Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ataki na ratowników medycznych z Podkarpacia. Ratują ludzkie życie, a pacjenci im grożą

Kinga Dereniowska
Kinga Dereniowska
Coraz częściej dochodzi do brutalnych ataków na pracujących w karetkach ratowników medycznych.
Coraz częściej dochodzi do brutalnych ataków na pracujących w karetkach ratowników medycznych. Łukasz Kaczanowski/Polska Press
- Odkąd zaczęła się pandemia, nikt głośno się nie chwali, że jest ratownikiem medycznym. Ludzie myślą, że roznosimy koronawirusa albo że go sami wymyśliliśmy - mówi pan Michał, w zawodzie od 5 lat. Coraz częściej dochodzi do brutalnych ataków na pracujących w karetkach ratowników medycznych.

W Brzozowie ratownicy zostali wezwani do wypadku, w którym poszkodowani byli dwaj mężczyźni: 18-latek oraz 34-latek. Okazało się, że wcześniej starszy z nich powybijał szyby w oknach domu w Przysietnicy. Uciekając samochodem, młodszy uderzył w przydrożną barierkę. Obaj byli pod wpływem alkoholu. Ranny 34-latek zachowywał się agresywnie. W karetce zaatakował próbującego mu pomóc ratownika.

Jak słyszymy od ratowników medycznych, nie był to odosobniony przypadek. Szymonowi Berłowskiemu z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Rzeszowie grożono kiedyś bronią.

- Wiele razy chłopaki z pracy opowiadali mi, że ktoś na interwencji celował do nich z broni, ale to były straszaki. W moim przypadku broń była prawdziwa i naładowana

- wspomina pan Szymon.

Ratownicy zostali wezwani do mężczyzny, któremu zrobiło się słabo. Nagle delikwent wyciągnął broń. Zaczął mierzyć do policjantów, którzy padli na ziemię. Mężczyzna przyłożył broń do uda kolegi pana Szymona.

- Długo nie myśląc, wykręciłem mu rękę, zabrałem broń, podniosłem do góry i oddałem policjantce. Nie wiedziałem, że broń była gotowa do wystrzału - wspomina ratownik.

Często sytuacje z wulgarnymi pacjentami zdarzają się na rzeszowskim Rynku.

- Te ataki zdarzają się regularnie - dodaje Szymon. - Wiele razy mi się dostało, ale nie aż tak, żebym musiał leżeć w szpitalu. Parę razy siekiera przeleciała koło głowy, ale nigdy we mnie nie trafiła.

Michał (imię zmienione), ratownik z 5-letnim stażem ze wschodniej części Podkarpacia, musiał się chować w karetce. Mężczyzna biegał z nożem i chciał atakować każdego na swojej drodze.

- Początkiem roku mój kolega z zespołu chciał wręczyć pacjentowi kartę, a ten go zaatakował metalowym podbierakiem do drewna. Gdyby nie przyłbica, którą miał na głowie, to roztrzaskałby mu twarz

- mówi Michał.

Aneta Dyka-Urbańska, rzecznik Pogotowia Ratunkowego w Mielcu, przyznaje, że ataki na ratowników się zdarzają. W wielu przypadkach odpowiadają za nie osoby z zaburzeniami psychicznymi. Wtedy agresja wynika z stanu chorobowego. W innych przypadkach nie ma na to usprawiedliwienia. Osoba, którą ratownicy zastają na miejscu wezwania jest np. pod wpływem alkoholu, próbuje popisać się przed kolegami czy wyładować nagromadzoną agresję. Atakuje ratowników lub karetkę.

- Zauważamy, że jest to problem. Przecież ratownicy chcą tylko i wyłącznie pomóc, oni po prostu pracują, wykonują swoje obowiązki. Nie chcą nikogo rozliczać, karać, a już na pewno wychowywać. Ich zadaniem jest ratowanie zdrowia i życia ludzkiego. To bulwersujące, że ktoś ma z tym problem i zachowuje się w tak nieracjonalny sposób. Na szczęście jest to karalne - dodaje Aneta Dyka-Urbańska.

Za pobicie ratownika medycznego odpowiada się, jak za atak na funkcjonariusza publicznego?

- To zagmatwany temat. Funkcjonariuszem publicznym, według prawa, jesteśmy w momencie wykonywania medycznych czynności ratunkowych. Jeżeli ich nie wykonujemy, to według sądu, już nie jesteśmy funkcjonariuszami. Policjant czy strażak to jest służba mundurowa, więc mają to prawnie określone. My jesteśmy zwykłymi pracownikami medycznymi

- uważa pan Szymon.

PRZECZYTAJ TEŻ:

Ratownik ma swoją teorię, dlaczego ludzie wyładowują się na ratownikach medycznych.

- Dzwonią na numer 112. Tam rozmawiają z dyspozytorem. Różnie ta rozmowa wygląda. Pacjenci są zdenerwowani, nie mają wiedzy medycznej. Dyspozytor ma za zadanie dowiedzieć się jak najwięcej szczegółów odnośnie zdarzenia. A zgłaszający chcą natychmiast tę karetkę. Więc najpierw się denerwują pytaniami, potem wyżywają się na nas. My tej rozmowy nie słyszymy, a potem zadajemy identyczne pytania, a ich to wkurza, że muszą to samo powtarzać

- zauważa ratownik z Rzeszowa.

Michał zauważa inne nastawienie pacjentów do ratowników, odkąd zaczęła się pandemia.

- Niedawno w przerwie w pracy skoczyłem do sklepu kupić sobie wodę. Byłem w stroju ratownika. W środku jakiś klient, zaczął mi grozić śmiercią - wspomina 27-latek. - Patrzenie na nas się trochę zmieniło. Jak rozmawiają między sobą, to widzimy, że ludzie patrzą na nas inaczej. Uważają, że stwarzamy dla nich zagrożenie, że roznosimy wirusa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24