Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

64 drzewa przy Żwirowni w Rzeszowie pod topór. Ekolodzy protestują, miasto wydało już pozwolenie na wycinkę

Marcin Piecyk
Marcin Piecyk
Tuż przy Żwirowni, od stronu ul. Kwiatkowskiego, ma dojść do wycinki aż 64 drzew. Miasto wydało zgodę inwestorowi, który ma zamiar postawić tam pięć wieżowców. O sprawie pierwsi poinformowali Społeczni Strażnicy Drzew. Niestety, jak się dowiedzieliśmy, protesty nic nie dadzą, wycinka jest nieunikniona.

- Strażnicy! Miasto wydało decyzję udzielającej wycince 64 drzew przy Żwirowni, przy ulicy Kwiatkowskiego. Czyżby pod budowę tych 10 piętrowych wieżowców? Skandal! Trzeba powstrzymać miasto przed wyniszczeniem naszej zieleni

- napisali na swoim Facebooku Społeczni Strażnicy Drzew, rzeszowskie stowarzyszenie dbające o zieleń miejską.

Wycinka drzew przy Żwirowni w Rzeszowie. Co tam powstanie?

Jak się okazuje, miasto wydało pozwolenie na wycinkę już w lipcu. Dlaczego dopiero teraz sprawa została nagłośniona?

- Jako Społeczni Strażnicy Drzew obserwujemy biuletyn informacji publicznej i ekoportal i tam są wnioski o wycinkę. Śledzimy gdzie to jest, jaka liczba, jakie drzewa. Oczywiście nie nadążamy ze wszystkim, to jest masa roboty. Tym razem umknęła nam wiadomość z lipca, były zawirowania, koronawirus, wybory, wiadomo. Teraz pojawiła się informacja o decyzji urzędu miasta o wycince tych 64 drzew

- mówi Irena Paterek ze stowarzyszenia Społeczni Strażnicy Drzew.

Działaczka zwraca też uwagę na sam fakt stawiania wysokich budynków tuż przy Żwirowni.

- To strasznie kontrowersyjna decyzja, że rada miasta zgodziła się odstąpić tą działkę deweloperowi na budowę wieżowców w tym miejscu. Wycinka jest tego konsekwencją, wiadomo, ze trzeba zrobić miejsce i wyciąć drzewa. Problemem jest to, że tam powstaną wieżowce na terenie, który powinien być rekreacyjny, zielony, przestrzenią wolną od zabudowy - zauważa Irena Paterek.

A jaka dokładnie inwestycja ma tam powstać? Jak dowiedzieliśmy się z Urzędu Miasta Rzeszowa, ma być tam pięć budynków mieszkalnych o różnej wysokości, od 10 do 15 pięter. Powiedziano nam też, że drzewa nie pójdą pod topór od razu, a dopiero, kiedy inwestor uzyska pozwolenie na budowę. Czyli najwcześniej za jakieś trzy miesiące.

Wycinka drzew przy Żwirowni nieunikniona. Ale inwestor nasadzi nowe drzewa

Przeprowadzona na działce inwestora wizja lokalna pokazała, że 30 drzew jest chorych i jak przekazano nam w urzędzie miasta, "i tak trzeba byłoby je wyciąć".

- W zamian inwestor musi nasadzić na swoich działkach 30 nowych drzew. Z kolei 34 są zdrowe i za to inwestor chce zapłacić ok. 40 tys. zł

- mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Miasto wydało pozwolenie już w lipcu. Czy nie było innej możliwości?

- Oprócz tych 64 drzew na tym całym obszarze jest ok. 500 jeszcze, więc na pewno nie zostanie tam pustynia. W świetle prawa, jeżeli teren należy do inwestora i się do nas zgłosi, to my musimy praktycznie wydać takie pozwolenie. Moglibyśmy go nie wydać, ale musiałyby być tam ograniczenia, np. obszar objęty programem Natura 2000. A tak nie jest, więc musimy

- tłumaczy Chłodnicki.

I dodaje, że gdyby ratusz takiego pozwolenia mimo wszystko nie wydał, inwestor mógłby pójść do sądu i zacząć wyliczać ile już zainwestował oraz ile by zarobił, gdyby bloki powstały.

- Musielibyśmy zapłacić nawet kilka milionów zł. w ramach odszkodowania. Protesty nic nie dadzą, działamy zgodnie z prawem, nie możemy wycofać tego zezwolenia, bo będziemy musieli zapłacić miliony, które pójdą z pieniędzy podatników.

"Żwirownia powinna być miejscem jak Central Park", mówi ekolog

Również Irena Paterek nie widzi raczej żadnej opcji, jak powstrzymać wycinkę drzew.

- Spróbujemy, ale cóż możemy zrobić? Nie jesteśmy stroną, bo tą na ogół są mieszkańcy, sąsiedzi lub jakaś fundacja. Jeżeli zobaczymy, że coś się da zrobić, to spróbujemy zorganizować jakiś protest. Ale trochę za późno się o tym dowiedzieliśmy. Poza tym skoro to jest działka prywatna, niewiele mamy do zrobienia

- podkreśla.

Z kolei ekolodzy ze stowarzyszenia Ekoskop krytykują władze miasta zezwalanie na zabudowę terenów przy Wisłoku.

- Żwirownia to bardzo ważne miejsce rekreacyjne dla rzeszowian, nad Wisłokiem tereny zielone znikają w zastraszającym tempie. Wisłok zaczyna być dużym osiedlem, idąc wzdłuż niego, wydaje mi się, że brakuje solidnego planowania osi wypoczynkowej miasta. Ta rzeka powinna być perełką, miejscem, nad którym można znaleźć odpoczynek od zgiełku miasta, od smogu ulicy - opisuje Mirosław Ruszała, ekolog ze stowarzyszenia Ekoskop.

I podaje przykład Nowego Jorku, jako miasto, w którym zieleń została należycie zachowana. Mówi o Central Parku jako miejscu, które ktoś 160 lat temu zostawił dla nowego pokolenia.

- Gdzie my mamy w Rzeszowie miejsce, gdzie nasze wnuki za 50 lat zobaczą takie wielkie, stare drzewa w dużej liczbie? Ktoś powie, że Lisia Góra, ale to jest kilkanaście ścieżek, które zaczynają nie wystarczać 200-tysięcznemu miastu

- dodaje Ruszel.


ZOBACZ TEŻ: Protest rolników. Ciągniki nie zostały wpuszczone do centrum Rzeszowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto