Resovia zameldowała się w Katowicach bez chorego Bartłomieja Lemańskiego. Byli obaj rekonwalescenci – Zbigniew Bartman i Nicolas Marechal, ale zagrał tylko ten drugi. W dalszym ciągu wraca do zdrowia Tomas Rousseaux.
Początek spotkania był wyrównany. Obie drużyny grały punkt za punkt, toteż na tablicy raz po raz pojawiał się remis. Resoviacy często psuli zagrywkę, rywale też się mylili w tym elemencie, co obniżało poziom widowiska. Po mocnej zagrywce Nicholsa Hoaga i niefortunnym przyjęciu Kamila Kwasowskiego, po którym piłka uderzyła w sufit hali oraz autowym ataku tego zawodnika resoviacy wyszli na trzypunktowe prowadzenie (17:14). Po bloku Rafała Buszka notowano 19:15 dla gości. „Buszu” zbijał przechodzącą piłkę po złym przyjęciu Rafała Szymury, który był ulubionym celem zagrywających Resovii, Dariusz Daszkiewicz, coach GieKSy poprosił o druga przerwę, bo podopieczni Piotra Gruszki przeważali 20:15. Marcin Możdżonek poprawił na 22:17.
Po bloku Kwasowskiego na Damianie Schulzu przewagą ekipy z Rzeszowa stopniała do trzech oczek (23:20). Trener Gruszka poprosił profilaktycznie o czas. Schulz w powtórce wycelował w boisko, a Jakub Jarosz, kapitan katowickiego zespołu, były gracz Resovii nadział się na blok z Rzeszowa nasza ekipa, która była bardzo skuteczna w grze z kontrataku, po 30 minutach gry prowadziła w meczu 1:0.
W drugiej partii GKS wzmocnił zagrywkę, był bardziej agresywny na siatce i prowadził 10:7. Po ataku Szymury i świetnej kontrze gospodarzy i skutecznym ataku Jarosza, GKS zdobył cztery punkty z rzędu i uciekł Resovii na dystans pięciu punktów (16:11). Piotr Gruszka podczas przerwy na żądanie zachęcał swój zespół do skuteczniejszej gry, ale to miejscowi mieli inicjatywę. Wydawało się, że są nie deo zatrzymania. Ale Resovia ambitnie rzuciła się w pogoń. Po zbiciu Hoaga był remis 18:18. Po asie Adriana Buchowskiego GKS przeważał 22:19. Decydujący punkt na wagę wyrównania stanu meczu zdobył Jarosz.
Trzecia odsłona po twardej walce dla rzeszowskiej drużyny. W czwartym secie gospodarze wypracowali sobie kilkupunktową przewagę i choć resoviacy na finiszu starali się ją zniwelować (23:20), było to już za późno, znów górą był GKS, w którym pierwsze skrzypce grał Rafał Szymura.. Po dwóch godzinach twardej walki, w której było sporo nerwów i błędów, o wszystkim zadecydował tie-break.
Tie-breaka zdecydowanie lepiej rozpoczął pozytywnie nakręcony GKS. Po bloku Szymury na Hoagu drużyna z Katowic przeważała 6:2. Po asowej zagrywce Adriana Buchowskiego, który dał w tym meczu bardzo dobrą zmianę, 12:7 prowadził GKS, który za chwilę razem z kibicami radował się z zasłużonego sukcesu.
GKS Katowice - Asseco Resovia 3:2 (20:25, 25:21, 21:25, 25:22, 15:10)
GKS: Firlej, Kwasowski, Jarosz, Kohut, Nowakowski, Szymura, Watten (libero) oraz Drzazga, Zniszczoł, Buchowski. Trener Dariusz Daszkiewicz.
Resovia: Komenda, Buszek, Schulz, Możdżonek, Kosok, Hoag, Perry (libero) oraz Shoji, Marechal, Mariański, Krulicki.Trener Piotr Gruszka.
Sędziowali: Paweł Ignatowicz i Sławomir Gołąbek (obaj Opole). Widzów: 1200. MVP: Rafał Szymura.
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Plan urodzinowy Richardson: wyjazd z byłym mężem i byłym partnerem, ale bez gangstera
- Wszyscy patrzyli na wyeksponowane krągłości Romanowskiej na ściance. Stylista ocenia
- Iwona z "Sanatorium" straciła dziecko i męża. To wyznanie złamało nam serca
- Wspólny występ Roksany Węgiel i Kevina Mgleja w cieniu tragedii. Znamy szczegóły