Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezduszny mieszkaniec gminy Trzebownisko przywiązał do drzewa psa ze złamaną łapą. Zamiast pomóc cierpiącemu zwierzęciu, chciał go uśpić

Bartosz Gubernat
Bartosz Gubernat
Około roczna suczka jest psem średnim. Waży kilkanaście kilogramów. Po operacji powinna szybko dojść do pełnej sprawności.
Około roczna suczka jest psem średnim. Waży kilkanaście kilogramów. Po operacji powinna szybko dojść do pełnej sprawności. Archiwum RSOZ
Roczna suczka ze złamaną łapą dwa tygodnie spędziła przywiązana do drzewa. Właściciel nie zabrał jej do weterynarza po tym, jak wpadła pod samochód. Zamiast tego, postanowił ją uśpić. Weterynarz odmówił eutanazji.

- W ciągu wielu lat mojej działalności widziałam już wiele, ale mimo to wciąż nie rozumiem, dlaczego ludzie potrafią się zachowywać tak bezdusznie. Dlaczego człowiek, który bierze pod opiekę psa pozostaje niewzruszony, kiedy zwierzę cierpi? Dlaczego tak łatwo potrafi zdecydować o odebraniu mu życia? To bardzo przykre, ale na szczęście jest coraz więcej ludzi, którzy sprzeciwiają się takiemu postępowaniu i reagują

– mówi Halina Derwisz, prezes Rzeszowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt.

Do lecznicy „Jamnik” w Rzeszowie przyjechał mieszkaniec gminy Trzebownisko. Przywiózł ze sobą około roczną, średniej wielkości suczkę. Chciał ją uśpić, ponieważ jak przekonywał, pies miał być agresywny. Lekarz weterynarii Beta Sochacka zbadała psa. Okazało się, że zwierzę cierpi z powodu urazu łapy. Prześwietlenie wykazało złamanie przedramienia z przemieszczeniem.

Pies nie był agresywny, jedynie nerwowo reagował na dotyk z powodu bólu. Weterynarz odmówił uśpienia psa, ponieważ nie dostrzegł w nim agresji, ani żadnych innych powodów do tego, aby odebrać mu życie. Po konsultacji telefonicznej ustalono, że zwierze trafi pod opiekę Rzeszowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt. Organizacja zgodziła się sfinansować leczenie i znaleźć psu nowy dom.

Właściciel zwierzęcia początkowo nie chciał się zgodzić na zostawienie psa i odgrażał się, że uśpi go w innej lecznicy. Po rozmowie z lekarzem w końcu dał się jednak przekonać.

RSOZ szybko zbadało sprawę. Kiedy na jego profilu facebookowym ukazała się informacja o suczce, jedna z użytkowniczek dodała wpis, w którym poinformowała, że zna sprawę.

- Okazało się, że 16 maja pies został potrącony przez samochód. Ponieważ jego właścicieli nie było w domu, ta pani zostawiła w drzwiach kartkę, oferując pomoc w leczeniu suczki. Nikt na nią nie odpowiedział – mówi Halina Derwisz.

Cierpiące zwierzę przez kolejne dni pozostawało przywiązane do drzewa na posesji swojego właściciela. Na miejscu interweniowały policja i straż gminna.

- Mężczyzna odpowiedział strażnikom, że psu nic nie jest, a poza tym znalazł mu już nowy dom. Kilka dni później przyjechał z suczką do gabinetu weterynarii, aby ją uśpić. Na szczęście mamy świadków i mnóstwo dowodów na to, że zwierze zostało narażone na cierpienie. Powiadomimy o tym odpowiednie służby i ten człowiek na pewno nie pozostanie bezkarny

– zapowiada Halina Derwisz.

W piątek o godz. 12 suczka przeszła w „Jamniku” operację. Wszczepiono jej specjalne płytki zespalające kości. Halina Derwisz jest dobrej myśli w kwestii powrotu zwierzęcia do zdrowia.

- Szukamy dla niej tymczasowego domu. Liczę, że znajdzie się opiekun, który pomoże jej wrócić do zdrowia, a później na stałe adoptuje zwierzę. Jestem przekonana, że ona odpłaci się za to oddaniem i miłością – mówi Halina Derwisz.


ZOBACZ TEŻ: W Medyce w wagonie towarowym wypełnionym solą znaleziono psa. To cud, że żyje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24