- Wcześniej mieliśmy problem z bezpańskimi czworonogami. Ludzie podrzucali nam zwierzęta, a my nie mieliśmy co z nimi zrobić. Schroniska nie chcą przyjmować zwierząt z innych gmin. Stąd pomysł, by czworonogi przekazywać do adopcji - mówi Krystyna Musz - Kisała z Urzędu Gminy w Łańcucie.
Z każdym nowym właścicielem gmina podpisuje umowę. Zobowiązuje się on, że zapewni psu czy kotu odpowiednie warunki. Zwierzę, zanim trafi do adopcji, jest przebadane i zaszczepione. Musi być oznakowane czipem lub specjalną obrożą.
- Jeśli dowiemy się, że ktoś nie wywiązuje się z umowy, zwierzę możemy odebrać. Do tej pory takich przypadków nie było. Wszystkie zwierzęta trafiły w dobre ręce - podkreśla urzędniczka.
Właściciel, który w gminie Łańcut zdecyduje się adoptować zwierzę może liczyć na jednorazowe dofinansowanie do karmy dla podopiecznego: do 200 złotych, jeśli wziął kota i do 400 zł jeśli adoptował psa. Urzędnicy dokładnie sprawdzają wszystkie osoby, które starają się o adopcję. Pracownicy rozmawiają z sąsiadami chętnego na adopcję, sołtysami itp. Na tej podstawie jest dopiero udzielana zgoda.
Kto weźmie przykład?
Jak z problemem bezpańskich zwierząt radzą sobie inne samorządy.
- W ciągu roku otrzymujemy kilkanaście zgłoszeń o wałęsających się psach. W Wysokiej Strzyżowskiej działa przytulisko i właśnie tam trafiają złapane czworonogi. - mówi Waldemar Góra, zastępca burmistrza Strzyżowa.
Samorządowcom z Podkarpacia pomysł z Łańcuta się podoba. Choć, jak twierdzą, mają już własny sposób walki z bezdomnością zwierząt.
- Bezpańskie psy, z reguły kilka sztuk w roku trafiają do kojca na terenie zakładu gospodarki komunalnej. Szukamy mu nowego właściciela. Czasem zgłosi się ktoś, komu zwierzę uciekło - mówi Beata Szlama z Urzędu Miasta w Brzozowie.
Urząd podpisał umowę z Jedlickim Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, które wyłapane psy przekazuje do schroniska w Mielcu lub Olkuszu.
- Ostatni raz zwierzę z naszego terenu trafiło do schroniska w 2011 roku. Od dwóch lat wszystkim zwierzakom udało się znaleźć nowy dom, bądź zgłosił się po nie właściciel - dodaje Beata Szlama.
Nie każdy pies trafi do adopcji
Zdaniem Haliny Derwisz, szefowej rzeszowskiego schroniska "Kundelek" pomysł adopcji zwierząt, także za pieniądze, na dłuższą metę się nie sprawdzi.
- Potrzeba rozwiązań kompleksowych. Ludzie będą adoptować młode, ładne psy. Kto zechce starego, kulawego psa? Co zrobi z nim gmina? - pyta.
Do "Kundelka" trafiają psy i koty z terenu Rzeszowa i gminy Trzebownisko.
- Zwierzęta z innych miast i wsi przygarniamy tylko w sytuacjach nadzwyczajnych - podkreśla Halina Derwisz.
Pamięta historię dwóch psów, które do rzeszowskiego schroniska trafiły aż z Ostrowca Świętokrzyskiego.
- To było w święta Bożego Narodzenia. Kobieta, która z Gdyni jechała w Bieszczady zatrzymała się w Ostrowcu. Przy drodze zauważyła suczkę ze szczeniakiem. Nikt jej nie chciał pomóc. Wzięła psiaki i stanęła pod nasza bramą. Co mieliśmy zrobić? Zabraliśmy pieski - mówi szefowa schroniska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Szpak pokazał swojego towarzysza. Połączyła ich miłość od pierwszego wejrzenia
- Tomaszewska i Sikora spacerują z wózkiem. Wydało się, co ich łączy! [ZDJĘCIA]
- Urbańska obnaża się przed młodzieżą w sieci. Nie jesteście na to gotowi [ZDJĘCIA]
- Była naszą olimpijską królową. Dziś Otylię Jędrzejczak trudno rozpoznać [ZDJĘCIA]