Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Abp Mieczysław Mokrzycki: O świętości Jana Pawła II mówi jego życie

Anna Janik
Abp Mieczysław Mokrzycki: Jan Paweł II, człowiek głęboko ludzki, jest święty, bo był zjednoczony z Bogiem
Abp Mieczysław Mokrzycki: Jan Paweł II, człowiek głęboko ludzki, jest święty, bo był zjednoczony z Bogiem Bartosz Frydrych
- Był człowiekiem z krwi i kości. Lubił poezję, teatr, góry, jeździł na nartach. Modlił się w sposób prosty. I w przedziwny sposób oddziaływał na ludzi - wspomina papieża Polaka abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski, osobisty sekretarz bł. Jana Pawła II w latach 1996-2005.

- Jakie to uczucie przeżywać kanonizację osoby, z którą tak blisko się współpracowało?

- To dla mnie wielka radość, bo już za życia dostrzegałem wyjątkowość Ojca Świętego, który był niby takim samym człowiekiem jak my, a jednocześnie zupełnie innym. Wiele osób zwracało się do niego "święty ojcze", dlatego zbliżająca się kanonizacja jest dla mnie potwierdzeniem, że to wszystko, co robił i czego nauczał, było autentyczne. Jan Paweł II przemawia do nas inaczej niż pozostali święci, bo o nim i jego świętości mówi jego życie. Z historii Kościoła święci kojarzą się z postaciami na obrazkach w aureolach. Tymczasem Ojciec Święty zawsze był zwyczajnym, prostym, szczerym człowiekiem, który nie pokazywał na zewnątrz swojej głębi. Powołanie i talenty rozwijał naturalnie, jak każdy inny człowiek. Był człowiekiem z krwi i kości, żył wszystkim, co było dostępne. Lubił poezję teatr, góry, jeziora, uprawiał sport. Miał szerokie zainteresowania, nic co ludzkie nie było mu obce. Jednocześnie był bardzo pracowity i sumienny i to w tych naturalnych zdolnościach tkwiły przejawy wybrania go do zadań, jakie miały mu zostać powierzone.

- Swoimi wspomnieniami o Janie Pawle II dzieli się ksiądz arcybiskup przy wielu okazjach. Co najbardziej uderzało w postaci papieża?

- Jan Paweł II w przedziwny sposób oddziaływał na ludzi. Stając przy nim, odczuwało się pokój, miało się poczucie bezpieczeństwa, życzliwości. Zawsze mnie ta postać napawała jakimś zdumieniem. Jego sposobem bycia była wiara, jego myśli ciągle zwracały się ku Panu Bogu, to była jakby nieustanna modlitwa, która prowadziła go do długiej, cichej medytacji. To zatopienie się w modlitwie uderza mnie do dziś. Papież nigdy nie żałował czasu na modlitwę, musiał go mieć tyle, ile uznał za stosowne. Często poświęcał go kosztem innych zajęć. Ale, mimo że był mistykiem, modlił się w sposób prosty i nie wstydził się tego. Odmawiał cały pacierz katechizmowy, ten, którego uczyliśmy się, przystępując do I Komunii Świętej. Codziennie śpiewał godzinki, a rano jeszcze przed udaniem się na poranną toaletę, leżąc krzyżem w swojej sypialni, odmawiał cząstkę różańca. Głębię treści teologicznej widział w prostych praktykach ludowych, np. kolędach, które w okresie Bożego Narodzenia przez godzinę śpiewaliśmy po kolacji, w gorzkich żalach, drodze krzyżowej, którą odprawiał nie tylko w czasie Wielkiego Postu, ale w każdy piątek przez cały rok. Z kolei na każdy czwartek przypadała godzina święta, w czasie której medytacje przeplatał polskimi pieśniami eucharystycznymi i litaniami, odmawiając wszystkie. Tej godziny nigdy nie opuścił, nawet podczas swoich zagranicznych pielgrzymek. Organizatorzy zawsze wiedzieli, że mimo napiętego programu muszą znaleźć na to czas, bo inaczej wszystko się opóźni. Często kiedy spotykał się z ludźmi, mówił: "Modlę się za ciebie, będę pamiętał". I to nie były tylko słowa.

- Modlił się za każdego z osobna?

- Do Ojca Świętego z całego świata spływały listy z prośbą o modlitwę. W Sekretariacie Stanu w poszczególnych sekcjach językowych były przepisywane na oddzielną kartkę i doręczane do papieskiego apartamentu. Kartki kładliśmy także w kaplicy na klęczniku i ile razy Ojciec Święty tam przychodził, brał je do ręki, często nad załączonym zdjęciem czynił znak krzyża. W kaplicy każdego dnia spędzał zresztą wiele czasu. Kilka razy dziennie brał do ręki różaniec, również przed audiencjami. Kiedyś zwierzył się, że zawsze modli się w intencji tych, z którymi ma się zobaczyć oraz po spotkaniu z nimi. Nigdy nie sprawiał wrażenia, że się spieszy, starał się każdego wysłuchać i nie pozostawić sprawy bez rozwiązania. Do dziś pamiętam jedno z coniedzielnych spotkań w sali benedyktyńskiej, do której zapraszał grupy z Polski. Po jednej z takich audiencji, kiedy tych grup było nieco więcej niż zazwyczaj, Ojciec Święty poprosił, żeby jeszcze raz przyprowadzić jedną z uczestniczek spotkania, z którą, jak twierdził, nie tak się przywitał. Kiedy z nią później rozmawialiśmy, wcale nie miała poczucia, że nie została dostrzeżona przez Jana Pawła II. Uderzyła mnie wtedy jego uwaga i wrażliwość, skierowana na wszystko, co robił. Nie było to powierzchowne, każde jedno spotkanie było dialogiem z człowiekiem.

- Jak Ojciec Święty znajdował na to wszystko czas?

- Był bardzo zdyscyplinowany, miał pewien harmonogram dnia, którego się ściśle trzymał do końca swojego życia. Pod koniec pontyfikatu pewne czynności wykonywał wolniej, dlatego audiencje i spotkania się przesuwały. Pytaliśmy wtedy, czy Ojciec Święty musi odmawiać te wszystkie modlitwy, czytać te wszystkie książki. Może by z czegoś zrezygnował? Odpowiadał: "Nie, bo to mnie trzyma". Dodam, że do Ojca Świętego przyjeżdżało wielu gości, w tym biskupi i przyjaciele z Polski. Ale i dla nich miał ściśle określony czas, np. podczas śniadania. Nawet ks. kard. Wolskiemu, który jako jedyny mieszkał w papieskich apartamentach, Ojciec Święty wyznaczał godzinę spotkania, nigdy nie gaworzył z nim swobodnie przy kawie po południu. Wiedział, że inaczej nie miałby czasu, np. na czytanie. A czytał bardzo dużo, przeznaczał na to blisko trzy godziny dziennie. Była to literatura teologiczna, poezja, artykuły z gazet. Książki były dla niego jak narkotyk, obok żadnej nigdy nie przeszedł obojętnie, każdą musiał wziąć do ręki i przeglądnąć. Wszystkie książki, które otrzymywał na audiencjach, musieliśmy mu przedstawić. A on decydował, czy książka zostaje w apartamencie, idzie do biblioteki czy zostanie zabrana na wakacje do Castel Gandolfo.

- A jeśli nie nadążał z czytaniem tego, co sobie zaplanował?

- Wtedy siostra Emilia, urszulanka, w każdy poniedziałek dostawała kilka książek i robiła papieżowi streszczenia. Ojciec Święty nie tylko, że był zdyscyplinowany, ale też spokojny, nigdy się nie denerwował. Czasem tylko podczas audiencji widzieliśmy, jak uderza trzęsącą się ręką o oparcie fotela, jakby chciał ją uspokoić, bo przeszkadza mu w pełnieniu posługi. Na nikogo się nie złościł, wręcz bawiło go, kiedy w dokumentach zdarzyło mi się przekręcić czyjeś nazwisko. Nie stwarzał nerwowości i widać to było m.in. w jego homiliach. Kiedy byłem studentem w Rzymie i mieszkałem w kolegium międzynarodowym, mówiono, że przemówienia i homilie przygotowują papieżowi inni. Jan Paweł II zawsze pisał je sam, w dodatku ręcznie. Dopiero pod koniec życia nam dyktował. Do każdej homilii przygotowywał też jej dwustronicowy zarys, uzupełniany czasem w sekretariacie, w zależności od okoliczności przemówienia. Homilie pisał z dużym wyprzedzeniem, np. tę bożonarodzeniową, już pod koniec września, dlatego w sekretariacie, gdzie tłumaczono homilie na inne języki, nigdy nie było nerwowości. Jedyną homilią, którą pisał niemal do ostatniej chwili, była ta na otwarcie Roku Jubileuszowego 2000. Bardzo chciał ją dopracować.

- Ale oprócz modlitwy i pracy papież potrafił też cieszyć się życiem...

- Tak, jeździł na nartach, korzystał z basenu, raz w miesiącu starał się wyjeżdżać poza Watykan, w góry. Kiedyś podczas podróży dziennikarze zapytali o basen wybudowany w Castel Gandolfo na początku pontyfikatu. Dociekali, czy nie jest to za duże wymaganie, skoro tyle jest potrzeb na świecie. Ojciec Święty odpowiedział, że po śmierci Jana Pawła I zapytał w Watykanie, ile kosztuje konklawe. I - jak dodał - pomyślał wtedy, że lepiej zadbać o zdrowie papieży, niż często robić konklawe. Do Castel Gandolfo często zapraszał młodzież z Polski. Były wspólne ogniska, koncerty, pieśni i spotkania. Ojciec Święty lubił spotkania z ludźmi i nie bał się ich, był na tyle oczytany, że z każdym, niezależnie od dziedziny, potrafił rozwinąć rozmowę. Sam zapraszał do siebie różne osoby, od których również czerpał wiedzę o świecie. W Castel Gandolfo organizował także coroczne sympozja, np. z literatury, fizyki. Kiedy kard. Dziwisz zasugerował mu kiedyś, że może zrezygnowałby z popołudniowych referatów, Ojciec Święty powiedział, że nie, bo niewiele go to kosztuje, a tyle rzeczy się dowie.

- Czym dla Jana Pawła II była świętość?

- Sam Jan Paweł II twierdził, że być świętym znaczy naśladować Boga i sławić Jego imię w dziełach, których dokonujemy w naszym życiu. O świętości trudno mówić, bo to przede wszystkim osobista relacja, jaka łączy daną osobę z Bogiem. A Jan Paweł II nie należał do tych, którzy na temat swoich relacji z Bogiem chętnie się zwierzają. Owszem, o świętości mówił wiele, wyniósł na ołtarze nowych świętych, chciał pokazać, że droga do świętości otwarta jest także dziś i że Bóg swojego dzieła uświęcania dokonuje w każdym czasie, także w warunkach, zdawałoby się, świętości niesprzyjających. Ale o sobie i swojej relacji z Bogiem mówił powściągliwie. Nawet w "Tryptyku rzymskim" medytacje koncentruje na Bogu, a nie na sobie. Wszyscy podkreślają człowieczeństwo Jana Pawła II i może dlatego czują przez to świętość jako coś na miarę ich możliwości, zaczynają wierzyć w możliwość swojej świętości. Oby tylko nie zatrzymali się na ludzkim wymiarze człowieczeństwa JP II. Jan Paweł II, człowiek głęboko ludzki, jest święty, bo był zjednoczony z Bogiem.

- Co zmieni kanonizacja Jana Pawła II?

- Myślę, że przybliży ludzi do Kościoła, bo Ojciec Święty swoim postępowaniem wskazywał, jak wielkie wartości niesie chrześcijaństwo. Ja sam w sposób ludzki czuję jego brak, do dziś wspominając jego wielką siłę oddziaływania na ludzi, zwłaszcza w ostatnich latach życia. Wtedy nie miał już ani pięknego głosu, ani wyglądu, a nadal garnęły się do niego tłumy. Ale poza ludzką tęsknotą odczuwam też jego obecność za sprawą "świętych obcowania". Za wstawiennictwem Ojca Świętego polecam Panu Bogu swoje życie i posługę, wierząc, że rozstaliśmy się tylko na krótki czas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24