Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura o krzyż w Stalowej Woli. Prezydent Szlęzak przeciw nielegalnej budowie kościoła

Andrzej Plęs
Kilkumetrowy dębowy krzyż zamontowano na betonowych fundamentach. Czy sprawa jego ustawienia trafi do prokuratury?
Kilkumetrowy dębowy krzyż zamontowano na betonowych fundamentach. Czy sprawa jego ustawienia trafi do prokuratury? Fot. Andrzej Plęs
- To miejsce od dawna było zaklepane pod kościół - podkreśla proboszcz parafii pw. Opatrzności Bożej. - Komuna się skończyła i już nie można budować kościołów nielegalnie - odpowiada prezydent Stalowej Woli Andrzej Szlęzak.

- W tym miejscu kościoła nie będzie - mówi twardo prezydent Andrzej Szlęzak. Nawet gdyby Kościół wycofał się z tej samowoli budowlanej i zdemontował krzyż. I nie wyklucza złożenia w prokuraturze doniesienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Z końcem lutego ulicami Stalowej przetoczyło się w marszu Drogi Krzyżowej kilka tysięcy ludzi w intencji zwalnianych i zagrożonych zwolnieniami z pracy. Stację IX - Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem - usytuowano na brzozowym wzgórku przy ul. Okulickiego. I tu biskup pomocniczy sandomierski Edward Frankowski, ku zaskoczeniu niektórych, poświęcił i teren i kilkumetrowy dębowy krzyż, który osadzono w betonowych fundamentach kilka godzin wcześniej.

Na przybitej do krzyża tabliczce wygrawerowano napis: "Plac poświęcony pod budowę Kościoła pod wezwaniem Błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki. Stalowa Wola 27.02.2009".

W tamtej chwili nikt nie roztrząsał, że te 85 arów, na których ma stanąć świątynia, należy do miasta. Że posadowienie krzyża bez stosownych zezwoleń to samowola budowlana, więc i złamanie prawa. Ani tego, że ksiądz Popiełuszko jeszcze nie został ogłoszony błogosławionym.

- Tak, ale wszystko jest na dobrej drodze i mówi się, że to nastąpi 19 października, w rocznicę śmierci księdza Popiełuszki - zapowiada ks. Jerzy Warchoł, proboszcz parafii pw. Opatrzności Bożej, który zaangażował się w pomysł krzyża i nowej świątyni. - A jak nie, to patronem będzie kto inny.

Kościół rezerwuje teren

Prezydent Szlęzak przyznaje, że w sprawie pomysłu budowy kościoła biskup sandomierski Wacław Świerzawski korespondował niegdyś z prezydentem Alfredem Rzegockim. I na korespondencji się skończyło, bo żadne decyzje nie zapadły.

- Biskup zasugerował kilka miejsc, w których chciano, by budować kościoły - przypomina. - Ze strony urzędu miasta nie było ani sprzeciwu, ani jednoznacznej zgody, a przede wszystkim nie podjęto żadnych działań.

To była połowa 2001 roku. Przez następne kilka lat ani Kościół nie przypominał o swoich zamierzeniach, ani władze nie dopominały się o stanowisko Kościoła. Aż do 2005 roku, kiedy przez media przemknęła informacja, iż w lasku przy ul. Okulickiego inwestor chce budować bloki mieszkalne. Rzeczywiście chce, ale nie w na wzgórku przy ul. Okulickiego, choć nieopodal.

- Któryś z radnych powiadomił kurię o takich planach - opowiada Szlęzak. - Wkrótce otrzymałem od biskupa Dzięgi formalny wniosek, że Kościół chce zarezerwować teren na inwestycję sakralną. Odpowiedziałem prośbą o sprecyzowanie - jaki obiekt miałby stanąć w tym miejscu. I na tym korespondencja się urwała. Nie mogę przyjąć do wiadomości, że Kościół sobie coś zaklepał.

To miejsce było zaklepane

Teraz legalność instalacji bada Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, do którego nie dotarł żaden wniosek o postawienie krzyża.

- Moim zadaniem jest ustalenie osoby czy podmiotu, który ma status inwestora. Gmina, która jest właścicielem działki, nie wyraziła bowiem zgody na postawienie krzyża - stwierdził podczas konferencji prasowej Marian Pędlowski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.

Pędlowski wystosował do sandomierskiej kurii pytanie, kto jest inwestorem, czyli - kto postawił krzyż. W konsekwencji - kogo obciążyć odpowiedzialnością prawną i finansową. Rozbiórką albo legalizacją za 2,5 tys. zł.

Inspektorat sprawę bada, ale prezydent Szlęzak ma obawy o wynik badań.

- Słyszę, że starostwo próbuje rozmydlać sprawę - mówi. - A na to sobie nie pozwolę. Już raz przymknąłem oko na samowolę - parking koło katedry.

Ks. Warchoł jest zaskoczony całym tym zamieszaniem.

- Nic nie było potajemnie, krzyż stawiano na oczach wszystkich - tłumaczy. - Bo to miejsce od dawna było zaklepane pod kościół. I to był pomysł księdza biskupa [Frankowskiego].

I dodaje, że obok tego nowego kościoła mogłoby powstać przedszkole katolickie. Bo naród potrzebuje wychowania w duchu katolickim.

Komuna się skończyła

Prezydent Szlęzak mówi, że jest zdziwiony sytuacją, bo dwa tygodnie przed tym zamieszaniem był w Sandomierzu u biskupa Dzięgi i rozmawiali o potencjalnych lokalizacjach kościołów w Stalowej Woli.

I żadne deklaracje wówczas nie padły. A najbardziej przygnębiony jest tym, że: - Ksiądz Warchoł kłamie mówiąc, że nie wiedział, że postawienie krzyża będzie nielegalne i kłamie mówiąc, że nie wiedział, iż trzeba to zgłosić - mówi prezydent.

- I ksiądz Gil [Zygmunt - kanclerz Kurii Diecezjalnej w Sandomierzu] kłamie, że dzwonił do mnie, a ja nie odebrałem. Przez moją sekretarkę umówił się ze mną na spotkanie, a ja przez swojego asystenta dałem mu jednoznacznie odpowiedź: nie będzie żadnych rozmów w sprawie budowy kościołów na terenach miasta. Bo nie będę rozmawiał z nikim, kto łamie prawo. Komuna się skończyła i już nie można budować kościołów nielegalnie - kwituje Szlęzak.

Jakby był inny prezydent

Ks. Warchoł mówi, że wszystkie kościoły w Stalowej zostały zbudowane nielegalnie. Gdy pytamy, czy urząd miasta faktycznie wysyłał ostrzeżenia przed ustawieniem krzyża, ks. Warchoł w końcu potwierdza, że był u niego z ostrzegawczą wizytą zastępcą prezydenta.

- Myśmy go prosili, ale jakoś wycofał się. A to nawoływanie do przestrzegania prawa, to są takie, no… Ale ja się dziwię, skąd w ludziach jest tyle bezinteresownej nienawiści. Jakby był inny prezydent, to by wszystko było dobrze.

I dodaje, że wrogom Kościoła dano okazję do wyżywania się.

Z życiorysu Szlęzaka wynika, że trudno byłoby go posądzać o antyklerykalizm i antykatolicyzm. Ukończył KUL, niegdyś był korespondentem "Naszego Dziennika".
On sam podkreśla, że choć przed wyborami samorządowymi namawiano w kościołach, żeby na niego nie głosować, nie żałuje, że biskupowi Frankowskiemu przyznał statuetkę za zasługi na 70-lecie Stalowej Woli.

- Kościół nie powinien się skarżyć na współpracę ze mną - mówi Szlęzak. - Jakby nie ja, to by nie było szkoły katolickiej, KUL nie miałby szans się rozbudowywać w mieście i nie otrzymywaliby mnóstwa pieniędzy na instytucje kościelne. A teraz oczekuję, że zostanie przywrócony stan prawny tego miejsca i wtedy być może pogadamy. Być może...

A ksiądz Warchoł przestrzega: - Jest takie powiedzenie: cokolwiek czynisz, patrz na koniec.

***

Jaki będzie finał sporu o krzyż trudno przewidzieć. Najłagodniejszym wyjściem byłaby jego legalizacja za 2,5 tys. zł. Tylko że takie rozwiązanie zablokuje miastu jakąkolwiek inwestycję na tych 85 arach i ewentualną sprzedaż terenu.

Powiatowy inspektorat może nakazać rozbiórkę instalacji. Na koszt inwestora (jeśli uda się go określić), albo na koszt podatnika. To rozwiązanie zapewne wywoła protesty społeczne. Włącznie z nocnymi czuwaniami w obronie krzyża.

Tym razem znak krzyża bardziej dzieli niż łączy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24