Historia Akiego, którą opisywaliśmy jakiś czas temu, obiegła całą Polskę. Pies został porzucony przez swego dotychczasowego właściciela w rowie, przy drodze. Człowiek zostawił zwierzęciu jego kocyk i miskę. To sprawiło, że Aki czekał na powrót opiekuna, bo ufał, że ten po niego przyjdzie. Na próżno. Wiernego oczekiwania pies o mało nie przypłacił życiem.
Kiedy do przemyskiej lecznicy "Ada" dotarł z okolic Laszek sygnał o psie czekającym przy drodze, stan zwierzęcia był już bardzo zły. Odwodnionego, wygłodzonego i zapchlonego Akiego pracownicy lecznicy odratowali niemal w ostatniej chwili.
Pies trafił do nowego domu
Ta smutna historia doczekała się swojego "happy endu", bo pies trafił właśnie do swojego nowego domu w Medyni Głogowskiej.
- Nowa właścicielka zakochała się w Akim od pierwszego wejrzenia. Mamy do niej pełne zaufanie, bo jednego z naszych psów adoptowała już wcześniej. Wiemy, że Aki będzie miał u niej jak w raju - mówi Radosław Fedaczyński, lekarz weterynarii przemyskiej lecznicy "Ada".
Jak dodaje, zazwyczaj nie ma problemu z adopcją psów, które mają za sobą jakąś burzliwą, wzruszającą historię.
- Listy chętnych sięgają dwudziestu osób. W sprawie Akiego dzwonili do nas ludzie z całej Polski, a nawet z Wielkiej Brytanii - opowiada Fedaczyński.
Decyzja o tym, kto zostanie nowym właścicielem nie jest łatwa i musi być poprzedzona analizą warunków, które oferuje chętny do przygarnięcia zwierzaka.
- Naszym marzeniem jest, by pies, po przejściach miał jak najbardziej komfortowe warunki i by spędzał życie otoczony miłością opiekunów - podkreśla weterynarz z Ady".
Jak mówi , nie tylko człowiek, ale także i sam pies wymaga przygotowania do rozpoczęcia nowego życia.
- Nie każdy pies od razu wszystko potrafi. W wypadku niektórych ten proces może trwać nieco dłużej - twierdzi Fedaczyński.
- Jestem bardzo szczęśliwa, że trafił właśnie do mnie. Na razie poznaje swój nowy teren, ale myślę, że szybko się zaaklimatyzuje - mówi Beatrycze Chłanda, nowa pani Akiego, mieszkanka Medyni Głogowskiej.
Aki mieszka teraz w domu z dwoma innymi psami i kotem. Nie jest pierwszym psem adoptowanym przez panią Beatrycze z lecznicy "Ada". Wcześniej do Medyni Głogowskiej z Przemyśla przyjechała suczka.
- Staram się zwierzętom zapewnić dobry los. W domu dysponuję odpowiednimi warunkami, to czemu mam nie pomóc? Ja po prostu bardzo je kocham - twierdzi pani Beatrycze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?