Kobieta z zespołem Downa i 78-letni staruszek trafili do szpitala. Wyszli w góry bez jedzenia i odpowiedniego wyposażenia.
Turyści przyjechali w poniedziałek pociągiem do Zagórza. Stamtąd busem dotarli do Berehów Górnych. Zamiast odpocząć, znaleźć zakwaterowanie i zjeść posiłek, wyszli na szlak prowadzący na Połoninę Caryńską. Dwóch mężczyzn w wieku 78 i 72 lata, niepełnosprawna 38-letnia kobieta i 13-letni chłopiec chcieli przejść do Ustrzyk Górnych.
- Około 17.30 dostaliśmy wezwanie z centrali w Sanoku, że kilkaset metrów od granicy lasu na Caryńskiej zasłabła cierpiąca na zespół Downa kobieta - mówi Stanisław Włodyka, starszy ratownik GOPR dyżurujący przez ostatni tydzień w Ustrzykach Górnych. - Zadzwonili do nas z komórki turyści, którzy akurat napotkali Wrocławian.
Trzech ratowników wyruszyło na pomoc. Kobieta była kompletnie wychłodzona, przemoczona. Goprowcy podali jej tlen. Śmigłowcem odwieziono ją do szpitala w Sanoku.
Reszta grupy postanowiła iść dalej mimo padającego deszczu i silnego wiatru. Goprowcy ostrzegli, że ten marsz może być niebezpieczny, ale nie zrobiło to wrażenia na turystach.
- Wróciliśmy do bazy, zaparzyliśmy herbatę i wtedy dostaliśmy kolejny telefon - opowiada Włodyka. - Na szlaku zasłabł 78-latek. Popędziliśmy w góry, staruszek był w fatalnym stanie, baliśmy się, że może nie przeżyć.
O 23.30 goprowcy sprowadzili Wrocławian do Ustrzyk Górnych. Najstarszy musiał być hospitalizowany. Pozostałym znaleziono nocleg w miejscowej parafii rzymskokatolickiej.
- Nigdy nie należy lekceważyć Bieszczadów - mówią w GOPR. - Tylko w ostatnim tygodniu wyruszaliśmy do akcji aż sześciokrotnie, dwa razy niezbędna była pomoc śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?