Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

6-letnia Florence Widdicombe kupiła w Tesco świąteczną kartkę. W środku znalazła wiadomość od niewolników pracujących w chińskim obozie

AIP
Florence Widdicombe z kartką, w której znalazła wiadomość od więźniów z Chin
Florence Widdicombe z kartką, w której znalazła wiadomość od więźniów z Chin Dominic Lipinski/Press Association/East News
Kiedy sześcioletnia Florence Widdicombe z Londynu otworzyła kupioną w Tesco kartkę świąteczną, zobaczyła, że jest na niej napisana wiadomość. Był to apel więźniów z obozu niewolniczej pracy w Chinach. Tesco wstrzymało produkcję tych kartek w Chinach i odcięło się od korzystania z pracy niewolniczej. Prowadzone jest śledztwo.

"Jesteśmy zagranicznymi więźniami w chińskim więzieniu Qingpu w Szanghaju. Zostaliśmy zmuszeni do pracy wbrew naszej woli. Prosimy, pomóż nam i zawiadom organizacje praw człowieka, korzystając z pośrednictwa pana Petera Humphreya" - tak brzmi napis, jaki na kupionej w Tesco kartce świątecznej znalazła 6-letnia Florence Widdicombe z południowego Londynu.

O całej sprawie napisał brytyjski "The Sunday Times", a dokładnie sam wspomniany Peter Humphrey, który jest brytyjskim dziennikarzem.

Jak wynika z jego relacji, dziewczynka kupiła pakiet kart świątecznych w supermarkecie Tesco. Wypisywała je po kolei do znajomych i kiedy wzięła ósmą kartkę, zauważyła, że jest już zapisana. Pomyślała, że ktoś już zużył jedną z kart, jednak wiadomość na niej była dziwna.

Rodzice 6-letniej Florence po odkryciu wiadomości zapisanej na kartce świątecznej początkowo się zastanawiali, czy potraktować to poważnie. - Kupiliśmy tę kartkę, bo była śmieszna i tania - mówił ojciec Florence. Na pocztówce widnieje zdjęcie kotka z czapką Mikołaja na głowie. Jak podaje "The Sunday Times", cały pakiet tych kartek z Chin, liczący 20 sztuk kosztował półtora funta, czyli około 8 zł. Gdyby ktoś chciał kupić trzy pakiety, zapłaciłby 3 funty - ok. 16 zł. - za w sumie 60 kart. Paradoksalnie dochód ze sprzedaży tych kart firma Tesco przeznaczała na cele charytatywne.

Po przeczytaniu dziwnej wiadomości ojciec dziewczynki, opisany przez gazetę, jako pracownik publiczny zajmujący się sprawami kryminalnymi, wygooglował nazwisko Peter Humphery. Dowiedział się, że to nazwisko dziennikarza, który sam spędził dziewięć miesięcy we wspomnianym w liście obozie pracy w Chinach.

Wiadomość od więźniów

Poprzez sieć LinkedIn Widdicombe skontaktował się z Humphreyem. - Kiedy otrzymałem tę wiadomość, natychmiast wróciły bolesne wspomnienia z dwóch lat, kiedy pracowałem w Szanghaju w jednej z korporacji jako śledczy badający ewentualne defraudacje w firmie - wspomina Peter Humphrey w artykule na łamach "The Sunday Times". Dodaje, że ta jego działalność najwidoczniej się komuś nie spodobała, bo wraz z żoną został zamknięty w obozie pracy Qingpu pod zmyślonymi zrzutami, których zresztą nawet nigdy nie poznał.

Zdaniem Humphreya wiadomość na kartce pocztowej musieli przekazać więźniowie, którzy znali go jeszcze ze wspólnego odsiadywania wyroku w obozie pracy w 2015 roku. Początkowo po wyjściu z więzienia Humphrey mógł jeszcze komunikować się listownie z pozostałymi tam więźniami, wkrótce jednak władze więzienne nałożyły ścisłą cenzurę i komunikacja stała się niemożliwa. Być może więźniowie uznali, że tylko przemycając wiadomość na jednej z pakowanych przez siebie kartek pocztowych zdołają poinformować o swym losie.

W czasie, kiedy Humphrey pracował w obozie koło Szanghaju, więźniom wypłacano miesięcznie 50 funtów pensji na podstawowe wydatki. Teraz te stawki obcięto do 20 funtów miesięcznie. - Firmy produkujące pewien rodzaj artykułów powinny się zastanowić, czy warto ryzykować produkcję ich w Chinach - pisze Peter Humphrey.

Tesco wstrzymuje produkcję kartek

W poniedziałek brytyjski dziennik "The Times" podał, że firma Tesco wstrzymała produkcję kart pocztowych w chińskim zakładzie znajdującym się nieopodal więzienia Qingpu. Firma zdecydowanie odcina się od wykorzystywania niewolniczej pracy do produkcji dóbr, które sprzedaje.

Tesco stanowczo zareagowało na wykrycie procederu niewolniczej pracy przy pakowaniu kart pocztowych dla supermarketu. - Brzydzimy się używaniem pracy niewolniczej i nigdy byśmy nie pozwolili, by korzystać z jej efektów w naszej sieci sklepów - głosi oświadczenie firmy. - Jesteśmy zszokowani tymi informacjami i natychmiast zawiesiliśmy czasowo fabrykę, w której produkowane są te karty, wszczęliśmy również dochodzenie. Na czas śledztwa wycofaliśmy te kartki ze sprzedaży.
Zdaniem Humphreya każda firma sprzedająca produkty wytwarzane w Chinach może się znaleźć w takiej sytuacji, jak Tesco. I to pomimo faktu, że pilnuje, by jej produkty były wytwarzane w normalnych zakładach pracy.

Ryzyko istnieje

Jak mówi "Timesowi", marże są tam tak niskie, że chińscy kontraktorzy często są w sytuacji bardzo trudnej i tylko kwestią czasu jest, kiedy zagraniczna firma znajdzie się w takim położeniu, w jakim znalazła się Tesco.

Według Humphreya w obozach pracy w Chinach przebywa wielu cudzoziemców, głównie z Afryki, południowowschodniej Azji oraz Kolumbii. Jest również trochę Europejczyków.

Wielu siedzi tam pod zarzutem oszustw finansowych. Wielu trafia tam za przemyt narkotyków. "The Times" podaje, powołując się na organizację World Prison Brief, że w około 700 więzieniach w Chinach przetrzymywanych jest pomiędzy 1,6 a 2,3 mln skazanych.

POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: 6-letnia Florence Widdicombe kupiła w Tesco świąteczną kartkę. W środku znalazła wiadomość od niewolników pracujących w chińskim obozie - Portal i.pl

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24