Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A nagrodą dla zwycięzców była Bruksela

Józef Lonczak
Grupa laureatów konkursu Nowin podczas spotkania z europosłem Tomaszem Porębą.
Grupa laureatów konkursu Nowin podczas spotkania z europosłem Tomaszem Porębą. Józef Lonczak
Zwycięzcy konkursu Nowin "Rolnik Roku 2013" czas w Brukseli spędzili i przyjemnie, i pożytecznie. Zasygnalizowali wiele ważnych dla kraju i regionu problemów.

Wyjazd dla dziesięciorga zwycięskich rolników w konkursie Nowin "Rolnik Roku 2013" wyjazd do Brukseli ufundował Tomasz Poręba, poseł do Parlamentu Europejskiego.

Rolnicy zajmują miejsca w autokarze. Nie wszyscy z 10 laureatów konkursu Nowin na wycieczkę mogli jechać osobiście, niektórzy wydelegowali "rodzinne zastępstwo". Bo sami mają na głowie zbiory plonów, siewy, strzyżenie owiec... A rolnik wie, że "pańskie oko konia tuczy".

Reszta ponad czterdziestoosobowej grupy to zwycięzcy młodzieżowych konkursów sportowych i z wiedzy o Unii Europejskiej oraz ich opiekunowie.

Jest niedziela, 29 września, godz. 19. Ruszamy do Brukseli.

Jak to rolnik z rolnikiem

Młodzież jest powściągliwa. Ożywiają się rolnicy, bo syn jednego z laureatów przekazuje butelkę nalewki… - To od ojca za opiekę nade mną - mówi z uśmiechem "dziedzic" wielohektarowego gospodarstwa.

Rolnicy rozmawiają o sprzęcie, ciągnikach i kombajnach. Który lepszy, który większy, który mniej pali i jest bardziej efektywny.

Padają nazwy marek: John Dere, New Holland, Case, Fendt, Deutz Fahr, Zetor. Ten jest lepszy do transportu, a ten do pracy z pługiem czy z agregatem. No i sporo kosztują: 200 - 300 tys. zł to minimum.

Rozmawiają o swoich gospodarstwach, uprawach i zwierzętach. O interesach też. Tegoroczne niskie ceny zbóż postawiły wielu rolników w trudnej sytuacji.

- Kiedy poznałem ceny żyta i policzyłem koszty oleju napędowego, to części areału nawet nie kosiłem, bo się nie opłaciło - kręci głową jeden z rolników.

Inny opowiada, że część zboża sprzedał, ale nieuczciwemu odbiorcy. - To męczy, bo wydzwaniam za nim, a jak w końcu dorwę, to dostaję tylko część zapłaty - narzeka.

- Co z tego, że zboże jest dwa razy tańsze niż rok temu, skoro ceny chleba nie spadły. Rolnik jest stratny, ludzie z miasta z nic nie mają, więc ktoś z tego czerpie spore zyski - stwierdza kolejny rolnik.

Wkrótce atmosfera się nieco rozluźnia. Najlepsi podkarpaccy gospodarze przekonują się o zaletach podarowanej nalewki.

Za kilka godzin już nad niemiecką ziemią wstaje słońce. Z równych autostrad widać mieniące się jesiennymi barwami przydrożne drzewa i zagospodarowane pola. Tu dojrzewa kukurydza, tam bauerzy uprawiają ziemie pod siew albo zbierają buraki cukrowe.

Nasi farmerzy bez trudu rozpoznają marki maszyn, na których pracują Bawarczycy. I tak sycąc oczy niemieckimi i belgijskimi widokami, docieramy do Brukseli.

Polska ma tu swoje zasługi

Rankiem jedziemy do Parku Jubileuszowego, który utworzono w 1880 r. z okazji 50-lecia powstania Belgii. Pod łukiem triumfalnym spotykamy przewodniczkę, Polkę mieszkającą od lat w Brukseli.

Opowiada nam, że Polacy mają swój udział w powstaniu Belgii. Po Kongresie Wiedeńskim ten kraj znalazł się pod panowaniem króla Holandii, co Belgów tak wkurzyło, że wszczęli powstanie.

Król Holandii o pomoc w tłumieniu powstania poprosił swego krewnego, cara Rosji. Ten już szykował wojsko, ale na ziemiach polskich wybuchło powstanie listopadowe. Armia rosyjska zamiast tłuc belgijskich powstańców, zajęła się buntem Polaków, a Belgowie mogli przepędzić Holendrów.

Idziemy do Królewskiego Muzeum Wojska. Tutaj sporo miejsca poświęcono polskim dowódcom armii belgijskiej o nazwiskach: Skrzynecki, Kraszewski, Prószyński, Zamoyski.

Wstęp do muzeum wojska jest darmowy. Warto go odwiedzić także dlatego, że jest tam duża ekspozycja samolotów i statków powietrznych. Maszyny upchnięto ciasno, a niektóre podwieszono pod sufitem, w tym cztery polskie szybowce.

Zaglądamy do królewskiego muzeum starych samochodów i jedziemy na spotkanie z Tomaszem Porębą, posłem do Parlamentu Europejskiego, który zafundował młodzieży i rolnikom wyjazd do Brukseli.

Trzeba efektywniej wykorzystywać fundusze

- To najbardziej różnorodna grupa, jaką tu gościłem - wita nas europoseł. I opowiada o niezwykle ważnej roli, jaką pełni Parlament Europejski.

- Zapada tu 90 procent najważniejszych decyzji dla Polski i innych państw Unii. Teraz pracujemy nad budżetem unijnym, między innymi na polskie drogi, koleje, Internet szerokopasmowy, ekologię, zdrowie i wspólną politykę rolną. Tu są dzielone miliardy euro na perspektywę finansową do 2020 roku - podkreśla europoseł.

Nie kryje, że niepokoi go efektywność wykorzystania unijnych pieniędzy.

- Zakontraktowano dopiero pięćdziesiąt procent środków na rozwój i modernizację kolei w Polsce, a termin kończy się za kilka miesięcy. Niewiele zostało też czasu na zbudowanie szerokopasmowego Internetu, tak potrzebnego do przyspieszenia rozwoju Podkarpacia. Tu w Brukseli jest poczucie, że Polska otrzymuje duże kwoty, ale też dużo trzeba będzie zwrócić do unijnego budżetu - przestrzega Tomasz Poręba.

Zwraca się też do młodzieży, przypominając, że tylko poprzez jego biuro poselskie przewinęło się ponad stu stażystów.

- Cześć z nich znalazła tu pracę, ale większość wróciła na Podkarpacie i tam zajmuje różne funkcje publiczne lub prowadzi własny biznes - podkreśla europoseł.

Bez dobrej komunikacji nie ma rozwoju

Potem w dyskusji o perspektywach rozwoju Polski i woj. podkarpackiego dominują już rolnicy. Nie zachwyca ich wiadomość, że rząd Polski nie walczył twardo o zwiększenie dopłat bezpośrednich.

Najwięcej emocji budzi jednak temat dróg i kolei. Jak trasa Via Carpatia czyli trasa S-19 przecinająca Podkarpacie z południa na północ. Tomasz Poręba opowiada o swoich staraniach, aby wpisać tę drogę do europejskiego systemu ważnych korytarzy transportowych.

To zapewniłoby pieniądze na jej modernizację. Dzięki temu na Podkarpaciu krzyżowałyby się autostrada A4 z trasą Via Carpatia.

Kolejna sprawa, to ratowanie ważnych tras kolejowych jak linia Dębica-Mielec-Ocice, łącząca dwie specjalne strefy ekonomiczne: mielecką i tarnobrzeską z resztą kraju.

Rolnicy przypominają także o linii kolejowej Zagórz-Łupków, która łączy Podkarpacie z krajami południowej Europy. Wszyscy są zgodni, że bez dobrej komunikacji (drogi, koleje, lotniska i szlaki wodne) nie ma mowy o szybszym rozwoju naszego regionu.

Rolnicy ubolewają nad brakiem prorozwojowej polityki gospodarczej rządu, czego przykładami mogą być upadający Autosan (upadek ogłoszono przed kilku dniami), czy zlikwidowanie cukrowni Przeworsk.

Siusiający chłopiec, kryształ żelaza

Spotkanie dobiega końca. Jeszcze tylko pamiątkowe fotografie i cała grupa rusza zwiedzać centrum Brukseli. Podziwiamy Grand Place, czyli jeden z najładniejszych rynków Europy. Przechodzimy przez wspaniały gotycki ratusz, otoczony domami kupiec z XVII w.

Oglądamy słynny symbol miasta, tj. fontannę przedstawiająca figurkę siusiającego chłopca z 1619 r. Następnie idziemy do Katedry św. Michała i św. Guduli. W tym dużym gotyckim kościele największą atrakcją są przepiękne witraże z XVI w.

Z grzeczności nie wstępujemy już do pałacu króla Belgii. Podniesiona flaga wskazuje, że król jeszcze pracuje, więc nie chcemy przeszkadzać. Zatrzymujemy się za to przy monumentalnym pałacu sprawiedliwości, aby popatrzeć na panoramę Brukseli w blasku zachodzącego słońca.

W środę jedziemy do Atomium. To budowla składająca się z 9 stalowych kul o średnicy 18 m., połączonych rurami - korytarzami. To podobno wierny model kryształu żelaza powiększony 150 mld razy. Ma 103 metry wysokości.

Godzinę później jesteśmy w Antwerpii. To ważny węzeł drogowy, kolejowy, morski i lotniczy. Zwiedzamy miasto: katedrę Najświętszej Marii Panny, która zalicza się do najwyższych budowli sakralnych na świecie (wieża ma 123 m), może pomieścić 25 tys. ludzi.

Jeszcze kupno upominków i wkrótce nasz autokar sunie po gładkich autostradach. Za oknem przesuwają się zagospodarowane przez rolników i przemysłowców obszary Belgii, Holandii, Niemiec i Polski.

Wreszcie wjeżdżamy na zapchaną "czwórkę". W oddali po lewej stronie widać zarysy rozgrzebanej autostrady.

Wróciliśmy na Podkarpacie.

***
- To była ciekawa wyprawa, jesteśmy bardzo zadowoleni - zgodnie komentują uczestnicy wyjazdu. A niektórzy dodają, że z żalem opuszczali Brukselę i wycieczka mogłaby trwać o jeden dzień dłużej. Wtedy byłoby jeszcze więcej czasu na zwiedzanie, można byłoby dłużej porozmawiać o rolniczych problemach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24