Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artura Zawiszy jazda bez trzymanki. „Oślepiony słońcem” i „żywiciel rodziny”

Witold Głowacki
Witold Głowacki
Artur Zawisza
Artur Zawisza Fot. Grzegorz Jakubowski / Polskapresse
Prokuratura Generalna sprawdza, czy sprawcy tragicznego wypadku na warszawskich Bielanach da się postawić zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Gdyby sąd taki zarzut przyjął, najniższa możliwa kara wynosiłaby 8 lat więzienia. Górnym pułapem byłoby 25 lat pozbawienia wolności lub nawet dożywocie. Prawdopodobieństwo, że do tego dojdzie, nie wydaje się jednak wysokie.

Najpierw bulwersujący wypadek na warszawskich Bielanach, w którym pod kołami rozpędzonego tuningowanego BMW na pasach zginął 33-letni mężczyzna a jego partnerka i dziecko dosłownie otarli się o śmierć. Następnie były poseł Artur Zawisza dwukrotnie zatrzymany przez policję w ciągu jednego dnia - za spowodowanie wypadku i jazdę bez uprawnień a n astępnie za samą jazdę bez uprawnień. Ten tydzień upłynął niewątpliwie pod znakiem piratów drogowych. Czy w jakikolwiek sposób przyczyni się to do zwiększenia bezpieczeństwa na drogach? To już znacznie bardziej wątpliwe.

Były poseł PiS i Prawicy RP, a później jeden ze współtwórców Ruchu Narodowego Artur Zawisza dał w piątek zupełnie niesłychany popis. Choć od momentu, gdy w 2016 roku został w Lubelskiem zatrzymany przez policję podczas jazdy pod wpływem alkoholu, wciąż miał zatrzymane prawo jazdy (sądowy zakaz prowadzenia pojazdów wygasł w lipcu), siadł za kierownicą swojego Mercedesa. Przy rogu Beethovena i Sobieskiego spowodował wypadek wymuszając pierwszeństwo na rowerzystce. Poszkodowana, pani Aneta, pracownica Biura Bezpieczeństwa Narodowego, ma złamany bark i pogruchotane kolano.

Były poseł po wypadku pospieszył na Twittera z następującym oświadczeniem: „Bardzo współczuję pani Anecie, do której wybieram się z przeprosinami i kwiatami. Sama kolizja drogowa, jakich setki, ale zawsze przykra. Wedle prawa nie jestem osobą karaną i nie widnieję w KRK, a prawo jazdy ponownie wyrabiam. Wszystkich przepraszam.” - treść tweeta niespecjalnie emanowała skruchą.

Po zaledwie kilku godzinach od „kolizji, jakich setki”, Artur Zawisza został zatrzymany przez policję po raz kolejny. Znów za kierownicą swojego Mercedesa, oczywiście nadal bez prawa jazdy. Znów próbował bagatelizować sprawę „Nieszczęścia chodzą parami” - tak skwitował swojego „pecha”. Tłumaczył jeszcze, że rano za siadł za kółkiem jako „jedyny żywiciel rodziny”, z kolei wieczorem miał chcieć jedynie odstawić auto do garażu. Brak prawa jazdy najwyraźniej mu nie przeszkadzał.

Po wieczornym zatrzymaniu policja chyba straciła cierpliwość do Zawiszy. Zabrano mu kluczyki a mercedes trafił na policyjny parking.

Zawisza dostawał się do sejmu z list PiS w 2001 i 2005 roku. W 2007 roku opuścił partię i związał się z LPR, by później współtworzyć Ruch Narodowy. Ugrupowanie narodowców również opuścił, w 2018 roku tworzył z Markiem Jakubiakiem Federację dla RP.

Prokuratura Genearalna sprawdza natomiast, czy sprawca wypadku na Bielanach z ubiegłej niedzieli może usłyszeć zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Gdyby tak było - oskarżyciele mogliby przez sądem domagać się kary 25 lat więzienia lub teoretycznie nawet dożywocia. Z kolei najniższa możliwa kara oznaczałaby więzienie nie krótsze niż 8 lat.

Zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym można postawić wtedy, gdy sprawca podejmował swoje działania, w pełni zdając sobie sprawę z tego, że ich skutkiem może być śmierć człowieka - i akceptując takie ryzyko.

Krystian 0., czyli 31-latek, który spowodował wypadek na ulicy Sokratesa, znacznie przekroczył dopuszczalną prędkość. Choć obowiązywało tam ograniczenie do 50 km/h ze wstępnych ekspertyz wynika, że zostało ono mocno przekroczone. Jak bardzo? Według dyrektora warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich kierowca BMW mógł jechać z prędkością do 130 km/h. Policja tego jednak nie potwierdza.

Czy sama znaczna prędkość jednak wystarczy, by postawić Krystianowi O. zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym?

- Postawienie takiego zarzutu zawsze oznacza pewne ryzyko dla prokuratury. Zabójstwo z zamiarem ewentualnym to ten typ zarzutu, w którym w sytuacji zwykle z natury nieostrej potrzeba bardzo jednoznacznych dowodów potwierdzających, że oskarżony rzeczywiście znał możliwe konsekwencje swojego działania i że rzeczywiście je zaakceptował. Jeśli okazałoby się zaś, że prokuratorzy jednak przeszacowali materiał dowodowy, to w najgorszym razie może to się skończyć tak, że sprawca w ogóle nie odpowie za swoje czyny - mówi nam nieoficjalnie warszawski prawnik, w żaden sposób nie zaangażowany w tę sprawę. I przypomina, że identyczny zarzut nie utrzymał się nawet w głośnej sprawie śmierci Ewy Tylman.
Zdarza się jednak, że prokuratorzy stawiają zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym w sprawach wypadków drogowych. Dzieje się tak wtedy, gdy sprawcy wypadków ze skutkiem śmiertelnym przekroczyli wszelkie możliwe granice - i gdy można mówić o działaniu celowym.

W listopadzie rozpocznie się na przykład proces Dawida M. i Piotra B., którym prokuratorzy postawili zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym po tym, jak ukryli wciąż żywą, lecz ciężko ranną Zofię M. - ofiarę spowodowanego przez Dawida M. wypadku samochodowego - w betonowym przepuście w przydrożnym rowie, po czym uciekli z miejsca zdarzenia. Ofiara wykrwawiła się i zmarła. Dawid M. i Piotr B. próbowali ukryć ślady wypadku i uniknąć odpowiedzialności. W tym przypadku prawdopodobieństwo, że w rozpoczynającym się w listopadzie procesie sąd Okręgowy w Krośnie uwzględni zarzuty prokuratorów, wydaje się być bardzo wysokie.

Na podstawie zarzutu zabójstwa z zamiarem ewentualnym jest też sądzony sprawca zeszłorocznego wypadku na DK 79. Zginęły w nim 3 osoby, a 4 zostały ranne - oskarżony Mateusz G. był pod wpływem alkoholu i mknął prędkością ok. 200 km/h. Także na podstawie tego zarzutu skazano na 12 lat więzienia pirata drogowego, który urządził sobie 3 lata temu rajd skradzionym samochodem po ulicach Zielonej Góry. Pod kołami zginął wtedy przechodzący na zielonym świetle mieszkaniec miasta.

Krystian O., sprawca wypadku przy Sokratesa, utrzymuje, że oślepiło go słońce. Nadal nie są znane dokładne wyniki policyjnych ekspertyz - od tego, z jaką dokładnie jechał prędkością, z całą pewnością zależy ostateczna kwalifikacja jego czynu w akcie oskarżenia.

A co grozi Arturowi Zawiszy? Za kierowanie pojazdem bez stosownych uprawnień grozi do 2 lat więzienia. Sąd oczywiście nie musi w tym wypadku wymierzać kary bezwzględnego pozbawienia wolności - były poseł zachowywał się jednak tak, jakby wręcz o to prosił.

POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Artura Zawiszy jazda bez trzymanki. „Oślepiony słońcem” i „żywiciel rodziny” - Portal i.pl

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24