Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Dec, kandydat PO na prezydenta Rzeszowa: kaplica i boisko - to można pogodzić

Andrzej Plęs
Andrzej Dec, kandydat PO na prezydenta Rzeszowa.
Andrzej Dec, kandydat PO na prezydenta Rzeszowa. Archiwum
Rozmowa z Andrzejem Decem, kandydatem PO na prezydenta Rzeszowa.

- Rada miasta, organ uchwałodawczy i kontrolny wobec prezydenta miasta, posłusznie wykonuje jego zalecenia. Czy rzeczywiście "prezydentowi się nie odmawia", jak skwitowała radna Marta Niewczas?

- Radni klubu prezydenckiego uznają go za lidera, więc jest dla nich - jak rozumiem - autorytetem. I z tego powodu często głosują tak, jak on sobie zażyczy, nie wdając się w szczegóły. Poza tym - po wprowadzeniu bezpośrednich wyborów prezydentów, wójtów i burmistrzów nie zmieniono ustawy na tyle, by relacje rada - prezydent były czytelniejsze. By rada miasta faktycznie była organem kontrolnym i stanowiącym. Dziś rada miasta z własnej inicjatywy nie może zmienić budżetu, nie może wnieść wielu projektów uchwał, bo one są zastrzeżone do inicjatywy prezydenta. I nawet, jeśli uchwali jakąś własną inicjatywę, a prezydent tego nie wykona, to nic kompletnie się nie dzieje. Ewentualne nieudzielenie prezydentowi absolutorium również niczego nie zmienia. Dlatego ten układ jest chory.

- Nie odmawia się także w kwestii kaplicy na Nowym Mieście?

- Radni uznający autorytet biskupa, odnosząc się do tego, co mówiła Marta Niewczas, mogliby żartobliwie powiedzieć: biskupowi się nie odmawia. Choć nie słyszałem, żeby ks. biskup rozmawiał na ten temat z którymkolwiek radnym. Być może, ale tego nie wiem, rozmawiał w tej sprawie z prezydentem Ferencem. Optymistyczne jest to, że podziały w radzie miasta w tej kwestii nie przebiegają zgodnie z podziałami politycznymi, bo to oznacza, że te ostatnie wynikają z różnic w sprawach gospodarczych czy społecznych.

- Niezależnie od kryteriów podziału w radzie decyzję podjęto wbrew znacznej części mieszkańców Nowego Miasta. Władza nie słucha wyborców?

- To, co dzieje się na Nowym Mieście, pokazuje, że demokracja działa. Jeśli - zdaniem mieszkańców - prezydent i rada podjęli złą decyzję, a oni się zorganizują w jakąś grupę nacisku, to będziemy musieli wziąć pod uwagę ich opinię.

- Jak Pan widzi rozwiązanie sporu na Nowym Mieście?

- Obserwowałem akcję zbierania podpisów pod protestem w sprawie kaplicy. Atmosfera sprzyja jedynie przeciwnikom tej inwestycji. Zatem wynik tego głosowania jest przesądzony. Proponowałem i proponuję, aby prezydent Ferenc zorganizował zebranie z mieszkańcami, na którym obie strony przedstawiłyby swoje racje. Tym bardziej, że mam wrażenie, iż cały - nadmiernie rozdmuchany - problem wziął się z chwytliwego, ale nieprawdziwego zarzutu: "chcą zbudować kaplicę zamiast boiska". Tymczasem ja jestem przekonany, że tam się zmieści i jedno i drugie, a koegzystencja kaplicy, boiska i szkoły ułoży się i będzie dobrze służyć wszystkim uczestnikom procesu wychowawczego.

- Protestujący sugerują, że władze miasta nazbyt ulegają interesom, podszeptom, oczekiwaniom Kościoła.

- Biorąc pod uwagę liczbę wierzących, praktykujących mieszkańców, władze Rzeszowa powinny wspierać zaspokojenie potrzeb kultu religijnego, jaką znaczna część mieszkańców odczuwa. Tak jak wspierają zaspokojenie innych potrzeb ze sfery ducha. To wsparcie musi być oczywiście ograniczone, ale przekazywania działek pod obiekty kultu w tym się mieści. Problem jest w ocenie zasadności takiego przekazywania. Jeśli na nowym osiedlu nie ma kościoła, to w takiej sytuacji nie powinno być wątpliwości. Przypadek na Nowym Mieście jest jednak specyficzny.

- A jednak radni chyba nie uwzględnili w swojej decyzji tej specyfiki.

- To wielowątkowa specyfika. Praktyka jest taka, że podział na parafie odbywa się wedle zasady: jest osiedle, budujemy kościół dla obszaru na tyle dużego, by parafia była w stanie ten obszar "obsłużyć", a parafianie parafię utrzymać. W tym przypadku było inaczej. Kiedy latach 70. powstawało Nowe Miasto, władze komunistyczne nie chciały zgodzić się na budowę tutaj kościoła. Po wielu naciskach i prośbach złośliwie wskazały teren, na którym dziś stoi katedra. A ponieważ miał świadczyć posługę całemu Nowemu Miastu, jest taki duży. I trzeba go z czegoś utrzymać. I teraz mamy przysłowiowy pasztet. Pomysł z kaplicą jest ułomny, ale na razie nikt lepszego nie wymyślił.

- Jest Pan w szczególnej sytuacji, bo kandyduje Pan na urząd prezydenta miasta, tymczasem nastroje społeczne na Nowym Mieście, nawet w całym Rzeszowie, wiążą wyniki wyborów z poparciem lub brakiem poparcia dla budowy kaplicy. Na poparciu dla Pana też.

- Zapewne tak, chociaż nie wiem, w którą stronę. Jak już mówiłem, uznałem, że kaplicę i boisko da się pogodzić. Ale jeśli mieszkańcy kaplicy nie chcą, to uszczęśliwianie ich na siłę nie ma sensu. A uchwała o użyczeniu działki nie musiałaby być przez radnych natychmiast uchylana - wystarczy, że prezydent nie podpisze umowy użyczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24