- Tak jak kiedyś pani mama Magdalena grała w Zelmerze Rzeszów, tak teraz pani trafiła do Developresu…
- W sumie teraz to nie ma nic wspólnego z tym, ze moja mama kiedyś grała w Rzeszowie. Po prostu taka oferta się pojawiła, a że w Wiśle jest bardzo nie pewna sytuacja to skorzystałam. Zespół w Rzeszowie wygląda obiecująco. Sztab szkoleniowy i organizacja wydaje się być bardzo solidna, tak że jestem zadowolona.
- Rodzina mieszka w Mielcu. To pewnie ucieszyli się, że będzie pani częściej w domu?
- Na pewno będzie to dla mnie bardziej komfortowa sytuacja, ale nawet będąc w Krakowie, często wracałam do domu. Zmieni się tylko to, że będę szybciej mogła dojechać.
- Pewnie rodzice będą częściej na meczach…
- I tak bardzo często na nie przyjeżdżali, teraz będzie im jednak łatwiej dojeżdżać.
- Studiuje pani w Krakowie. Wolałaby pani zostać w Wiśle?
- Studiuję na AGH inżynierię medyczną i został mi jeden semestr studiów inżynierskich. Myślę, że spokojnie go dokończę dojeżdżając raz w tygodniu do Krakowa na zajęcia. Na pewno jeśli chodzi o moje sprawy związane z nauką to byłoby nawet bardzo dobrze gdybym została w Wiśle. Jeśli chodzi zaś o sprawy sportowe, to też byłoby fajnie. Ale jestem zadowolona, że trafiłam do Developresu, zresztą razem ze mną będzie tu spora część składu "wiślackiego". Myślę, że będziemy tworzyć fajny kolektyw.
- Nie mogę złego słowa powiedzieć nie tylko na temat Magdy, Ewy, czy Dominiki, ale również na temat całej dwunastki z Wisły. Bardzo zżyłyśmy się, wspierały wspólnie, jestem bardzo szczęśliwa, że one ze mną przyjdą do Rzeszowa. Nie mogę się doczekać, aż spotkamy resztę drużyny, choć większość z tych zawodniczek kojarzę z meczów II ligi, kiedy grałam w niej z Wisłą, z tym, że one wtedy grały w innych zespołach.
- A trener Marcin Wojtowicz? On też przyszedł z wami z Wisły…
- Bardzo dobrze się nam współpracuje. To był na pewno jeden z powodów że przyszłam do Rzeszowa. Myślę, że dzięki niemu i temu perspektywicznemu zespołowi jestem w stanie się dalej rozwijać się.
- O pozycję pierwszej rozgrywającej będzie pani walczyć z Karoliną Filipowicz. To też nie jest obca pani zawodniczka?
- Znam ją z boiska, myślę że rywalizacja będzie zdrowa i będziemy się dobrze uzupełniać w tej drużynie, bo prezentujemy dwa różne style gry.
- Pani będzie, na pewno łatwiej grać z "wiślaczkami"?
- Jeśli chodzi o zgranie myślę, że to kwestia kilku sparingów. Tak jak mówiłam dziewczyny z Rzeszowa nie są mi obce, nawet w ostatnim sezonie grałyśmy z nimi sparingi. Choć one grały w II lidze, radziły sobie bardzo dobrze, nawet w tamtym składzie z powodzeniem mogłyby grać w I lidze. Ze zgraniem nie będzie problemów. Są to na tyle fajne i dobre zawodniczki, że będziemy tworzyć dobry zespół.
- Gry w siatkówkę uczyła się pani w Mielcu. Szkoda, że tamtejszy klub się rozpadł…
- Szkoda i to bardzo, bo siatkówka w Mielcu istniała na wysokim poziomie wiele lat. Każda z nas trenując w młodziczkach, kadetkach, juniorkach liczyła, ze kiedyś pojawi się na parkietach ekstraklasy w Stali. A to z biegiem czasu zaczęło się wszystko rozjeżdżać, klub padł organizacyjnie. Jest mi żal, bo szczerze mówiąc myślałam o tym, by w Mielcu osiąść, pograć w macierzystym klubie, ale pewnie nie będzie mi dane, choć niewykluczone, ze mielecka siatkówka się odbuduje kiedyś.
- Zbliża się sezon urlopowy. Pani również ma jakieś plany?
- Tak. Wkrótce razem z narzeczonym jedziemy do ciepłych krajów. Już się nie mogę doczekać.
- W sumie teraz to nie ma nic wspólnego z tym, ze moja mama kiedyś grała w Rzeszowie. Po prostu taka oferta się pojawiła, a że w Wiśle jest bardzo nie pewna sytuacja to skorzystałam. Zespół w Rzeszowie wygląda obiecująco. Sztab szkoleniowy i organizacja wydaje się być bardzo solidna, tak że jestem zadowolona.
- Rodzina mieszka w Mielcu. To pewnie ucieszyli się, że będzie pani częściej w domu?
- Na pewno będzie to dla mnie bardziej komfortowa sytuacja, ale nawet będąc w Krakowie, często wracałam do domu. Zmieni się tylko to, że będę szybciej mogła dojechać.
- Pewnie rodzice będą częściej na meczach…
- I tak bardzo często na nie przyjeżdżali, teraz będzie im jednak łatwiej dojeżdżać.
- Studiuje pani w Krakowie. Wolałaby pani zostać w Wiśle?
- Studiuję na AGH inżynierię medyczną i został mi jeden semestr studiów inżynierskich. Myślę, że spokojnie go dokończę dojeżdżając raz w tygodniu do Krakowa na zajęcia. Na pewno jeśli chodzi o moje sprawy związane z nauką to byłoby nawet bardzo dobrze gdybym została w Wiśle. Jeśli chodzi zaś o sprawy sportowe, to też byłoby fajnie. Ale jestem zadowolona, że trafiłam do Developresu, zresztą razem ze mną będzie tu spora część składu "wiślackiego". Myślę, że będziemy tworzyć fajny kolektyw.
- Nie mogę złego słowa powiedzieć nie tylko na temat Magdy, Ewy, czy Dominiki, ale również na temat całej dwunastki z Wisły. Bardzo zżyłyśmy się, wspierały wspólnie, jestem bardzo szczęśliwa, że one ze mną przyjdą do Rzeszowa. Nie mogę się doczekać, aż spotkamy resztę drużyny, choć większość z tych zawodniczek kojarzę z meczów II ligi, kiedy grałam w niej z Wisłą, z tym, że one wtedy grały w innych zespołach.
- A trener Marcin Wojtowicz? On też przyszedł z wami z Wisły…
- Bardzo dobrze się nam współpracuje. To był na pewno jeden z powodów że przyszłam do Rzeszowa. Myślę, że dzięki niemu i temu perspektywicznemu zespołowi jestem w stanie się dalej rozwijać się.
- O pozycję pierwszej rozgrywającej będzie pani walczyć z Karoliną Filipowicz. To też nie jest obca pani zawodniczka?
- Znam ją z boiska, myślę że rywalizacja będzie zdrowa i będziemy się dobrze uzupełniać w tej drużynie, bo prezentujemy dwa różne style gry.
- Pani będzie, na pewno łatwiej grać z "wiślaczkami"?
- Jeśli chodzi o zgranie myślę, że to kwestia kilku sparingów. Tak jak mówiłam dziewczyny z Rzeszowa nie są mi obce, nawet w ostatnim sezonie grałyśmy z nimi sparingi. Choć one grały w II lidze, radziły sobie bardzo dobrze, nawet w tamtym składzie z powodzeniem mogłyby grać w I lidze. Ze zgraniem nie będzie problemów. Są to na tyle fajne i dobre zawodniczki, że będziemy tworzyć dobry zespół.
- Gry w siatkówkę uczyła się pani w Mielcu. Szkoda, że tamtejszy klub się rozpadł…
- Szkoda i to bardzo, bo siatkówka w Mielcu istniała na wysokim poziomie wiele lat. Każda z nas trenując w młodziczkach, kadetkach, juniorkach liczyła, ze kiedyś pojawi się na parkietach ekstraklasy w Stali. A to z biegiem czasu zaczęło się wszystko rozjeżdżać, klub padł organizacyjnie. Jest mi żal, bo szczerze mówiąc myślałam o tym, by w Mielcu osiąść, pograć w macierzystym klubie, ale pewnie nie będzie mi dane, choć niewykluczone, ze mielecka siatkówka się odbuduje kiedyś.
- Zbliża się sezon urlopowy. Pani również ma jakieś plany?
- Tak. Wkrótce razem z narzeczonym jedziemy do ciepłych krajów. Już się nie mogę doczekać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Marcin Miller chudnie w zastraszającym tempie. Lider Boysów to teraz niezłe ciacho!
- Rutkowski grozi, że nagra piosenkę z Wiśniewskim! Będzie nowe Ich Troje?!
- Hanna Gucwińska nie doczekała się dzieci. Jej wyznanie wyciska łzy z oczu
- Ewa Gawryluk przysłoniła walory zaledwie siateczką. Dalibyście jej 56 lat? [ZDJĘCIA]