- Wieśka nie ma - tłumaczy Bożena, gdy przyjeżdżamy w odwiedziny. - Zrobił rano kawę i poszedł zbierać puszki i butelki. Z tego się utrzymujemy.
Choć dziś to ciężki kawałek chleba. Za kilogram puszek płacą niewiele ponad złotówkę. A na kilogram trzeba uzbierać 60 puszek.
W lecie jest łatwiej. Nad zalew przychodzi dużo ludzi, zostawiają butelki, puszki, jedzenie.
Ale teraz zima. Bardzo mroźna zima.
Dom ze szmat i gałęzi
Szkielet szałasu tworzą ugięte w łuk wierzbowe konary. Na tę konstrukcję nałożono kilka warstw: tektury, szmat, papieru. Całość przykryta jest wykładziną linoleum. W środku na ziemi materace, kołdry, koce, szmaty. Wśród nich w oko wpada nam książka Gintera Grassa.
- Wiesiek znalazł na śmietniku - tłumaczy Bożena. - On tych książek i gazet dużo znosi. Jak rano wychodzi zbierać puszki, to zostaję sama. Nudno, nie ma co robić, to czytam.
Wcześniej mieszkali po drugiej stronie zalewu. Przenieśli się w ubiegłym roku.
- Gdy miałam rower, było lżej. Woziłam te puszki i butelki do skupu rowerem - opowiada Bożena. - Pewnego dnia poszłam na spacer z pieskami, bo jak są ludzie nad zalewem, to ich nie spuszczam ze smyczy.
Wracam, patrzę, nie ma roweru. A był przywiązany linką do drzewa i zamknięty na kłódkę. Ktoś kłódkę upiłował. Została tylko piłka do metalu. Komu przyszło do głowy, żeby okraść bezdomnego? - wzdycha kobieta.
Kiedyś miała dom, męża. Mieszkała we Wrocławiu. - Nie chcę mówić o rodzinie - ucina szybko. - Stare dzieje...
Nic tak nie grzeje, jak pieski
W styczniu temperatury spadają nawet poniżej 25 stopni. W domach i mieszkaniach ciepło nie jest. A co dopiero w prymitywnym szałasie!
- Mróz nam nie straszny - zapewnia Bożena. - Naprawdę jest ciepło. Wiesiek śpi bez skarpetek. Trzeba tylko dobrze się ubrać, przykryć dwoma kołdrami, wejście przykryć szczelnie kocami i przed snem napić się gorącej herbaty z cytryną. Dodatkowo mamy ogrzewanie od psów. Nic tak dobrze nie grzeje, jak te pieski.
W szałasie zawsze jest też gorąca herbata w termosach. Obok szałasu stoi kuchenka i pali się ognisko, przy którym się ogrzewają.
- Rano przychodzi straż miejska i sprawdza, czy żyjemy, Przynoszą też gorące posiłki.
Bożena zaznacza, że w taki mróz alkoholu nie piją.
- Zdarza się, że człowiek wypije piwo, czy dwa, ale w takie mrozy lepiej nie ryzykować. A i pieniędzy szkoda. Na sylwestra wędkarze dali nam szampana. Do dzisiaj stoi zamknięty.
[obrazek2] W szałasie nad rzeszowskim zalewem mieszkają od pięciu lat. - Nic tak nie grzeje jak nasze pieski - mówi Bożena. (fot. Krzysztof Łokaj)Nie chcemy do schroniska
W rzeszowskich schroniskach są wolne miejsca dla bezdomnych, ale Bożena mówi, że w życiu tam nie pójdzie.
- Była tam koleżanka i szybko do nas wróciła. Ale odmroziła nogi i już z nami nie mieszka. Opowiadała, że tam wszystko na czas: pobudka, śniadanie, obiad, kolacja.
A co, jak mi się zechce jeść w nocy? - pyta Bożena z zawadiackim uśmiechem. - Tutaj sobie wstanę, zrobię, co trzeba, a tam nie wolno. I w schronisku nie można trzymać zwierząt.
To co ja zrobię z tymi pieskami, które są do mnie przywiązane. Jak dzieci je traktuję, przysmaki podsuwam. Ale zupy od brata Alberta to jeść nie chcą. Zresztą ja też nie lubię. Wolę sama ugotować.
Bożena mówi, że starała się o mieszkanie z miasta, ale skończyło się na obietnicach. - Przyjeżdżają z telewizją i mówią, że dadzą mieszkanie, a potem cisza. To po co obiecywać?
Chciała wynająć pokój. Nawet taki znalazła, ale za 500 zł. - Nie zarobimy tyle na puszkach - mówi ze smutkiem. - Nie da rady.
Łazienkę mamy na stacji benzynowej
W takich warunkach mieszkaniowych kąpiel czy pranie to duży problem. Ale i na to Bożena znalazła sposób.
- Kąpać się chodzę na stację benzynową. Za 5 złotych mam prysznic. Przy okazji mogę coś przeprać. Chociaż teraz takie mrozy, że prać nie ma sensu. Trzeba składać brudy i czekać do wiosny - mówi ze śmiechem.
Bożena ma 50 lat. Bezdomną jest od 7 lat. Ale - jak mówi - ze zdrowiem, na szczęście, nie najgorzej.
- Ostatnio trochę się przeziębiłam. Mam aspirynę, ruthinoscorbin, wezmę na noc i przejdzie. Dokucza mi noga, bo kiedyś miałam złamaną i źle się zrosła. Trzeba by było iść do szpitala i leczyć. Ale na to, to ja nie mam pieniędzy.
Psy chowają się pod kołdrę, bo mróz wciska się do szałasu. Bożena, w oczekiwaniu na Wieśka, siedzi okutana kocem, w dwóch swetrach i czyta. Tym razem kolorowe czasopismo o życiu gwiazd.
Z okładki uśmiecha się Ania Mucha. W szałasie nad zalewem spotkały się dwa światy. Ten lepszy z kolorowej okładki, o tym drugim gorszym, nic nie wie. Ten gorszy czyta i nie komentuje. Uśmiecha się tylko tajemniczo. O czym myśli? O czym marzy?
Tego się nie dowiemy. O marzeniach w szałasie się nie rozmawia. Można mówić o rzeczach materialnych.
Na przykład o ciepłych ubraniach. Bożena jest wdzięczna, gdy przekazujemy jej kurtki i swetry. To dary od naszych Czytelników, którzy o losie bezdomnych przeczytali kilka dni temu w Nowinach.
- Bardzo dziękujemy, Na pewno się przydadzą - podkreśla. - Dobrzy ludzie pomagają. Tam przy drodze mieszka taka pani, co czasem zaprosi, poczęstuje herbata, czy kanapką.
Opuszczamy miejsce, gdzie stoi szałas. Dokoła plastikowe butelki, szmaty, naczynia. Smutny widok. Wracamy do ciepłych domów, kapiemy się w eleganckich łazienkach i zasypiamy w suchej pościeli.
A gdzieś obok nas są ludzie, dla których ciepły pokój z miękkim łóżkiem to luksus.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Koroniewska po śmierci matki została zupełnie sama. Smutne, co mówi o relacji z ojcem
- Paulla prała brudy z ojcem swojego dziecka. Teraz on ma raka. Padły słowa o żerowaniu
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?