Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Kowal: kredyt zaufania już spłaciłem

Waldemar Mazgaj
Na Andrzeja Kowala jako trenera roku głosowało większość członków 72-osobowej kapituły.
Na Andrzeja Kowala jako trenera roku głosowało większość członków 72-osobowej kapituły. KRZYSZTOF KAPICA
Rozmowa z ANDRZEJEM KOWALEM, trenerem siatkarzy Asseco Resovii wybranym na Trenera Roku w 53. plebiscycie Nowin.
Sponsorzy i partnerzy plebiscytu
Sponsorzy i partnerzy plebiscytu

Sponsorzy i partnerzy plebiscytu**- Jako siatkarz nigdy nie odebrał pan naszego lauru, a udało się to po pierwszym roku samodzielnej pracy trenerskiej...**- Gdy byłem mały pamiętam, że marzyłem o takich galach, nagrodach. Jako zawodnikowi nie udało mi się, choć raz byłem nominowany, ale powiem szczerze: nawet nie śniłem, że zdobędę nagrodę jako trener.

Nasza praca jest po prostu bardzo niewymierna, na zbyt wiele spraw nie mam wpływu.

Ale jestem szczęśliwy: pracuję w mieście, w którym mieszkam, mam dom, rodzinę i jeszcze z najlepszą drużyną kraju. Przecież większość trenerów zdobywa tytuły poza domem.

- Do zawodu trenera był pan przygotowywany bardzo długo terminując u Jana Sucha i Ljubo Trawicy. Ale im nie udało się zdobyć mistrzostwa, a panu tak... - To "złoto" też ich zasługa. Miałem okazję trafić na bardzo dobrych trenerów, bo proszę nie zapominać o Marku Karbarzu. Od każdego z nich coś wyciągnąłem i udało mi się to połączyć w mistrzowską mieszankę.

Ten tytuł to składowa wielu czynników: potencjału ludzkiego dobranego po względem charakterologicznym i mentalnym. Trzeba złożyć odpowiednią grupę ludzi, zgrać ich.

Zbyt wiele zależało od "Dżordża"

Wizytówka

Andrzej Kowal ma 42 lata. Grał w Pogoni Leżajsk, Avii Świdnik, Resovii i Górniku Radlin oraz juniorskiej reprezentacji Polski.

W 2002 roku zakończył karierę zawodniczą, 2 lata później został drugim trenerem Resovii u Jana Sucha, później u Ljubo Travicy. Pierwszym trenerem Asseco Resovii był pod koniec sezonu 2007/08, a w kwietniu 2011 roku objął tę funkcję na stałe.

Sukcesy: finał Pucharu CEV i Pucharu Polski, mistrzostwo Polski. Żona Magdalena, dzieci - Monika i Michał.

Jeden człowiek nic nie zrobi. Nam to się udało z całym sztabem - Andrzejem Zahorskim od przygotowania fizycznego, Marcinem Ogonowskim drugim trenerem, Sergiuszem Ruszelem i Michałem Gogolem - statystykami. I fajnie, że są to sami Polacy, bo nie musimy już czerpać tylko wzorców zza granicy.

- W ubiegłym sezonie liderem drużyny był Georg Grozer, teraz tego największego asa nie ma. Wyklaruje się?- W tym roku postawiliśmy na grę zespołową. W ubiegłym roku zbyt wiele zależało od "Dżordża", gdy on grał słabiej, drużyna też. W tym nie ma ani jego, ani jego następcy i prawdopodobnie już go nie będzie.

Po pierwsze nie ma czasu, po drugie - jak już mówiłem - są tego zalety. Teraz cała grupa bierze odpowiedzialność za wynik. Problemem jest to, że nie ma czasu, żeby to wszystko scalić, mamy tylko cztery miesiące pracy za sobą.

Podstawa to stabilizacja składu: proszę zobaczyć w tym sezonie na Delectę Bydgoszcz i Zaksę Kędzierzyn-Koźle, wymienili tylko najsłabsze ogniwa. To jest sposób na wynik. Dlatego liczę, że przed następnym sezonem nie stracimy nikogo znaczącego. Bo znów będziemy potrzebować czasu na ustawienie systemu i mentalne doprowadzenie zespołu na wysokie tory.

W odróżnieniu do zagranicznych trenerów nie lubię kupować zawodników na pęczki.

- Wynik tego sezonu jeszcze można uratować, ale najpierw trzeba przejść Skrę. Na plebiscytowym podium zapewnił pan, że zagracie z pełną mocą, ale wyniku zagwarantować pan nie może...

W rywalizacji ze Skrą szanse oceniam 50 na 50

- To będą ciężkie mecze, a przegrywający pozostanie z niczym. Na pewno będą to pojedynki na wysokim poziomie, bo obie drużyny zagrają już w pełnych składach.

Jestem głęboko przekonany, że w Rzeszowie, przy swojej wspaniałej publiczności, jesteśmy w stanie wygrać dwa spotkania i prowadząc 2:0 pojedziemy do Bełchatowa z pewnym luzem, bo wtedy gra się zupełnie inaczej. Na razie szanse oceniam jednak 50 na 50.

- Jak nie wygracie ze Skrą mogą polecieć głowy? - Rozpoczynając pracę trenera wiedziałem, że kiedyś ktoś mnie zastąpi. Nie ma trenera, który przez długi czas byłby w stanie wytrzymać w jednym klubie tak wiele psychicznych obciążeń.

Czasem jednak pewne ogniwa trzeba wymienić i taka jest kolej rzeczy, że padnie i na trenera. Kredyt zaufania, jaki dostałem od Adama Górala już spłaciłem mistrzostwem Polski i finałem Pucharu CEV, w tym sezonie celem jest co najmniej finał.

- Żona, była koszykarka, na pewno rozumie specyfikę zawodu trenera, ale proszę powiedzieć, czy przynosi pan pracę i stres do domu?- Czasem w domu ciężko ze mną wytrzymać, choć nie chcę obciążać negatywnymi emocjami żony i dzieci.

Mam wspaniałą rodzinę, która mnie wspiera i dodaje sił do pracy. W sporcie ważne jest by szybko się podnosić po porażkach. Ogólnie jestem nastawiony pozytywnie do życia i pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24