Autostrada miała być gotowa na piłkarskie Euro. I będzie...

- We wtorek na budowie autostrady A4 między Rzeszowem a Jarosławiem kończy się zimowa, trzymiesięczna przerwa. Przysługuje ona wykonawcom ze względu na niskie temperatury, w których wielu prac nie można wykonywać. Ponieważ pogoda jest coraz lepsza, wkrótce prace będą tu wykonywane w godzinach 6-22, w szczytowych momentach ma tu pracować nawet 750 osób – zapowiada Bartosz Wysocki z rzeszowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

42-kilometrowy fragment autostrady między Rzeszowem a Jarosławiem jest jej ostatnim, niegotowym odcinkiem. Prace wykonuje tu konsorcjum firm Budimex i Strabag, które plac budowy przejęły po zerwaniu umowy z firmą Polimex-Mostostal. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad poszukała nowego wykonawcy, bo poprzedni m.in. z powodu kłopotów z płynnością finansową nie był w stanie zakończyć robót w terminie. Prace zostały wznowione jesienią 2014 roku i zgodnie z umową miały być zakończone do maja 2016 roku. Już dziś wiadomo jednak, że przeciągną się o ok. 2-3 miesiące.

- Powodem wydłużenia terminu są programy naprawcze, jakie nowy wykonawca musi wprowadzić na budowie. Problem dotyczy przede wszystkim wiaduktów, które wymagają wielu korekt – mówi Bartosz Wysocki.
W tym tygodniu prace skupią się przede wszystkim na wykonaniu nawierzchni dróg serwisowych biegnących wzdłuż autostrady. Miejscami będzie to asfalt, ale np. w rejonie przejść dla zwierząt droga zostanie jedynie utwardzona, bez użycia betonu i asfaltu. Wykonawca zamierza też zająć się profilowaniem skarp i nasypów oraz profilowaniem i humusowaniem terenów zielonych.

Pierwotnie dokończenie budowy tego odcinka miało kosztować 769,8 mln zł, ale już dziś wiadomo, że kwota wzrośnie do 985,7 mln zł brutto. W związku z dodatkowymi pracami koniecznymi do wykonania Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisała już aneks do umowy z wykonawcą trasy.

W szczytowych momentach, na wiosnę na budowie będzie pracować na dwie zmiany nawet 750 osób.
Zaawansowanie prac na budowie A4 Rzeszów - Jarosław wynosi aktualnie ok. 90 procent. Wiele drobnych, ale czasochłonnych robót drogowcy wykonywali tu mimo kończącej się jutro trzymiesięcznej przerwy zimowej. Udało się m.in. zdjąć i wywieźć z budowy część tzw. nasypów przeciążeniowych, wykonanych w ubiegłym roku w celu ustabilizowania słabych gruntów. Mówiąc najprościej, to hałdy ziemi układane w miejscach, gdzie pobiegnie jezdnia. Imitują przyszły, rzeczywisty nacisk samochodów. Pod wpływem ich ciężaru udaje się pozbyć z ziemi wody.

- Prace trwały też na drogach serwisowych, gdzie powstała część nawierzchni. Umacniano rowy betonowymi elementami, montowano słupki znaków drogowych oraz bariery rozdzielające pasy ruchu. Część prac udało się wykonać także na wiaduktach. Zamontowano tu część krawężników, rur oraz przewodów do oświetlenia drogi - wylicza Bartosz Wysocki.

Najwięcej problemów wykonawca ma z wiaduktami biegnącymi nad liniami kolejowymi Przeworsk-Lublin i Medyka - Kraków. Bartosz Wysocki zwraca uwagę, że to właśnie te fragmenty autostrady mają największy wpływ na wydłużenie czasu budowy. Budimex i Strabag muszą poprawić tu wiele elementów, aby oba obiekty były bezpieczne i objęte 10-letnią gwarancją. Sporo czasu zajmie także budowa kilku zbiorników retencyjnych, które na całym odcinku trasy mają zbierać wody opadowe.

Chociaż w wielu miejscach na drodze jest już asfalt, są i takie, gdzie nie ma nawet konstrukcji drogi. Drogowcy muszą ponadto zamontować bariery energochłonne, ustawić ekrany akustyczne, wymalować oznakowanie na jezdni linie, postawić znaki. Sporo czasu zajmie także wykończenie terenów zielonych, a w ostatnim etapie odbiory inwestycji. Wykonawca zapowiada, że prace będzie prowadził w systemie dwuzmianowym, między godz. 6 a 22. - Liczba pracowników będzie uzależniona od prowadzonych prac. Maksymalnie może osiągać 750 osób - wylicza Bartosz Wysocki.