Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arcydzieła czy sztuczne kwiatki. W bibliotece UR ustawiono donice za ponad pół mln zł

Antoni Adamski
Marnotrawstwo po podkarpacku: donice do Biblioteki Uniwersyteckiej ze sztucznego tworzywa kosztowały w sumie 560 tys. zł (z VAT), a sztuczne kwiatki "tylko” 11 tys. zł.
Marnotrawstwo po podkarpacku: donice do Biblioteki Uniwersyteckiej ze sztucznego tworzywa kosztowały w sumie 560 tys. zł (z VAT), a sztuczne kwiatki "tylko” 11 tys. zł. KRYSTYNA BARANOWSKA
W Bibliotece Uniwersytetu Rzeszowskiego ustawiono donice ze sztuczną roślinnością za... ponad pół miliona zł. Ale nie znaleziono miejsca ani pieniędzy na zbiory Ryszarda Ziemby, jedynego w Polsce artysty książki.

Donice kosztowały 560 tys. zł, zaś sztuczne rośliny ponad 10 tysięcy. Te dane otrzymaliśmy od inż. Krzysztofa Ciska, emerytowanego z-cy dyrektora ds. inwestycji biblioteki. Donice bynajmniej nie są wykonane z drogocennego materiału, np. złoconego srebra, lecz z tworzywa sztucznego.
Dlaczego w bibliotece ustawiono imitację roślin zamiast żywej przyrody?
Ewa Bieniasz, emerytowana dyrektor biblioteki tłumaczy, że w ziemi żywych kwiatów znajdują się bakterie, które poprzez ruchy powietrza wywoływane wentylacją rozprowadzane są po pomieszczeniach.
- Bakterie infekowałyby papier księgozbioru. Dlatego w bibliotekach nie sadzi się żywych roślin - podkreśla E. Bieniasz.
Doniczkowy plan listopadowy
Z projektem wnętrza biblioteki dyrektor Bieniasz zapoznała się w październiku 2002 r. Projektant przewidział w hallu 23 donice.
- Nie podano ich ceny. Donice przywieziono po pół roku. Było ich aż 37. Część musieliśmy przenieść do piwnicy, bo nie było już miejsca w bibliotece. Ceny wyposażenia poznałam znacznie później. Biblioteka ma prawo być piękna. Można to było jednak uzyskać znacznie niższym kosztem - przyznaje Ewa Bieniasz.
Dlaczego przywieziono aż tyle donic? Inż. Krzysztof Cisek, jej zastępca ds., inwestycji (dziś na emeryturze) przypomina sobie, że pod koniec 2002 r. do projektu wnętrza wprowadzono zmiany. Był to tzw. "plan listopadowy", gwałtownie zwiększający liczbę donic. Cisek podkreśla, że na te zmiany oraz na wysokość wydatków na wyposażenie biblioteki nie miał wpływu.
- Faktury zatwierdzała i za donice płaciła dyrekcja administracyjna Uniwersytetu - mówi inż. Cisek.
Ludwik Borowiec, rzecznik prasowy uczelni podaje inne dane: Uniwersytet zakupił 37 donic za 344 tys. zł. Całość wyposażenia biblioteki (stoliki, regały, wieszaki...) zamknęła się w kwocie niewiele przekraczającej 3 mln zł.
- Zakup donic wynikł z zatwierdzonego projektu aranżacji wnętrz - zapewnia Borowiec.
Kto z imienia i nazwiska zatwierdził zakup? Borowiec: - Nie wiem.
Jak było naprawdę, ustala NIK. Na razie raport przygotowywany przez rzeszowską Delegaturę NIK z kontroli na Uniwersytecie Rzeszowskim nie może ujrzeć światła dziennego. Opóźnienie wynosi co najmniej półtora miesiąca.

Na atrapy tyle samo, co na książki

Książka plemienia Bataków z Sumatry odtworzona przez Ryszarda Ziembę.
Książka plemienia Bataków z Sumatry odtworzona przez Ryszarda Ziembę.
KRYSTYNA BARANOWSKA

Książka plemienia Bataków z Sumatry odtworzona przez Ryszarda Ziembę.
(fot. KRYSTYNA BARANOWSKA)"Wielką pomoc z tych ksiąg mieć będziesz. Wszystkie tu znajdzie" - taki cytat z Jana Kochanowskiego przeczytamy na murze przed wejściem do biblioteki.
Nieprawda, nie wszystkie. Dużo brakuje. Coś wiedzą o tym studenci.
- Uczelnia szasta forsą na dyrdymały, a ja nie mogę znaleźć w bibliotece podręcznika. Kupili za mało egzemplarzy - denerwuje się Maciek, student II roku.
Biblioteka wydaje na książki po 590 tys. zł rocznie. Ludwik Borowiec wylicza, że przydałoby się dwa razy tyle: 1,2 mln zł.
- Mamy spore wydatki - tłumaczy. - Kompletujemy księgozbiory dla nowych kierunków jak np. rolnictwo, pielęgniarstwo położnictwo. Jesteśmy zobowiązani do posiadania publikacji w obcych językach (kosztują dwa razy drożej). Przyjeżdżają do nas studenci z Hiszpanii, Włosi, Anglicy...
Dlaczego więc wydaje się pieniądze na atrapy?
- To były i n n e pieniądze - na inwestycje, czyli na wyposażenie gmachu - wyjaśnia rzecznik. - Za te środki nie wolno kupować książek.

Czego można nam zazdrościć

Oprawa "Apokalipsy św. Jana” w tłumaczeniu C. Miłosza.
Oprawa "Apokalipsy św. Jana” w tłumaczeniu C. Miłosza.
KRYSTYNA BARANOWSKA

Oprawa "Apokalipsy św. Jana" w tłumaczeniu C. Miłosza.
(fot. KRYSTYNA BARANOWSKA)Dawno temu biblioteka Wyższej Szkoły Pedagogicznej (poprzedniczki Uniwersytetu) zakupiła księgozbiór po zmarłym prof. Stanisławie Pigoniu. Zazdroszczą go Rzeszowowi największe książnice w kraju. Dziś Biblioteka uniwersytecka ma szansę postarać się o księgozbiór, którego nie ma ani stolica, ani Kraków. To komplet publikacji w artystycznych oprawach Ryszarda Ziemby - jedynego artysty książki w kraju.
W ciągu ponad czterdziestu lat Ziemba wykonał kilkaset dzieł unikalnych w skali europejskiej. W latach 70-tych ówczesne województwo rzeszowskie chwaliło się nimi w Lipsku i Koszycach. Miał także ekspozycje swoich prac w Bibliotece Jagiellońskiej i w Muzeum Narodowym w Krakowie. Dziś można pokazać je w każdej ze stolic Europy i Ameryki, bo sztuka, którą uprawia Ziemba, zanika. Ceny współczesnych opraw artystycznych są niewyobrażalne. W Londynie oferowano niedawno do sprzedaży prace Philipp Smitha. Cena wywoławcza jego oprawy do "Pieśni o stworzeniu" św. Franciszka z Asyżu wynosiła 25 tysięcy funtów, czyli ok. 150 tys. zł. Na tej samej aukcji Smith sprzedawał 7 kompletów opraw "Władcy pierścieni" J.R.Tolkiena (każda w trzech tomach) za równowartość 1 mln 200 tys. zł!
Na aukcjach krajowych artystyczna oprawa pojawia się niezmiernie rzadko. Edward Ley z Wydawnictwa Artystycznego w Koszalinie chciał sprzedać "Trylogię" Sienkiewicza za 19 tys. zł, "Poezje" Owidiusza za 8 tys. zł, a "Sztukę kochania" za 10 tysięcy.
A Ziemba? Dostaje "na rękę" 1000 zł emerytury, a żona 400 zł renty. Po zapłaceniu czynszu oboje biedują.
- Pokazałem kiedyś prezydentowi Tadeuszowi Ferencowi Księgę Pamiątkową Miasta Rzeszowa - opowiada artysta. - Oprawna w skórę z herbem wyciętym z technice mozaikowej (z kilku skór w różnych odcieniach), z napisem tłoczonym 24-karatowym złotem i złoconymi brzegami, w kasecie z chińskiego brokatu. Chciałem za nią 5 tys. zł. Prezydent odpowiedział, że się namyśli. Do dziś nie dał odpowiedzi.

6 godzin z Miłoszem

Egipska Księga Zmarłych odtworzona przez artystę.
Egipska Księga Zmarłych odtworzona przez artystę.
KRYSTYNA BARANOWSKA

Egipska Księga Zmarłych odtworzona przez artystę.
(fot. KRYSTYNA BARANOWSKA)Czesław Miłosz był w Rzeszowie tylko raz: 24 października 1992. Nie wygłosił wykładu, nie spotkał się z władzami. Przesiedział u Ziemby ponad sześć godzin, podziwiając swoje książki w niezwykłych oprawach. Wcześniej wysyłał mu ze Stanów wydania, które w Polsce są rzadkością. Korespondencję nawiązali w 1988 r. Miłosz pisał wtedy do Ziemby:
"Ze wzruszeniem i podziwem dowiedziałem się, z przesłanego mi wycinka prasowego o Pana działalności. Mogę sobie tylko w przybliżeniu wyobrazić ile trudu kosztuje Pana zebranie odpowiedniego gatunku papieru, skór, farb etc., oprócz swej pracy (…) Nigdy nie byłem w Rzeszowie i dziwnie mi myśleć, że mieszka tam człowiek, który tyle zrobił dla moich książek".
Poeta zobaczył wiele spośród 150 prac poświęconych jego twórczości. Między innymi oprawę do "Nieobjętej ziemi" - tom zamykany prawdziwymi kajdankami (poeta nałożył je sobie na ręce). Kajdanki symbolizują totalitaryzmy, trzymające człowieka w okowach pięknych haseł.

Prace Ziemby w przetargu?

Ziemba zrobił dla Rzeszowa więcej niż cała rzesza specjalistów od promocji razem wziętych. A mimo to dla artysty książki nie ma miejsca w bibliotece uniwersyteckiej. Nie było już w czasach, gdy powstawały plany budynku. Ludwik Borowiec wyjaśnia: - Tu nie ma miejsca na wystawy, zwiedzający nie mają wstępu. Do biblioteki może wejść tylko czytelnik z kartą magnetyczną (wyjątkiem jest czytelnia czasopism). Poza tym Ziemba nie wystąpił do nas z ofertą sprzedaży swoich prac. Może powinien stanąć w przetargu na dostawę książek?
Rodzi się pytanie: w przetargu z kim? Przecież jego prace są unikalne!
- Nie będę składał żadnej oferty. Jeżeli uczelnia, na której przepracowałem przez tyle lat nie wie, co robię, to nic na to nie poradzę - odpowiada Ryszard Ziemba.

***

O upadku Podkarpacia decydują nie jakieś anonimowe, ciemne moce w Warszawie, lecz konkretni ludzie w Rzeszowie. Każde województwo szczyci się tym, co ma najcenniejszego. Podkarpacie nie chwali się, bo nie wie czym. U nas poważne decyzje podejmują ludzie niekompetentni. To za ich przyczyną plastikowe donice i sztuczne kwiatki wygrywają z unikalnymi dziełami najwyższej klasy artysty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24