Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bercik zdradza żonę w Polańczyku! Detektyw rusza do akcji

Andrzej Plęs
Początkowo było spokojnie, później padła uwaga Bercika, że Janina wygląda jak ta posłanka Ruchu Palikota i wtedy się zaczęło...
Początkowo było spokojnie, później padła uwaga Bercika, że Janina wygląda jak ta posłanka Ruchu Palikota i wtedy się zaczęło... sxc.hu
Na pewno zdradza mnie z tą młodą zdzirą! - myślała o mężu żona. Tylko tu jak zebrać dowody? I wezwała detektywa. A detektywa ślady zawiodły do Polańczyka.

Janina z piętra domu bacznie obserwowała, co dzieje się na parterze. Parter zajmował jej mąż Robert, w czasach świetności małżeństwa pieszczotliwie zwany przez nią Bercikiem.

Czasy świetności dawno minęły, oddalili się od siebie i już nie tylko łoża mieli osobne, ale i piętra. Bercik uznał, że tę małżeńską fikcję trzeba sformalizować, złożył pozew o rozwód, Janina przeciwna nie była i tylko chodziło o ustalenie, z czyjej winy rozpad pożycia nastąpił.

I przekonana była, że z Bercika winy, a przekonanie nie było bezinteresowne, bo jak w sądzie udowodni winę (jeszcze) męża, to może liczyć na alimenty. I na zemstę.

Tylko trzeba winę określić. I wina się znalazła. Na parterze mieszkała, była od Bercika dwa razy młodsza, a Bercik upierał się, że to tylko współlokatorka, która za pomieszkiwanie płaci.

Janina nie wierzyła w aseksualność tego układu, raz po raz zbiegała na parter, a nuż przyłapie oboje w niedwuznacznej sytuacji. Albo wychodziła do sklepu, po pięciu minutach wracała pod pretekstem, że zapomniała pieniędzy.

Miesiące polowania nic nie dały i wydawało się, że rzeczywiście obydwoje żyją w czystości. Tylko kobieca intuicja i kobieca żądza zemsty podpowiadały jej, że nie myli się, choć nie potrafi tego udowodnić.

Szansa się znalazła: podejrzany w telefonie Bercika SMS: "W Polańczyku..." I data. Nabrała podejrzeń, że korespondencja przyszła od współlokatorki.

Jeśli miała szukać dowodów zdrady, to właśnie w Polańczyku, ale jechać za nimi z Poznania (gdzie mieszkali z Bercikiem) w Bieszczady, to zdekonspirować własne plany. Znalazła rzeszowskiego detektywa Józefa Przybosia. Niech odwali za nią mokrą robotę.

- Dostałem to zlecenie, choć klientka była nieufna - przyznaje Przyboś. - Wcześniej zaangażowała innego detektywa, który nic nie ustalił, a naciągnął ją tylko na koszty.

Konspiracja nad zalewem

Od Janiny dostał mailem zdjęcie Bercika, ale nie dostał adresu, pod którym Bercik w Polańczyku zażywał rekreacji. Nie raz trzeba było przedreptać miejscowość wzdłuż i wszerz, żeby odnaleźć obiekt obserwacji. Zdeptał i nie trafił w tłumie wczasowiczów, a czas płynął. I w dodatku bał się, że drepcząc "w te i wewte" zwróci na siebie uwagę.

- Przeprałem się więc za handlarza kukurydzą, chodziłem wzdłuż zalewu, po ulicach i wydzierałem się, jaka kukurydza jest dobra - zdradza tajniki swojej roboty.

Bercika zauważył na plaży. Nie samego, ale rzeczywiście ze znacznie młodszą kobietą. Przyboś mógł zwinąć interes z kukurydzą, uzbroić się w aparat fotograficzny i pstrykać uściski Bercika ze współlokatorką.

Mało ich było na plaży, więc żeby uzbierać mocne dowody, z plaży poszedł za tą dwójką do ich miejsca zakwaterowania - wynajętego domku kempingowego. Chciał zamieszkać w jednym z dziesięciu sąsiednich, ale wszystkie były zajęte.

- Właścicielowi terenu naopowiadałem, że miejsce wyjątkowo mi się podoba i jak mi ściągnie tu przyczepę kempingową, to zapłacę podwójnie.
Pod dwóch godzinach przyczepa była na miejscu. I punkt obserwacyjny.

Szarpanina małżeńska

Pani Janinie musiał zdać telefoniczną relację ze swoich osiągnięć. Pani Janina zdecydowała, że rusza do Polańczyka. Żeby z mężem porozmawiać.

- Bałem się, że będzie awantura. I nie pomyliłem się - przyznaje Przyboś.

Siedział w przyczepie, pstrykał, jak tych dwoje wspólnie przygotowują grill przed swoim domkiem, opróżniają kolejne butelki wina i czulą się do siebie, kiedy na to wszystko wpadła Janina.

- Początkowo było spokojnie, siedli na ławeczce i coś do siebie mówili - opowiada Przyboś. - Później padła uwaga Bercika, że Janina wygląda jak ta posłanka Ruchu Palikota i wtedy się zaczęło.

Bercik dość mizernej postury, jego niby-współlokatorka - filigranowa panienka, Janina większa i cięższa niż tych dwoje razem wziętych.

Zakotłowało się między ławeczką a grillem, Janina uparła się, żeby zedrzeć z rywalki stringi, zawzięcie szarpała za gumę, Bercik próbował ją odciągnąć, Janinie udało się zedrzeć część górną kąpielowego kostiumu współlokatorki, Bercik runął na ziemię, Janina za nim, z pozostałych domków zbiegli się lokatorzy, współlokatorka uciekła do domku, Bercik pobiegł za nią, zamknęli się od środka.

Janina wstała i z godnością oddaliła się do hotelu.

- Mogłem mieć więcej zdjęć, dowodów przeciwko Bercikowi, ale klientka przerwała mi obserwację - krzywi się Przyboś. - Chyba jednak do sprawy rozwodowej wystarczyło, skoro zadzwoniła z podziękowaniami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24