, Kobiałka ż, Skałecki, Zmorzyński (32 Litwiniuk) – Zuber, Stanisławski (83 Szczotka). Trener Jacek Magnuszewski.
Sędziował Kolak (Nowy Sącz). Widzów 800.
ZOBACZ TAKŻE - Andreja Prokić: Nasz trener jest podobny do Brzęczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Zadymy na urodzinach uczestniczki "Rolnika". Karetka pogotowia, gaz pieprzowy. Szok!
- Dni Gąsowskiego w "TTBZ" są policzone?! TAKĄ niespodziankę zgotowała mu produkcja!
- Maja Rutkowski ZROBIŁA TO z premedytacją, teraz się tłumaczy. Okropne, co ją spotkało
- Była pięknością ze "Złotopolskich". Dziś Gabryjelska nie przypomina siebie | ZDJĘCIA