- Nigdzie nie pójdę! Możecie mnie próbować siłą stąd zabrać, ale sam się nie ruszę - mówi twardo pan Wiesław. W prowizorycznym namiocie mieszka nad zalewem w Rzeszowie od ponad pięciu lat.
Nie kradniemy
Na życie trójka bezdomnych zarabia oddając do skupu puszki i butelki. Zawożą je zwykle do skupu w Białej.
- Nie kradniemy, nikomu nie robimy krzywdy. Sami zarabiamy na życie - mówi pan Tadeusz - Czego więc od nas chcą?
Kobietę i mężczyzn koczujących nad Wisłokiem, w okolicy zapory, regularnie odwiedzają strażnicy miejscy. W wyjątkowo mroźne dni razem z pracownikami schroniska św. Brata Alberta z Rzeszowa przywożą ciepłą herbatę.
- Staramy się im pomóc w miarę możliwości - mówi Zbigniew Gubernat z rzeszowskiej straży miejskiej - Ale prawda jest taka, że niewiele możemy zrobić. Oni nie chcą się stąd ruszyć, a my nie możemy zabrać ich siłą.
Przyjmiemy ich w każdej chwili
Aleksander Zacios, prezes schroniska św. Brata Alberta w Rzeszowie wielokrotnie rozmawiał z trójką bezdomnych. Na razie do ośrodka przeniosła się druga kobieta, która również do niedawna mieszkała w namiocie przy zaporze. Pozostali odmawiają pomocy.
- Nie chcą do nas przyjść. Pani, która wciąż mieszka w namiocie tłumaczy, że nie zostawi swojego dobytku - mówi Zacios - Dlatego zaproponowałem, że przechowamy jej te rzeczy. Mimo to wciąż mówi nie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?