Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będziemy latać jak Kamil Stoch

Grzegorz Michalski
Żeby oglądać na żywo skoki narciarskie nie trzeba jechać do Wisły czy Zakopanego. Tuż za granicami powiatu odbywają się zawody skoczków.

Teodorówka, wieś położona nieopodal granic naszego powiatu dała się poznać z niecodziennych zawodów. Między innymi to właśnie młodzież z tej miejscowości wpadła na pomysł przeprowadzania „Turnieju Czterech Wsi”.

- Zebraliśmy się z chłopakami i pomyśleliśmy, żeby w ferie wspólnie zrobić coś fajnego. Padło na skoki narciarskie - tłumaczy Marcin Lenik. Jako że Teodorówka nie jest dużą miejscowością, młodzi amatorzy skoków informację o turnieju rozpuścili po okolicznych gminach. Przed dwoma tygodniami rozpoczęły się przygotowania. Należało zacząć od najważniejszej sprawy - budowy skoczni. Chętnych nie brakowało. Pod górą Krzemyk pojawiła się młodzież z Teodorówki, Równego, Głojsc, i innych miejscowości sąsiadujących z naszym powiatem.

- Pomysł zrodził się trochę przez przypadek. Poszliśmy na sanki i przy okazji wypatrzyliśmy fajną górkę. Niestety, było tam mnóstwo drzew - tłumaczy Marcin. Wraz z innymi kolegami przez 3 dni wycinał małe drzewa, które wyrastały na terenie dzisiejszego rozbiegu skoczni. Wszystko przygotowali z należytą starannością. Jest utwardzony zjazd, oznaczony próg skoczni, są osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo, jest dyrektor generalny. Wreszcie są też puchary i dyplomy. Na „Turnieju Czterech Wsi” nie zabrakło też kibiców. Oczywiście przeważała płeć piękna.

Trzeba mieć odwagę

Skoki narciarskie to domena mężczyzn. To oni wyznaczają rekordy skoczni, oni konkurują w lotach na najdłuższą odległość. I chociaż kobiety też biorą udział w takich zawodach, to osiągają zdecydowanie krótsze odległości. W Teodorówce nawet nie pojawiły się na progu. Nie brakowało ich natomiast pod skocznią. Sabina i Kaja przez całe zawody kibicowały dzielnym chłopakom. Komu najbardziej? - Marcinowi Lenikowi - przyznają zgodnie. Jest najlepszy? Najprzystojniejszy? - Wszystko w jednym - uśmiechają się. Mieszkają nieopodal skoczni. I chociaż na co dzień studiują w Rzeszowie, to zachęcone relacją filmową z pierwszego konkursu, postanowiły pojawić się pod skocznią. - Mocno kibicujemy. Bardzo dobry pomysł na spędzenie ferii - podkreślają dziewczyny.

Lider jest jeden

Do czasu zamknięcia numeru odbyły się dwa konkursy. W obydwu z nich najlepszy okazał się Piotr Pietruszka z Dukli, który jest jednocześnie najstarszy z całej ekipy.

- Nie mam żadnej recepty na dalekie skoki - tłumaczy lider. Jego zdaniem, głównym motorem do osiągania coraz dalszych odległości są koledzy. - Bardzo motywują, to daje dużego powera do kolejnych lepszych skoków - przyznaje Piotr.

W zawodach bierze udział, od 11 do 14 zawodników. Każdy wykonuje po 6 skoków w konkursie i 3 loty próbne. - Poziom zawodów jest bardzo wysoki - nie kryje Piotr, który szybuje w żółtej koszulce lidera. To do niego należy rekord skoczni - 18 metrów. Punkt konstrukcyjny to 20 metrów.

„Turniej Czterech Wsi”, jak przystało na profesjonalnie zorganizowane zawody, ma również cały sztab ludzi. Funkcję dyrektora zawodów pełni Krystian „Walter” Frączek. To on odpowiedzialny jest za sygnał do rozpoczęcia zawodów, czuwa nad prawidłowym przebiegiem konkursu. “Walter” wręcza dyplomy i medale dla najlepszych.

Najlepsi dostają nagrody

Konkurs nie kończy się wraz z ostatnim skokiem. - Dla zwycięzcy przewidziana jest nagroda - samochód marki kia z 2003 - żartuje M.Lenik. Niestety, organizatorom, na wzór nagrody Turnieju Czterech Skoczni, nie udało się ufundować nowego samochodu dla najlepszego skoczka. Wygrany „Turnieju Czterech Wsi” może za to liczyć na dyplom, medal, statuetkę i narty. - Wszystko robimy we własnym zakresie - dodaje Lenik. Każdy ze skoczków ma też plastron z numerem, a lider - żółtą koszulkę.

Na każdych zawodach jest transmisja na żywo za pomocą serwisu społecznościowego Facebook. Jest też osoba, która odpowiada za włączanie zielonego światła dla skoczków.

- Jestem odpowiedzialny za bezpieczeństwo, byłem już tutaj wiele razy. Jeszcze nie próbowałem skakać, ale może jak będą kolejne zawody, to kto wie - rozmyśla Mateusz Szafran.

Grupa chłopaków myśli też, zanim skończą się dobre warunki, o zorganizowaniu turnieju drużynowego. - To super zabawa! Chociaż na początku zdarzało się mnóstwo upadków, to na szczęście nikt nie doznał żadnych kontuzji. Lekkie obicia motywują do poprawy techniki lądowania - podkreśla skoczek z Teodorówki.

Pasja chłopaków to pokłosie tego, co przed ponad 10 laty działo się w okolicy. Na fali „Małyszomani” w Dukli powstał obiekt do skakania. Punkt konstrukcyjny wynosi 30 metrów. Na tzw. Fraknowie zawody organizują też amatorzy. Latają po 20 -28 metrów. Chcą być jak nasi skoczkowie. Może w Teodorówce pojawi się talent na miarę Stocha?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24