Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alicja Zając: Pamięć o ofiarach katastrofy smoleńskiej nie może zostać wymazana [ROZMOWA]

Jaromir Kwiatkowski
Archiwum Alicji Zając
Rozmowa z senator PiS z Jasła, wdową po senatorze Stanisławie Zającu, który zginął w katastrofie smoleńskiej

Co Pani robiła rankiem w sobotę, 10 kwietnia 2010 roku?
Byłam w domu, wstałam dość wcześnie. Mąż przysłał mi z Warszawy wiadomość, że leci do Smoleńska. W Senacie było tak dużo pracy, że niemal do końca nie wiedział, czy poleci. Wyjechał z Jasła w środę po Wielkanocy, od tego czasu nie widzieliśmy się. Włączyłam telewizję, zaczęłam oglądać relację z uroczystości. W pewnym momencie podano, że samolot prezydencki uległ katastrofie. Nieco później, że trzy osoby ocalały.

Uchwyciła się Pani tej niteczki nadziei, że wśród tych osób jest Pani mąż?
Pomyślałam: „Boże, Staszek, taki dobry człowiek – bo tak wszyscy o nim mówili i mówią – może jeszcze żyje?”. Okazało się jednak, że wszyscy zginęli. Kiedy pojawiły się pierwsze newsy z tą tragiczną wiadomością, zadzwoniłam do córki i syna. Wojtek zaraz przyjechał. Rozdzwoniły się telefony od naszych przyjaciół i znajomych, czy Staszek leciał tym samolotem. Niedługo potem zadzwoniła Ewa Polkowska, szefowa Kancelarii Senatu, w imieniu marszałka Bogdana Borusewicza, że mąż był pasażerem tego samolotu i że będą się ze mną kontaktować w sprawie tego co się wydarzyło. Podziękowałam. To było wstrząsające, przede wszystkim dla najbliższych. Ten wstrząs potęgowało jeszcze to, że na pokładzie leciało tak wiele osób i że wszyscy zginęli. Większość z nich – na czele z parą prezydencką, która była przecież u nas w domu – była mi osobiście znana. Dla mnie każda rocznica, kiedy podczas apelu pamięci odczytywana jest lista pasażerów Tupolewa, jest bardzo trudnym momentem, pomimo tego, że minęło już 13 lat.

Kiedy wydarzyła się katastrofa, spodziewaliście się Państwo wnuczki, która urodziła się 9 dni później.
Los tak te daty podkreśla, że właśnie w tym dniu, 19 kwietnia 2010 roku, była także 18. rocznica nagłej śmierci mojego ojca, który zmarł w Wielkanoc. Mieliśmy już dwóch wnuków: Karola, który urodził się w dzień wyboru męża do Senatu w 2008 roku, i Jakuba. Kiedy wnuczka miała się urodzić, wymyślano jej rożne imiona. Staszkowi żadne się nie podobało. Niedługo przed śmiercią, kiedy wrócił z kolejnej podróży służbowej, powiedziałam mu, że mam nowe imię. Zapytał, jakie. „Konstancja”. „Bardzo ładne” – stwierdził… no i mamy Konstancję. Mamy jeszcze Stasia, który w sierpniu skończy 5 lat. Imię wybrała jego siostra.

Po katastrofie dość szybko pojawiły się wezwania, głównie polityków, by kończyć żałobę. A przecież okres żałoby jest sprawą indywidualną.
Strata bliskiej osoby jest przeżyciem bardzo osobistym. To nie jest tak, że ktoś inny wchodzi w to miejsce i ją zastępuje. Najlepszy dowód, że wciąż przywołuję nagłą śmierć mojego taty, który miał tylko 65 lat i nie chorował. Jak człowiek jest młody, to może tak mocno tego nie odczuwa, bo większość najbliższych ma wokół siebie. W wieku dojrzałym obchodzenie urodzin czy rocznic śmierci naszych bliskich polega przede wszystkim na odwiedzinach na cmentarzach. Na klepsydrze męża napisaliśmy „Bądź wola Twoja”. Przyjęliśmy, że taka była wola Boża, taki był czas życia Staszka, przy czym było to życie bardzo obfite w różne wydarzenia. Staszek był bardzo skromny, tym niemniej dostąpił wielu zaszczytów: był sędzią, adwokatem, obrońcą ludzi „Solidarności”, posłem, senatorem, osobą niezwykle lubianą, bardzo koleżeńską. Do dziś spotykam się z dowodami wdzięczności ze strony ludzi, którym pomógł. To są rzeczy nadzwyczajne, one nie pozwalają zapominać o zmarłych. I to jest piękne, że choć ich nie ma, my cały czas nosimy ich w sercu.

Jest nam przykro, że ktoś narzuca nam, iż mamy zapomnieć o Smoleńsku. Tych 96 osób leciało na wielkie wydarzenie. Jest to więc nie tylko żałoba rodzin osób, które zginęły, ale także żałoba całego kraju. Przecież tam zginął prezydent Lech Kaczyński z małżonką, prezydent Ryszard Kaczorowski, ministrowie, duchowieństwo różnych wyznań, dowódcy wojskowi. Wielu zacnych ludzi. Wielu z nich gościliśmy w naszym domu, który był domem otwartym. Ataki, które przypuszczono na nas w pierwszych latach, życzenia internautów, że chcą „dnia bez Smoleńska”, były bardzo niesprawiedliwe i bolesne.

Byłam cztery dni w Moskwie szukając męża w okazanych nam szczątkach. Niestety nie udało się go wtedy znaleźć; dopiero później. Uczestniczyłam w ekshumacji, ale bez prosektorium, bo to już było ponad moje siły, bym pojechała do Krakowa, do Zakładu Medycyny Sądowej, i uczestniczyła w wyjmowaniu ciała z trumny. Chciałam zapamiętać męża z uśmiechniętą twarzą. Chociaż dziś, kiedy oglądam zdjęcia, widzę, że Staszek w ostatnich miesiącach był bardziej zamyślony, smutny.

Jak Pani sądzi, dlaczego?
Czasami myślę, że może coś przeczuwał. Poza tym lata 2009-2010 to były przymiarki do kampanii prezydenckiej, ataki na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którego Staszek ogromnie szanował i z którym w ostatnim okresie życia blisko współpracował. Te niezasłużone ataki na prezydenta bardzo męża przygnębiały, bo był człowiekiem serdecznym i otwartym na każdego. Czasami mówił, że nie będzie już kandydował.

Kilkakrotnie byłem 10 kwietnia na uroczystościach na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Zawsze modlono się i odczytywano w apelu pamięci nazwiska wszystkich 96 ofiar. Tymczasem dzisiejsza opozycja zachowuje się tak, jakby nie zginęli tam także ludzie z jej politycznych obozów. Nie potrafię tego zrozumieć.

Wielu ludzi wypowiedziało mnóstwo niepotrzebnych słów w okresie kilku miesięcy po katastrofie, a może i później. Atakowali nas, nazywali „wdowami smoleńskimi”. Było to bardzo niesprawiedliwe. W lipcu 2010 roku znalazłam się w Senacie (Alicja Zając została wybrana do objęcia mandatu po zmarłym mężu – przyp. red.). Sprawa Smoleńska pojawiała się tam w różnych momentach; czasami w oświadczeniach senatorów. Zareagowałam raz, kiedy powiedziałam do jednego z senatorów, że od 10 kwietnia 2010 roku żyję z pamięcią o Smoleńsku, ale nigdy bym w tej sprawie nie wygłosiła oświadczenia. To było w poprzedniej kadencji, może na początku obecnej. Od tej pory nie słyszałam, żeby w debacie na zupełnie inny temat nagle został poruszony ten wątek.

Na Krakowskim Przedmieściu gromadzi się tłum różnych osób, które modlą się za zmarłych. Ale co roku mamy również modlitwę przy grobie mego męża, jest odprawiana msza św. w tym dniu. Ta pamięć jest w nas, ona nie może zostać wymazana, bo ci ludzie, którzy zginęli, na to nie zasłużyli. Oni całe życie pracowali w różnych miejscach dla Polski. Wcześniej kilkakrotnie byłam na Krakowskim Przedmieściu, ale w pewnym wieku podróż do Warszawy i uczestniczenie w uroczystościach przez cały dzień staje się nie lada wyczynem.

Czy katastrofa smoleńska zawsze będzie dzielić Polaków?
Politycy często wypowiadają słowa i podejmują decyzje, których później żałują, a które przynoszą nieoczekiwane przez nich skutki. Każde wypowiedziane słowo, jeżeli jest się osobą publiczną, powinno być nadzwyczaj przemyślane, delikatne.

Czyli katastrofa smoleńska będzie dzielić dopóty, dopóki będą chcieli tego politycy.
Na początku sprawa Smoleńska była wykorzystywana politycznie. Teraz jest mniej bezpośrednich ataków na rodziny smoleńskie. Tam lecieli ludzie lewicy, członkowie PiS i innych partii, bezpartyjni. Nie można takiej tragedii wykorzystywać do celów politycznych, bo na tym najbardziej cierpią rodziny zmarłych.

Tym bardziej mnie dziwi, że politycy dzisiejszej opozycji zdezerterowali w sprawie tej katastrofy. Jakby nie cenili ludzi, którzy wtedy zginęli.
Cenili i cenią, tylko w zaślepieniu czy z czyjejś podpowiedzi nie potrafili albo bali się powiedzieć, że to byli ludzie wielcy. Ja to mówiłam od początku i będę mówić do końca swoich dni: tam byli ludzie wielcy, którzy zginęli przedwcześnie. Gdyby żyli, może świat byłby lepszy.

Czy po 13 latach, po wielu wysiłkach komisji Antoniego Macierewicza, wiemy, co się stało 10 kwietnia 2010 roku?
Ja nie wiem. Nie chciałabym się domyślać pewnych rzeczy. Jak większość rodzin, czekam na fakty. Mówimy, że będziemy czekać do końca naszych dni. Może się doczekamy. Niektórzy z członków rodzin odeszli, bo te przeżycia nie są obojętne dla człowieka. Taka tragedia odbija się również na naszym zdrowiu. Rzeczą tragiczną były dla nas harce wokół idei budowy pomników w Warszawie. Po 13 latach bycia na Wiejskiej widzę, że czasem z powodów politycznych wymyśla się różne rzeczy. Ja chcę się trzymać realiów. Zginęli ludzie wartościowi, kwiat polskiej polityki, z wielkimi zasługami dla naszej ojczyzny. Ogromnie ich żałujemy i 10 kwietnia będziemy się za nich wszystkich modlić.

Rosja zniszczyła najważniejszy dowód – samolot, nie chcąc nam go przekazać. Pakowano też do jednej trumny szczątki różnych osób. Obserwując barbarzyństwo rosyjskich żołnierzy na Ukrainie chyba lepiej rozumiemy, dlaczego tak się stało. I czym jest Rosja jako taka.
Często nas, członków rodzin, pytano, czy byliśmy na miejscu w Smoleńsku, czy widzieliśmy to pobojowisko, miejsce katastrofy, i czy sądzimy, że wrak pokazywany w telewizji to jest ten właściwy wrak. Dla mnie bolesna była też scena, jak ten Rosjanin wybija jakimś metalowym przedmiotem szyby w samolocie. Z jaką pasją niszczył to, co już było zniszczone! Dobić, zdewastować, wymazać z pamięci – oto Rosja. Ale z pamięci tego wymazać się nie da.

Gdzie Pani będzie 10 kwietnia?
O 8.30 przy grobie mego męża. Będzie modlitwa, złożenie kwiatów, zapalenie zniczy. Od 13 lat przy tym grobie gromadzi się grupa przyjaciół, członków rodziny, współpracowników, również osoby pełniące przez te lata różne urzędy. Przychodzimy modlić się nie tylko w intencji Staszka, ale również w intencji pozostałych 95 pasażerów, bo tego nie da się rozłączyć. O godz. 18 w jasielskiej farze zostanie odprawiona msza św. w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej. Niektórzy nie chcieliby, żebyśmy mówili o ofiarach. Dlaczego? To była ofiara ich życia. W gronie naszych rodzin mówimy, że z czasem ta ofiara przyniesie dobre skutki. Świat tak się jednak zmienił w ciągu tych 13 lat, że gdyby oni dzisiaj żyli, na pewno byliby mocno zdziwieni tym, jak on wygląda; jak wygląda dzisiejsza polityka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24