Apklan Resovia zremisowała z Widzewem Łódź. Spudłowany rzut karny na 2:0 dla "pasiaków". Prawie trzy i pół tysiąca widzów na Hetmańskiej

Od jakiegoś czasu Kamil Antonik jest na celowniku skautów. Można przypuszczać, że byli obecni na Stadionie Miejskim także w sobotę. I chyba nie żałowali, że wybrali się do stolicy Podkarpacia. Skrzydłowy “pasiaków” błysnął nie raz, nie dwa, pokazał szybkość, dynamikę, drybling, niezłą technikę. I chyba jako jedyny mógł czuć, może nie pełną, ale jednak satysfakcję po remisie. “Zrobił dwa karne” i krok w stronę klubu z wyższej ligi.

Resoviacy zagrali mocno osłabieni. Do kontuzjowanych wcześniej Dariusza Frankiewicza, Konrada Domonia, doszli w czwartek Michał Ogrodnik i Bartłomiej Buczek, który zagrał, ale po dolegliwościach żołądkowych.

Pierwsze pół godziny, to kłopoty gospodarzy, którzy nie mogli jakość poradzić sobie z presingiem rywali. Pierwszy strzał na bramkę oddali po kwadransie. Resoviakom nie szło, ale Widzew, a konkretnie Konrad Gutkowski wyciągnął do niej rękę. W niegroźnej sytuacji gracz z Łodzi sfaulował w polu karnym Antonika. Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Bartłomiej Makowski, wziął krótki, zmylił bramkarza i wpakował piłkę do siatki obok słupka.

Widzew stracił rezon, zanotował kilka strat, ale nasz team nie umiał wykończyć kilku swych groźnych akcji.

II połowa była o niebo ciekawsza. Widzew ruszył do odrabiania start, Resovia miała więcej miejsca do gry i kibice mieli co oglądać. W 59. minucie Antonik niby przegrał pojedynek sam na sam z Wolańskim, ale dopadł do odbitej piłki, bramkarza Widzewa poniosło i sędzia po raz drugi wskazał na “wapno”.

Do piłki znów podszedł “Maka”. Ponownie wziął krótki rozbieg. Wolański zrobił na linii coś w stylu “Dudek dance”, znów rzucił się w swoją lewą stronę i... złapał piłkę.

- W ostatniej chwili zmieniłem decyzję i nie uderzyłem, jak za pierwszym razem - wyjaśniał niefortunny strzelec.

Po 2 minutach w życie weszła wyświechtana prawda - niewykorzystane okazje się mszczą. Do piłki dośrodkowanej ze skrzydła dopadł Rafał Wolsztyński. Do bramki nie miał blisko, futbolówka zaplatała mu się między nogami, ale opanował ją, zwodem zrobił sobie trochę miejsca, wycelował obok słupka i Wojciech Daniel nic nie poradził.

Obie strony nie kalkulowały, szukały 3 punktów. U miejscowych ochotę na ładnego gola z dystansu miał Radosław Adamski. Raz trafił w środek bramki i bramkarza, raz daleko od “okienka” i zmęczony zszedł, dzięki czemu u gospodarzy zadebiutował Szymon Hajduk. To samo zrobił Arkadiusz Górka, który zmienił, wracającego do gry po długiej rehabilitacji, Mateusza Świechowskiego.

Do końca dużo się działo. Sędzia przedłużył mecz o 5 minut. Pod bramką “pasiaków” kilka razy bito na alarm, ale skończyło się na strachu i remisie, który nikomu nie był w smak.

Apklan Resovia - Widzew Łódź 1-1 (1-0)

Bramki: 1-0 Makowski 36 karny, 1-1 Wolsztyński 60.

Resovia: Daniel - Mikulec, Makowski, Zalepa, Geniec - Adamski (71 Hajduk), Świechowski (73 Górka), Kaliniec, Pyrdek (66 Buczek) - Antonik (88 Twardowski), Hass. Trener Szymon Grabowski.

Widzew: Wolański - Tanżyna (71 Ameyaw), Zieleniecki, Wełna - Pieńkowski (66 Turzyniecki), Krišto, Radwański, Gutowski, Michalski - Banaszak (55 Wolsztyński), Mihaljević (55 Mąka). Trener Radosław Mroczkowski.

Sędziował: Górecki (Katowice).

Żółte kartki; Hass - Wełna, Kristo.

Widzów: 3489 (1023 z Łodzi).