Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Kowal: Nie jestem typem celebryty

Marek Bluj
Andrzej Kowal drugi rok z rzędu wybrany został Trenerem Roku.
Andrzej Kowal drugi rok z rzędu wybrany został Trenerem Roku. Bartosz Frydrych
Rozmowa z Andrzejem Kowalem, szkoleniowcem siatkarzy Asseco Resovii, zwycięzcą w kategorii Trener Roku w 54. Plebiscycie Sportowym Nowin.

- Drugi raz z rzędu zdobywa pan tytuł Trenera Roku. Jak pan przyjął wyróżnienie w tym roku?

- Podobnie, jak w ubiegłym, jako ogromne wyróżnienie. Mam świadomość, że plebiscytowe zwycięstwo to rezultat tego, że nasza drużyna wygrywa. Bardzo się cieszę, że zostałem doceniony, ale przez to wyróżnienie docenione zostały także nasze rodziny, zawodnicy, klub, sponsorzy, bo wszyscy wspólnie pracujemy na wyniki. Razem wygrywamy, razem przegrywamy. Tworzymy jedność.

- Były siatkarz realizuje się obecnie z powodzeniem jako trener...

- Kiedyś marzyłem, tylko o tym, aby zajść najwyżej jako zawodnik, ale nie dane mi było walczyć o medale mistrzostw Polski. Jedyny medal mistrzostw kraju, jaki zdobyłem, był to brązowy medal w siatkówce plażowej, w hali nigdy mi się to nie udało. Ostatnie dwa lata, w których nasza drużyna odnosi sukcesy, z nawiązką wynagradzają mi te niespełnione marzenia, jakie miałem jako siatkarz. Dla mnie to wspaniała rzecz. Reasumując, nigdy nie marzyłem, że będę trenerem Resovii, a co dopiero, że będą trenerem, który zdobywa ze swoim zespołem mistrzostwa Polski.

- O czym pan marzy w tym roku?

- Zbyt daleko nie wybiegam w przyszłość. Praca trenera uzależniona jest od wyniku sportowego, więc moje marzenia są ograniczone w czasie. Oczywiście planujemy cele dalekosiężne, lecz skupiamy się na tych najbliższych. Cieszę się i żyję dniem dzisiejszym i nie chcę zbytnio wybiegać do przodu. Przede wszystkim myślę o obecnym sezonie i o meczach, które przed nami w play-offach, oraz Pucharze Polski. Mistrzostwo Polski jest zwieńczeniem pracy w całym sezonie. Można przegrać wiele pojedynczych meczy, które tak naprawdę są celami pośrednimi, ale mistrzostwo Polski jest taką wisienką na torcie, która ma szczególny smak. Będziemy robić wszystko, aby zakwalifikować się do finałów, a potem wszystko się może zdarzyć.
- Ma pan drużynę, z którą chciałby pan zagrać w I rundzie play off?

- Nie mam i nie zajmuję sobie głowy spekulacjami. Poziom ligi jest bardzo wyrównany, a obecny sezon przyniósł już kilka niespodzianek w postaci porażek zespołów teoretycznie mocniejszych z tymi uważanymi za słabsze. Kogo nam los przydzieli, z tym zespołem będziemy grali, nieważne czy to będzie Gdańsk, Warszawa, Kielce czy Bydgoszcz. Najważniejsza będzie nasza gra. Runda play-off to tak naprawdę nowe rozgrywki. Musimy być do nich przygotowani nie tylko pod względem fizyczny, ale także psychicznym. Teraz liczą się tylko zwycięstwa, nieważne w jakim stylu i w ilu setach. Teraz trzeba pokazać charakter, ducha walki. Nikt nie będzie pamiętał po czasie twoich słabszych momentów, gdy pokonasz przeciwnika.

- Kilka miesięcy temu był pan blisko objęcia funkcji trenera pierwszej reprezentacji Polski. Obecnie jest już decyzja, że poprowadzi pan kadrę B. Jak do tego doszło?

- Działaczom PZPS, którzy złożyli mi w tamtym roku propozycję objęcie reprezentacji Polski, odpowiedziałem, że mam kontrakt z Asseco Resovią i najbardziej zależy mi na wypełnieniu dwuletniej umowy. Praca jednocześnie w klubie i reprezentacji nie wchodziła w rachubę. Łączenie tych funkcji odbyłoby się ze szkodą dla jednej ze stron, dlatego odmówiłem. W grudniu dostałem kolejną propozycję, aby poprowadzić zaplecze pierwszej drużyny. Jest to bardzo ciekawy, dwuletni projekt. Docelową imprezą są przyszłoroczne mistrzostwa świata do 23 lat. W tym roku zawodnicy, którzy znajdą się w tej grupie wystąpią w Lidze Europejskiej. Traktuję tę nominację, jako ogromne wyróżnienie i kolejne doświadczenie. Jestem przekonany, że stworzymy grupę ambitnych, charakternych zawodników, z którymi praca będzie nie tylko wyzwaniem, ale i ogromną przyjemnością. Taką samą przyjemnością jaką mam z obecnymi siatkarzami Asseco Resovii.

- Jest pan bardzo popularną i znaną osobą nie tylko w sportowym środowisku Podkarpacia. Jak pan na to reaguje?

- Nie jestem typem celebryty. Wolę być z boku, nie walczę o rozgłos. Inni to powinni uszanować. Chciałbym, aby więcej doceniono szczególnie moich najbliższych współpracowników - Marcina Ogonowskiego, Sergiusza Ruszela czy Michała Gogola. Mam charakter człowieka rodzinnego, i tam czuję się najlepiej. Nie mniej, wyróżnienia są dla mnie bardzo cenne i pokazują, że podążam właściwą drogą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24