Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bitwę pod Lenino z 1943 r. rekonstruktorzy stoczyli pod Przemyślem [FILMY]

Norbert Ziętal
Po zajęciu niemieckich okopów, doszło do walk wręcz. To najdramatyczniejsze ze scen rekonstrukcji bitwy pod Lenino, pierwszej częśći projektu MonteLenino.
Po zajęciu niemieckich okopów, doszło do walk wręcz. To najdramatyczniejsze ze scen rekonstrukcji bitwy pod Lenino, pierwszej częśći projektu MonteLenino. Norbert Ziętal
Z lasu, zza wzgórza wyjeżdża czołg T-34, z numerem 102. Starsi widzowie pamiętają go z serialu „Czterej pancerni i pies”. Młodsi krzyczą „łał”, gdy pojazd efektownie przejeżdża tuż przed szpalerem publiczności.

Fort XI w Duńkowiczkach koło Przemyśla. Przepiękny obiekt z okresu I wojny światowej, jeden z fortów Twierdzy Przemyśl. Jednak dzisiaj ciekawsze wydarzenia będą się odbywały na przedpolu. Teraz są to przedpola Lenino, miejscowości na terenie dzisiejszej Białorusi. W październiku 1943 r. tutaj swój chrzest bojowy przeszli żołnierze 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki.

Coraz więcej jest publiczności, a na przedpolu niewiele się dzieje. Obsługa kończy uzbrajać ładunki pirotechniczne. Z okopów wystają pojedyncze głowy żołnierzy. Widać tylko „Niemców”.
- Kto będzie walczył? Przecież tutaj nikogo nie ma - dziwi się jakaś kobieta.

Zaczyna się. Muzyka i lektor wprowadzają w historyczne tło bitwy. A po krótkiej ciszy bombardowanie. Z lasu wychodzi polskie natarcie. Żołnierze idą niemal wyprostowani. Dopiero po jakimś czasie padają na ziemię. Biegną. Docierają do niemieckich okopów, dochodzi do walk wręcz. Polaków wspomaga czołg T-34 i armata wz. 37. Niemców Marder II i armata PaK 40. Wszystko to odrestaurowane, historyczne sprzęty. Na placu boju 200 „żołnierzy”.

Nie uśmiechać się. Przecież to jest wojna?

Przemyscy rekonstruktorzy znani są w całym kraju z przywiązywania ogromnej wagi do szczegółów. Tutaj nie ma miejsca na prowizorki. Takiej samej staranności wymagają od przyjezdnych grup.

Rekonstrukcja bitwy pod Lenino odbyła się w Duńkowiczkach koło Przemyśla.

Rekonstrukcja bitwy pod Lenino w Duńkowiczkach koło Przemyśl...

- Nie uśmiechać się. Pomimo, że dzisiaj jest to tylko próba, to nie uśmiechać się. Bo jak teraz będziecie się śmiać podczas próby, to jutro też będziecie mieli uśmiech na twarzach. I jak później wyjdą zdjęcia? - dzień przed inscenizacją, podczas próby przestrzegał Mirosław Majkowski, prezes Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej „X D.O.K.”.

ZOBACZ WIDEO
Tajniki pracy rekonstruktorów. Tak wyglądają próby:

- Popraw sobie ładownice, oni wtedy tak ich nie nosili - „żołnierze” pouczają się nawzajem.

Po co taka dbałość o szczegóły? Przecież widzowie to w zdecydowanej większości laicy, którzy i tak nie znają się szczegółowo na umundurowaniu i uzbrojeniu. Przemyślanie wychodzą z założenia, że ich widz musi otrzymać widowisko na poziomie najwyższym, jaki jest możliwy. Dlatego do ostatniego guzika w mundurze, wszystko musi być takie jak w 1943 r.

Jeżeli jest czołg, to ma to być sprzęt jeżdżący i strzelający, zabytek. Jeżeli trzeba wtoczyć ciężką armatę na wzgórze, to rekonstruktorzy to robią. Na froncie w Duńkowiczkach Niemcy przejmują inicjatywę. Są wspomagani przez lotnictwo.

W czasie rekonstrukcji był wprawdzie tylko jeden samolot, ale jedynie fachowcy wiedzą, że przy takiej pogodzie i w takim terenie, pilot wykonał kawał solidnej roboty, aby aż trzy razy precyzyjnie imitować nalot na polskie pozycje. Dzięki doskonałej ekipie pirotechników, udało się zsynchronizować „naloty” z „wybuchami bomb”.

Nie godzimy się na dzielenie polskich żołnierzy

Widowisko kończy się zaskakująco. Najpierw totalne zadymienie, a po opadnięciu dymu z okopów wyłaniają się Sybiracy-cywile, opatuleni w łachmany, żołnierze polscy, ale nie tylko z Wojska Polskiego na wschodzie, ale również z 2. Korpusu Polskiego, walczącego w zachodniej i południowej Europie. W milczącym marszu idą Niemcy i żołnierze Armii Czerwonej. W tej drugiej roli czterech chłopaków, którzy na przemyską inscenizacje przyjechali aż z Białorusi. Są też Słowacy.

- Projekt MonteLenino narodził się w naszych głowach już trzy lata temu. Jednak do tej pory nie udało się znaleźć partnera, do przeprowadzenia inscenizacji. Udało się dopiero w gminie Orły, na terenie której znajdują się Duńkowiczki - mówi Mirosław Majkowski.

Doskonale wie, że partnera nie udało się znaleźć nie z powodów finansowych, lecz politycznych.

- Przez wiele lat po wojnie szkalowano żołnierzy polskich walczących na Zachodzie, z armii gen. Andresa, a gloryfikowano tych ze wschodu, z armii gen. Berlinga, a dzisiaj jest odwrotnie. Nie godzimy się na takie dzielenie polskich żołnierzy. Już planujemy drugą część projektu MonteLenino, którą będzie bitwa pod Monte Cassino. Może w przyszłym roku się uda... - mówi Majkowski.

ZOBACZ WIDEO
Mirosław Majkowski o projekcie MonteLenino:

Bitwa pod Lenino odbyła się w dniach 12 i 13 października 1943 r. Była chrztem bojowym dopiero co utworzonej 1. Dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Był to niezwykle krwawy chrzest. Uwidoczniły się braki w wyszkoleniu, ale również błędy będące domeną wielu radzieckich dowódców, nie liczących się ze stratami ludzkimi. 1. Dywizja tylko częściowo wypełniła swoje zadanie. Poniosła jednak ogromne straty. 510 zabitych, 1776 rannych, a 776 dostało się do niewoli niemieckiej lub zostało uznanych za zaginionych bez wieści. Łącznie było to 25 proc. całego stanu osobowego. Straty była tak duże, że po dwóch dniach walki dywizja musiała zostać wycofana z pierwszej linii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24