Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie eksperyment procesowy ws. zabójstwa Andrzeja L.

ewg, tom
22-letni Paweł K. i jego o rok młodszy kuzyn Jakub L oskarżeni o śmiertelne pobicie nie przyznają się do winy. Jeden z nich twierdzi, że jedynie odepchnął mężczyznę a drugi, że klepnął go w policzek, żeby go ocucić. Gdy się przywrócił. Uznali, że jest pijany, dlatego go zostawili w pokoju.
22-letni Paweł K. i jego o rok młodszy kuzyn Jakub L oskarżeni o śmiertelne pobicie nie przyznają się do winy. Jeden z nich twierdzi, że jedynie odepchnął mężczyznę a drugi, że klepnął go w policzek, żeby go ocucić. Gdy się przywrócił. Uznali, że jest pijany, dlatego go zostawili w pokoju. Tomasz Jefimow
40-letni Andrzej L. z Potoka 15 lutego ub. roku wyszedł z domu, miał iść do znajomych. Nazajutrz znaleziono go martwego w domu rodziny K.

Na początku nie było wiadomo, co się stało. Dopiero po szczegółowych opiniach biegłych okazało się, że przyczyną zgonu były uderzenia zadane pięściami w twarz, które spowodowały ciężki uraz mózgu i utratę przytomności. Pozostawiony bez pomocy mężczyzna udusił się wymiocinami.

Sąd po raz pierwszy przesłuchał 83-letnią matkę ofiary. - Tego dnia Andrzej wyszedł ok. godz. 19. Nawet prosiłam go żeby, został, ale nie posłuchał - opowiadała. Dodała, że nie wiedziała, że idzie do rodziny K. Miał iść do kolegi.

Późnym wieczorem Czesława L. dostała telefon. Dzwoniła Wioletta, narzeczona Andrzeja z Grecji. Mieszkali tam oboje przez wiele lat, planowali powrót na stałe i ślub. Andrzej przyjechał wcześniej.

- Opowiedziała mi, że przed chwilą telefonowała na komórkę Andrzeja, usłyszała szamotaninę i głos: nie bijcie mnie, bo jak mnie zabijecie to będziecie siedzieć. I inny: "boisz się, boisz się?". Ja powiedziałam jej, że w to nie wierzę, nie brałam tego na poważnie - zeznawała kobieta. Dodała, że w nocy ona także próbowała się skontaktować z synem, ale w komórce odezwała się tylko poczta głosowa.

Matka ofiary sugerowała, że pobicie Andrzeja przez Pawła K. i jego kuzyna Jakuba L. mogło mieć związek z pieniędzmi, które im pożyczył. - Jakieś 5-6 dni przed śmiercią syn mówił, że był u L. po pieniądze ale ten nie chciał ich zwrócić. Dodała też, że nie wiadomo, co stało się z aparatem fotograficznym i telefonem syna. - Nie znaleziono tych przedmiotów przy nim, a ja ich w domu też nie znalazłam - mówiła.

Zeznania matki zdenerwowały Pawła K. jednego z oskarżonych. Zerwał się z miejsca, twierdząc, że Andrzeja L. o tej porze, gdy dzwoniła Wioletta nie było u nich w domu. Z kolei Jakub L. tłumaczył, że 20 euro, które dał mu Andrzej L. potraktował jako wkład w imprezę sylwestrową, na którą 40-latek został zaproszony.

Podczas rozprawy zeznawała też Anna D, która tego dnia przebywała w towarzystwie obu chłopaków w domu K. - Nie byłam świadkiem pobicia - mówiła. - Wcześniej doszło do sprzeczki i przepychanek pomiędzy Andrzejem a Pawłem, ale potem, gdy siedziałam sama w pokoju Pawła, nie słyszałam, żeby na górze coś się działo. Wyszłam i wróciłam do siebie do domu. O pobiciu, Paweł powiedział mi później, gdy obaj z Kubą przyszli do mnie do domu. Nie kojarzę, czy byli przestraszeni lub zdenerwowani - zeznawała.

Ostatnim świadkiem była Edyta K, matka jednego z oskarżonych (i ciotka drugiego). Sąd zapytał, czy zgodzi się na to, by w jej domu przeprowadzić eksperyment procesowy. Kobieta się zgodziła. Termin tego eksperymentu wyznaczono na 21 stycznia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24