Awantura o dyrektora

Protestujący weszli do gabinetu burmistrza, skandując: - Przywrócić dyrektora! Zażądali, aby przedstawił powody jego odwołania.
- Powodem odwołania dyrektora był brak współpracy z gminą przy realizacji budżetu - tłumaczył burmistrz.
Jego wyjaśnienia nie zadowoliły zebranych, którzy zarzucili władzom m.in. to, że nie pozwoliły zwołać na terenie szkoły zebrania rodziców w celu wyjaśnienia sytuacji. Burmistrz i jego zastępca Roman Sowa ripostowali, że takie spotkanie, jeżeli nie organizowała go dyrekcja szkoły ani gmina, byłoby politycznym wiecem.
- My chcemy naszego dyrektora. Jest młody, ale ma wielki autorytet wśród rodziców i dzieci - przekonywali protestujący. - Tylko czy on będzie ze mną współpracował? - ripostował burmistrz.
Mirosława Terczyńska, przewodnicząca wybranej w niedzielę, tymczasowej Rady Rodziców, w jej imieniu odcięła się od oświadczenia wydanego przez Radę tuż po odwołaniu dyrektora, krytycznego wobec niego. - Oświadczenie podpisały trzy osoby. Nie uzgodniły tego z nikim, nikomu nie udostępniły treści.
We wtorek emocjonalna dyskusja zamieniła się w pyskówkę. W pewnym momencie burmistrzowi puściły nerwy i krzyknął: - Po jaką cholerę żeście przyszli do mnie, skoro mi nie wierzycie?!
M. Terczyńska poinformowała burmistrza, że Rada Rodziców zwróci się do Zofii Kwater, p.o. dyrektora gimnazjum, o udostępnienie pomieszczeń szkoły na spotkanie rodziców w piątek po południu. - Może się pan burmistrz czuć zaproszony na to spotkanie. Jeżeli pan nie przyjdzie, uznamy pana za tchórza - stwierdzili rodzice.
- Ja tchórzem nie jestem - odparował K. Szczepański. - Prosiłbym o wyciszenie emocji, żebyśmy mogli w piątek rozmawiać na argumenty - stwierdził burmistrz.

Reportaż o konflikcie wokół odwołania dyrektora gimnazjum w Tyczynie - w wydaniu weekendowym.