Anakonda z Przemyśla szuka nowego opiekuna [WIDEO]

Anakondę znaleziono we wrześniu ubiegłego roku na polach w Przysietnicy niedaleko Brzozowa. Wyrzucił ją 17-letni mieszkaniec tej miejscowości. Trzymetrowy gad był wycieńczony, a jego ciało pokrywały miliony larw much. Andzia, bo tak nazwali go weterynarze, przeszła trzy ciężkie operacje. Straciła też kawałek ogona. Przez długi czas codziennie smarowana była specjalnymi żelami i kąpana w ciepłej wodzie. Pierwszy posiłek zjadła po dwóch miesiącach.

- Obrażenia były poważne i leczenie trwało dość długo. Po zagojeniu ran chcieliśmy mieć gada pod stałą obserwacją. Kontrolowaliśmy jego apetyt, codzienne zachowanie, aktywność. Teraz już wiemy, że wszystko jest w porządku - powiedział Jakub Kotowicz, wiceprezes Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.

Weterynarze rozpoczęli szukanie nowego domu dla węża. Liczono, że szybko przygarnie go ogród zoologiczny. Pierwsze rozmowy nie dały jednak pozytywnego efektu.

- Ogłosimy się wkrótce na forach internetowych pasjonatów tego gatunku. Nowy opiekun naszej Andzi musi dysponować odpowiednią wiedzą i doświadczeniem. Nie chcemy powtórki wydarzeń sprzed roku. Bardzo ważne jest duże i dobrze wyposażone terrarium. Musimy pamiętać, że nie jest to pies lub kotek, z którym każdy by sobie poradził. Znalezienie odpowiedniego nowego domu nie jest prostym zadaniem - dodaje Kotowicz.

Anakonda aktualnie przebywa w przemyskim ośrodku. Leczenie dobiegło końca i opieka lekarzy nie jest już potrzebna. Placówka nie dysponuje odpowiednim zapleczem do przetrzymywania gadów po okresie rehabilitacji, dlatego pracownicy mają nadzieję, że znajdzie się chętny do przygarnięcia ich nietypowego podopiecznego.