57-latek dźgnął żonę nożem w brzuch. Sąd Okręgowy w Krośnie skazał go na 3 lata więzienia

Czterech rozpraw potrzebował sąd do wydania wyroku w sprawie wydarzeń, które rozegrały się 11 lipca 2021 roku w Iwoniczu.

Na ławie oskarżonych zasiadł Bogdan E. Zdaniem prokuratury, to co zrobił mężczyzna swojej żonie, było usiłowaniem zabójstwa. Podczas awantury chwycił ją za rękę, w której trzymała nóż, skierował ostrze w kierunku jej brzucha i zadał uderzenie, które mogło być śmiertelne. Jednak zamierzonego celu nie osiągnął, bo kobieta szybko trafiła na stół operacyjny. Według aktu oskarżenia – Bogdan E. przewidywał możliwość popełnienia przestępstwa i godził się z jego skutkiem.

Sąd po wysłuchaniu wyjaśnień oskarżonego, zeznań pokrzywdzonej i świadków oraz zapoznaniu się z opiniami biegłych zdecydował o zmianie kwalifikacji prawnej czynu. Uznał Bogdana E. za winnego tego, że zadając uderzenie nożem działał w zamiarze ewentualnym spowodowania u żony ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w postaci choroby realnie zagrażającej życiu. Za to skazał go na karę 3 lat pozbawienia wolności. Wyrok jest nieprawomocny.

Przewodniczący pięcioosobowego składu orzekającego, sędzia Arkadiusz Trojanowski zaznaczył, że przeprowadzone przed sądem postępowanie dowodowe w sposób nie budzący wątpliwości dało podstawy do ustalenia faktów. Jednak sama ocena zachowania oskarżonego przyjęta przez sąd była inna niż wcześniejsza ocena prokuratury. Prokuratura oceniła je jako usiłowanie zabójstwa. Sąd – jako usiłowanie spowodowania obrażeń ciała zagrażających życiu.

Jak powiedział sędzia, małżeństwo E. funkcjonowało w sposób patologiczny. Oboje nadużywali alkoholu, dochodziło do rękoczynów. Jednak bardziej napastliwą stroną była Marzena E. To jej zachowanie było przyczyną awantur.

- Wymowne są zeznania synów, którzy sugestywnie opisali zachowania matki, stając w obronie ojca. On pod wpływem alkoholu zachowywał się spokojnie, ona była agresywna - mówił sędzia Trojanowski.

Feralnego dnia małżonkowie przygotowywali obiad. Bogdan E. smażył placki ziemniaczane. Jego małżonce nie spodobał się sposób przyrządzania potrawy. Wrzuciła patelnię z zawartością do zlewu i oblała męża gorącym olejem. Zdenerwowany Bogdan E. wyjął patelnię i uderzył nią żonę w głowę. Ona w odpowiedzi chwyciła kuchenny nóż i drasnęła go po brzuchu. Bogdan E. odebrał jej nóż i zadał jej cios w brzuch.

- Wprawdzie podczas procesu obie strony sugerowały, że w trakcie szamotaniny pokrzywdzona niechcący nadziała się na ostrze, ale zdaniem sądu dowody w tym zakresie przeczą takiej wersji. Zaraz po zdarzeniu Marzena E., wzywając pogotowie, powiedziała, że dźgnął ją mąż. Także on sam powiedział tak policjantom, którzy przyjechali na miejsce - tłumaczył sędzia Arkadiusz Trojanowski. Jak dodał, opinie lekarskie również wykluczyły, by obrażenia powstały przypadkowo.

Nie bez znaczenia dla oceny zachowania oskarżonego był fakt, iż po zadaniu uderzenia próbował tamować krew. Wprawdzie gdy usłyszał sygnał karetki schował się, ze strachu przed konsekwencjami, ale szybko wrócił i powiedział policjantom, co się stało.

Zdaniem sądu – nie można z całą pewnością przypisać Bogdanowi E. zamiaru pozbawienia żony życia.

- Wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść oskarżonego. Patrzymy nie tylko na formę zadania uderzenia, ale na całe tło zdarzenia. Pokrzywdzona w pewnym stopniu je sprowokowała. Jednak trzeba zaznaczyć, że absolutnie nie możemy mówić w tym przypadku o obronie koniecznej - tłumaczył sędzia, argumentując wyrok.