Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alfabet IV ligi podkarpackiej: podsumowanie sezonu 10/11

Marcin Jastrzębski
Strumyk Malawa (pomarańczowe koszulki) odsyłał z kwitkiem takie drużyny jak Czarni Jasło, którzy wydawali się poważniejszymi kandydatami do awansu. Końcowe rozstrzygnięcia, szczególnie te na szczycie tabeli, zaskoczyły wszystkich.
Strumyk Malawa (pomarańczowe koszulki) odsyłał z kwitkiem takie drużyny jak Czarni Jasło, którzy wydawali się poważniejszymi kandydatami do awansu. Końcowe rozstrzygnięcia, szczególnie te na szczycie tabeli, zaskoczyły wszystkich. fot. Krzysztof Kapica
Miniony sezon pokazał, że piłka w regionie nie traci na popularności. Kibice powinni być zadowoleni, bo rywalizacja przyniosła niespodziewane awanse i spadki.

Najważniejsze ligowe smaczki ujęliśmy w formie alfabetu.

A jak anonimowość. Atut, o posiadaniu którego przekonani są tzw. "Internetowi napinacze". Nie brakuje ich także na forum naszego portalu - nowiny24.pl/pilka. Szkoda, że zapominają o tym, że jeśli obrażają piłkarzy czy trenerów, łatwo można ich namierzyć i ukarać.

B jak Butryn - Tadeusz. Były przewodniczący Wydziału Gier Podkarpackiego ZPN-u. Stracił stołek przy okazji walkowerowego zamieszania pomiędzy Żurawianką a Crasnovią. Jak twierdzi, tylko dlatego, że postępował zgodnie z regulaminem. Nie pasował do instytucji, gdzie wszystko da się "załatwić".

C jak Czajkowski - Benedykt. Prezes Crasnovii. Mówi co myśli i na tym nie traci. Przykład dla innych, często przesadnie ostrożnych w rozmowach z mediami działaczy.

D jak dom. Całą rundę wiosenną na własnym boisku grałą Lechia Sędziszów. Okazało się, że równe boisko było atutem kolejnych rywali, którzy pokazywali jak grać na fajnej płycie.

E jak empatia. Brakuje jej działaczom Crasnovii, którzy ewentualne wpuszczenie Strumyka na swój stadion nazywają daniem ciała. Typowo polski obraz sąsiedzkiej "uprzejmości". Zazdrość i duma wyklucza możliwość współpracy. Sukces zamiast integrować - różni dwa kluby. Nie da się inaczej?

F jak Florek - Marek. Z 14 trafieniami został królem strzelców. Biorąc pod uwagę jesienne kłopoty Orła z punktowaniem, trzeba szczególnie docenić tę zdobycz.

G jak Greń - Kazimierz. Szef Podkarpackiego ZPN-u twierdzi, że żadnemu ze swoich podwładnych nie wchodzi w kompetencje. Realia jednak znamy i nie tylko IV-ligowcy mogą sporo stracić lub zyskać na znajomości z prezesem, który konkretnymi pomysłami chce poprawić swoje notowania. - Wszystko dla klubów - tak można nazwać najnowszą twarz prezesa Grenia. Czas pokaże czy to tylko doraźny sposób na zdobycie popularności czy szczera chęć pomocy podkarpackim klubom.

H jak Huzarski - Maciej. Trener, którego aspiracje, wymagania sięgają zdecydowanie wyżej niż możliwości i chęci IV-ligowców. Można nazwać go mianem "The Special One" tej klasy rozgrywkowej. Jesienią wyciągnął z kłopotów Kolbuszowiankę, a wiosną Orła. Tym drugim dało to utrzymanie.

I jak igły. Wbijane przez kibiców (znawców) na piłkarskich stadionach deprecjonują wartość podkarpackiego futbolu. Oczywiście, każdy ma prawo do swojego zdania, ale czym innym jest krytyka, a czym innym zauważalna satysfakcja z czyjegoś niepowodzenia. - Największe szczęście, czyjeś nieszczęście - stare porzekadło ciągle ma swoje zastosowanie wśród "sympatyków" wielu naszych drużyn.

J jak Jarosławski Klub Sportowy. Zgrana grupa ogranych piłkarzy długo przewodziła ligowej tabeli. Z czasem jednak zaczęły wychodzić na jaw kolejne kłopoty klubu, który nie ma szczęścia do działaczy. Ci ostatni zawsze zapewniali o tym, że wszystko jest w porządku, ale świetlanej przyszłości jarosławski klub nie ma.

K jak kolbuszowska kompromitacja. Niezrozumiała oszczędność (m. in. brak porozumienia z trenerem Huzarskim) doprowadziła do tego, że z solidnego ligowca, zespół z Kolbuszowej stał się słabeuszem. Spadł do dębickiej klasy okręgowej, z której o powrót do IV ligi będzie bardzo trudno.

L jak Lipczyński - Krzysztof. Młody arbiter z Dębicy debiutował w IV lidze, zbierał dobre noty od dziennikarzy i wygrał nasz ranking. Zwykle nie przeszkadza w grze piłkarzom. Oby tak dalej.

Ł jak łączenie funkcji. Ciągle zdarza się, że klubowi działacze jednocześnie udzielają się w związkowych wydziałach. O ile obecność w Wydziale Gier Podkarpackiego ZPN-u działacza B-klasowej Siedlanki nikomu nie szkodzi, to zasiadanie w Wydziale Dyscypliny Bogusława Patera, który jednocześnie jest kierownikiem Wisłoki Dębica budzi zastrzeżenia. Z wiarygodnego źródła wiemy, że "pomógł" w surowszym ukaraniu Rafała Leśniowskiego (Rzemieślnik), który przez tę karę nie mógł zagrać przeciwko Wisłoce.

M jak młodzież. Niełatwo znaleźć utalentowaną, szczególnie w czasie niżu demograficznego i małego zainteresowania sportem w ogóle. Choć ciągle fajnie jest być piłkarzem (nawet amatorem), to premia/stypendium młodego zawodnika nikogo na kolana nie powala. Inna sprawa, że samym juniorom często brakuje konsekwencji.

N jak nadzieja. To ta, która umiera ostatnia. Sokół Nisko uratował się przed spadkiem, bo Bogdanka Łęczna oddała miejsce w III lidze Stali Mielec. Cieszą się także w Przyszowie, bo jak Sokół zostanie w IV lidze, miejscowy Strażak zostanie w stalowowolskiej klasie okręgowej.

O jak ośrodki szkoleniowe. Kilka większych miast przejęło rolę wychowania nowego pokolenia piłkarzy. Ważne jednak żeby z drużyn młodzieżowych nie rezygnowały nawet najmniejsze kluby. Przecież właśnie z nich do większych ośrodków/klubów mają szansę wystartować najlepsi. Nie można wszystkim kazać wyjeżdżać do Mielca czy Rzeszowa.

P jak piłkarze. Ludzie, na których jest popyt. Obecnie, odwrotnie niż kiedyś, to klub stara się o zawodnika, a nie zawodnik o grę w klubie. Rynek sprzyja solidnym chłopakom, którzy mogą sobie nieźle dorobić.

R jak "Robin". Boiskowa ksywa Roberta Szalonego. Co prawda nie okrada bogatych i nie oddaje biednym jak czynił to Robin Hood, ale na nudę nie narzeka. Teraz rozważa kilka ofert. Sporo uzależnia od zdrowia, bo przecież najmłodszym piłkarzem juz nie jest. Niewątpliwie tęsknią za nim w Kolbuszowej, a podróże do Jasła mogły zmęczyć. Takiego napastnika chce mieć u siebie kilka klubów z kolbuszowszczyzny.

S jak statystki. Bardzo długo ciężko było uwierzyć temu, na co wskazują. Końcowy układ (tabelę) jednak nie można nazwać przypadkowym.

T jak Tuczempy - Piast. Zespół, który pod koniec sezonu miał nieprzyjemność rywalizować z zespołami, które walczyły o utrzymanie. Piast grał czysto, o czym przekonali się mający konkretne zamiary leżajszczanie.

U jak udawanie greka. Średnio wychodziło działaczom Pogoni Leżajsk, którzy "wkręcali" nam, że następcą trenera Marka Koguta jest bramkarz Robert Kurosz. Trener Jarosław Zając zimą JKS-owi przedstawił zwolnienie lekarskie, a w od maja był nieformalnym, ale realnym szkoleniowcem "piwoszy".

W jak wieś. Tam nie brakuje spontanicznych działaczy i każdy sukces przyjmowany jest z autentyczną radością. Mała miejscowość, szczególnie jeśli położona jest blisko dużego miasta - ośrodka, gdzie szkoli się piłkarzy, ma spore szanse na sukces. Przykładem są premiowane awansem zespoły z Zaczernia i Malawy.

Z jak zaległości. Te finansowe są jedną z najważniejszych przyczyn konfliktów w klubach. Ujawniliśmy szczegóły dotyczące trenera Romana Gruszeckiego, któremu pieniądze zalegała Lechia Sędziszów. Strony znalazły kompromis, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że takich problemów było w tej lidze więcej.

Ż jak Żurawianka. Utrzymała się w lidze, ale zasadne jest pytanie: "po co?". Brakuje sponsora, obrotnych działaczy, a kadra nigdy nie była za szeroka. Ósmy sezon z rzędu w IV lidze to wyróżnienie, ale także organizacyjno-finansowy ciężar.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24