Zanim kampania zacznie się na dobre, każda partia musi zmierzyć się z poważnym problemem: Kto ma być liderem na liście, kto drugi, a kto ostatni. Rozstrzygnięcie wcale nie jest proste, bo miejsce na liście ma zasadnicze znaczenie. W wyborach często ludzie nie znają kandydatów, dlatego głosują na tego, który jest na pierwszym miejscu.
- Żeby wygrać wybory wcale nie trzeba być dobrym kandydatem. Wystarczy być pierwszym na liście. Politycy wiedzą o tym, dlatego tak biją się o pozycję - tłumaczy dr Leszek Gajos, socjolog.
To normalne, że mają ambicje
Dlaczego warto zdobyć mandat posła:
- można zarabiać 9 tys. zł miesięcznie
- 10 tys. zł miesięcznie dostaje się na prowadzenie biura
- mieć przywilej w postaci immunitetu poselskiego, co... niejednemu może się przydać
- mieć dużo władzę, zwłaszcza w regionie
- mieć prestiż, że różni ludzie chcą posłów wszędzie zapraszać
Walka jest zacięta zwłaszcza w partiach, które są wysoko w sondażach i mają szanse na wielu posłów. Kto wywalczy dobrą pozycję, prawie jest w Sejmie.
W podkarpackiej Platformie Obywatelskiej przedbiegi zaczęły się już rok temu, kiedy z funkcji szefa zrezygnował poseł Jan Tomaka. Wiadomo było, że jego następca będzie miał decydujący wpływ na obsadę list do Sejmu. Na zjeździe przegrał popierany przez Tomakę, Adam Pęzioł. Wygrała, lansowana przez wpływowe działaczki, posłanka Elżbieta Łukacijewska. Walka była tak ostra, że trzeba było organizować dwa zjazdy. Przed drugim w ciągu miesiąca do PO zapisało się ok. 100 radnych różnych szczebli, którzy mogli głosować. Część wrzuciła kartkę i nawet nie czekała na wyniki. Działacze PSL szydzili, że na zjeździe Platformy mieli kilkunastu delegatów. Ale efekty są. Na czele list w obu podkarpackich okręgach idą posłanki Elżbieta Łukacijewska i Krystyna Skowrońska. Tomaka i Pęzioł po długich targach i negocjacjach, które otarły się o samego Donalda Tuska, dostali drugie miejsca. Wcześniej Tomaka, który wstępnie miał być dopiero czwarty, przebąkiwał w prasie, że może w ogóle wycofa się z wyborów.
- To jest normalne, że ludzie mają ambicje. Ale w Platformie konfliktu i rozłamu nie ma. Wszystko zostało załatwione pokojowo - tłumaczy poseł Łukacijewska.
Ciesielski kontra Stępień
SLD: Pewniakiem był Wiesław Ciesielski. Nowa władza postawiła jednak na Władysława Stępnia.
Dr Gajos tłumaczy, że w polityce o konflikt nietrudno, bo politycy są nastawieni głównie na siebie.
- Nie znoszą konkurencji poza partią, ale również wewnątrz swojego ugrupowania - mówi Gajos.
Szczególnie pasjonująco wygląda rozgrywka w podkarpackim SLD. O pierwsze miejsce w Rzeszowie walczą starzy polityczni wyjadacze, posłowie Wiesław Ciesielski i Władysław Stępień z Tarnobrzega. A w przypadku SLD pozycja na liście w tych wyborach to sprawa życia lub śmierci, bo Sojusz ma tragiczne notowania. Do Sejmu z Podkarpacia może wejść niewielu ludzi lewicy. Fotel lidera od lat był zagwarantowany dla Ciesielskiego. Ale w tej kadencji były baron Sojuszu nie ma najlepszej prasy. Niedawno tygodnik Newsweek wyliczył mu, że zgromadził majątek, który znacznie przekracza jego możliwości wynikające z zarobków. Ciesielski odpierał zarzuty, ale mimo to nowy, młody szef SLD, Wojciech Olejniczak uznał, że Ciesielski źle się kojarzy i na lidera listy w Rzeszowie namaścił posła Stępnia.
- Rada Wojewódzka w tajnym głosowaniu wybrała mnie na lidera listy. Cała reszta to ideologia. Ja się tym nie zajmuję - oburzył się Ciesielski na łamach Nowin.
Najgorszy nie jestem
Działacze lewicy mówią, że Stępień na pierwsze miejsce mocno się napalił. Tym bardziej, że od trzech kadencji jest posłem, ale zawsze stał gdzieś w cieniu. W dodatku nie bardzo wiadomo, co mógłby robić, gdyby przegrał głosowanie. Cztery lata temu, żeby wygrać wybory obiecał, że jako poseł pomoże stworzyć cztery tysiące miejsc pracy. Teraz mówi, że chce być liderem, ale z Ciesielskim walczyć nie zamierza.
- Ale pierwsze miejsce to nobilitacja. W ten sposób partia pokazuje, że ktoś jest najbardziej wartościowym kandydatem. A ja najgorszy nie jestem. Wiem, jakie mam poparcie, bo jestem blisko ludzi - mówi Stępień.
W SLD rozstrzygnięcia jeszcze nie ma, ale wiadomo, że Ciesielski nie odpuści. Na razie profilaktycznie zapowiedział, że jeśli nie będzie pierwszy, chce być ostatni. To stary trik. Wiadomo, że ludzie najbardziej zapamiętują pierwszych i ostatnich na listach.
Kto z Wrzodakiem, kto przeciw
[obrazek5] LPR. Tu szykuje się prawdziwa wojna. Andrzej Zapałowski już gromadzi siły przeciwko "spadochroniarzowi" Zygmuntowi Wrzodakowi.
Od dawna konflikt trawi podkarpacką Ligę Polskich Rodzin, w której niepodzielnie dzieli i rządzi poseł Zygmunt Wrzodak, okrzyknięty w politycznym światku "spadochroniarzem z Warszawy". Do tej pory Wrzodak umiejętnie spacyfikował niepokornych działaczy i otoczył się wąską grupką absolutnie zaufanych ludzi. Na boczny tor trafili m.in. rzeszowscy radni Janusz Ramski, Elżbieta Dzierżak i Andrzej Zapałowski z Przemyśla.
- Jak ktoś zadaje pytania, to zostaje odsunięty. Przyjmuje się ludzi wygodnych - ironizuje Ramski.
Na razie Wrzodak ujawnił, że to on będzie liderem listy w Rzeszowie. W Radiu Rzeszów dorzucił, że LPR będzie atakowana przez liberalne media wywodzące się z postkomuny i homoseksualne lobby. Dziś szyki Wrzodakowi może popsuć Zapałowski, który po tragicznej śmierci Filipa Adwenta został posłem Parlamentu Europejskiego. To świetna pozycja do budowania swojej siły. W kampanii do PE Wrzodak ostro zwalczał Zapałowskiego. Teraz nadarzyła się okazja do rewanżu.
- W Warszawie toczą się rozmowy czy na listach LPR będzie tylko najbliższe otoczenie pana Wrzodaka, czy będą mogli być też ci, którzy nie podzielają jego wszystkich poglądów - przyznaje Ramski, który choć byłby chętny, propozycji kandydowania nie dostał.
Zapałowski zbiera opozycję
Zapałowski, kiedy tylko okazało się, że będzie europosłem, zapowiedział, że nie rywalizuje z Wrzodakiem. Ale od razu napomknął w Nowinach, że będzie bardzo aktywny. W każdym powiecie chce mieć filię swojego biura. - Zamierzam zgromadzić wokół siebie działaczy LPR, którzy są w konflikcie z panem Wrzodakiem - mówił.
Ostatecznego składu list LPR jeszcze nie ustaliła.
A u Leppera sielanka...
[obrazek7] Samoobrona: A tu sielanka. Rządzi Andrzej Lepper, za co wdzięczna jest mu Maria Zbyrowska
Problemów z listami i konfliktami nie ma za to w Samoobronie. Tam z góry wiadomo, że o wszystkim decyduje Andrzej Lepper, który podkarpackim działaczom partii przekazuje swoją wolę za pośrednictwem poseł Marii Zbyrowskiej. A jak się komuś wola Leppera nie podoba, droga wolna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Makabryczny żart męża "Królowej Życia". Kobiety mu tego nie darują
- Bieniuk w PRZEŚWITUJĄCYCH spodniach na ściance. Tak wystroić mogła się tylko ona
- 19-letnia Emilia Dankwa odsłania brzuch i wygina śmiało ciało w cekinach i szpilkach
- Andrzej z "Sanatorium miłości" mieszka w DPS. Nie zgadniecie, kto chce mu pomóc