Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Wielgosz: Mieszkałam obok stadionu, ale na meczu piłkarzy Resovii nie byłam

Tomasz Ryzner
Tomasz Ryzner
Anna Wielgosz rok temu myślała o końcu kariery, a dziś myśli o starcie w mistrzostwach świata i nie tylko
Anna Wielgosz rok temu myślała o końcu kariery, a dziś myśli o starcie w mistrzostwach świata i nie tylko facebook.pl
Rok temu rozważałam rozstanie ze sportem, ale teraz myślę o mistrzostwach świata i marzę o igrzyskach olimpijskich - mówi Anna Wielgosz, zawodniczka Resovii, brązowa medalistka ME w biegu na 800 metrów

Za panią kilkutygodniowy obóz w Portugalii. Było ciepło, słonecznie?
Pogoda nas specjalnie nie rozpieszczała. Mocno wiało, padało, podtapiało bieżnię, a nawet hotel. Pocieszała wszystkich temperatura. Było zwykle od 15 do 18 stopni.

Pogoda przeszkodziła w wykonaniu stu procent pracy?
Na szczęście nie. Może w jeden dzień trochę mniej pobiegaliśmy, ale to tyle.

Mundial oglądaliście?
Tak. W Monte Gordo trenowali także lekkoatleci z Hiszpanii, więc w hotelowym holu na meczach spotykało się dużo osób. Ja także tam zaglądałam. Widziałam też na ulicach dużą radość, gdy w finale wygrała Argentyna.

Zdarzyło się pani być na meczu piłkarzy Resovii?
Przyznam szczerze, że nie. Mieszkałam obok stadionu, ale w weekendy często miałam zawody i brakowało wolnego czasu.

Wracając na bieżnię, planuje pani zimowe starty w hali?
To się okaże po następnym obozie. Weszłam w trening pod koniec października, ale dokuczało mi zapalenie mięśnia piszczelowego. Jest to lewa, wirażowa noga, bardziej obciążana, a w hali bieżnie są krótsze, wiraże ostrzejsze. Na razie skupiam się na budowaniu bazy.

Gdzie się odbędzie ten drugi obóz?
Jak dobrze pójdzie, to w Kenii.

Była tam już pani?
Wiosną. Trenuje się na wysokości dobrze ponad dwa tysiące, więc daje to efekt.

Widziała pani lwy, żyrafy i tak dalej?
Na safari nie było czasu. Na obozach liczy się tylko trening. Zresztą poza też. Wczoraj na mechanicznej bieżni przebiegłam 20 kilometrów.

Nie można tego zrobić w uniwersyteckiej hali?
Nie ma szans. Obciążenia na stawy byłyby za duże.

Podczas resoviackiej gali na zakończenie lekkoatletycznego sezonu pokazano pani bieg po brąz mistrzostw Europy. Emocje wróciły?
Oglądałam to wiele razy, ale tym razem po dłuższej przerwie. Niby wszystko było jasne, a znów poczułam stres.

Coś by pani dziś zmieniła w swojej taktyce?
Raczej nie. Startowałam po kontuzji. W tamtym momencie zrobiłam w Monachium sto procent. A może i więcej. Przez kontuzję przygotowania rozpoczęłam przecież dopiero w lutym.

Jeśli dobrze pamiętam, w tamtym czasie rozważała pani rozbrat ze sportem.
Zgadza się. Mam 29 lat. Moi rówieśnicy już pracują, mają rodziny, dzieci. Ich sytuacja bytowa jest raczej stabilna, a u mnie przypomina to trochę szalone, studenckie życie.

Czyli jest stypendium, albo go nie ma.
Tak to wygląda. Tyle dobrego, że mąż ma stałą pracę. Jest jakieś zabezpieczenie, ale czasy są takie, że praca dziś jest, ale jutro niekoniecznie. To wszystko powoduje stres.

Po medalu mistrzostw Europy polski lekkoatleta pewnie zyskuje finansowo?
PZLA wypłaca mi ministerialne stypendium. To około dwóch i pół tysiąca złotych.

Miasto też coś dorzuca?
Tak, choć nie wiem, jaka to teraz kwota, nie sprawdzałam, jak wyglądała ostatnia rata. Jest też program „team 100”, wspierający sportowców, ale tu papiery zostały dopiero złożone. To też ma być suma zbliżona do stypendium ministerialnego.

No to z sześć tysięcy na miesiąc pani uzbiera.
Coś koło tego. Mam też kontrakt z Pumą. To wszystko nie oznacza kokosów. Na kupno domu nie będzie mnie nagle stać. Sytuacja się poprawiła, ale nie jest wcale lepsza niż cztery lata temu, gdy na mistrzostwach Europy byłam piąta. Pieniądze muszę wydawać z głową.

Proszę kilka zdań o planach w nowym roku.
Docelową imprezą będą dla mnie mistrzostwa świata w Budapeszcie. Chcę tam pobiec w finale i pokazać się z jak najlepszej strony. Jeśli w spokoju, bez kontuzji przetrenuję całą zimę, to może być dobrze.

O igrzyskach olimpijskich pani myśli?
Oczywiście. Chcę dobiec do Paryża.

A co potem?
Jeśli wynik okaże się bardzo dobry, to jeszcze będę startować. Jeśli nie, pewnie skończę przygodę ze sportem jako zawodniczka, ale możliwe, że zajmę się trenerką. Ostatnio zrobiłam kurs instruktora. Mam też uprawnienia do wykonywania zawodu fizjoterapeuty i masażysty. Tak czy owak, za jakiś czas dopadnie mnie proza życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24