Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bokserski promotor Mariusz Kołodziej: złota jest pełno, ja zbieram diamenty

Łukasz Pado
Mariusz Kołodziej ma 47 lat. Jest polskim promotorem boksu w USA, gdzie wyjechał w 1990 roku. W Nowym Jorku jest znany głównie z produkcji chleba. Od 15 lat prowadzi m.in. słynną piekarnię Hudson Bread w New Jersey, która jest obecnie numerem jeden na rynku nowojorskim. U niego zaopatruje się większość znanych restauracji i hoteli w Nowym Jorku. Od kilku lat zajmuje się boksem. W jego stajni Global Boxing są m.in. Mariusz Wach, Kamil Łaszczyk, Patryk Szymański. Urodził się w Rzeszowie, a wychował się w Błażowej, gdzie do dziś mieszkają jego rodzice. Jest absolwentem Akademii Marynarki Wojennej w Gdynii i filii UMCS w Rzeszowie.
Mariusz Kołodziej ma 47 lat. Jest polskim promotorem boksu w USA, gdzie wyjechał w 1990 roku. W Nowym Jorku jest znany głównie z produkcji chleba. Od 15 lat prowadzi m.in. słynną piekarnię Hudson Bread w New Jersey, która jest obecnie numerem jeden na rynku nowojorskim. U niego zaopatruje się większość znanych restauracji i hoteli w Nowym Jorku. Od kilku lat zajmuje się boksem. W jego stajni Global Boxing są m.in. Mariusz Wach, Kamil Łaszczyk, Patryk Szymański. Urodził się w Rzeszowie, a wychował się w Błażowej, gdzie do dziś mieszkają jego rodzice. Jest absolwentem Akademii Marynarki Wojennej w Gdynii i filii UMCS w Rzeszowie. Łukasz Pado
Rozmowa z MARIUSZEM KOŁODZIEJEM, największym polskim promotorem boksu zawodowego w Stanach Zjednoczonych, właścicielem Global Boxing, który gościł w Rzeszowie.

Największy polski promotor boksu zawodowego w USA pochodzi z Błażowej

- Co pana tu sprowadza do Rzeszowa?
- Tu się urodziłem. Większość swego życia spędziłem niedaleko stąd w Błażowej, chodziłem tam do szkoły podstawowej, liceum, tam mieszkają moi rodzice.

- Rozmawiał pan z działaczami bokserskimi z Podkarpacia. Czy to coś oznacza?
- Zaczęliśmy rozmowy, zobaczymy jak daleko z nimi dojdziemy, na razie poznajemy siebie. Chcę obejrzeć trening miejscowych zawodników. Jeśli działamy w Polsce, to dlaczego nie możemy w Rzeszowie.

- Jak pan zobaczy tu jakiś bokserski diament, zajmie się pan jego oszlifowaniem?
- My zbieramy tylko diamenty, bo złota jest dużo dookoła. Jeżeli byłby tego rodzaju zawodnik to chętnie wezmę go pod skrzydła.

- Obecnie najbardziej znany z pańskiej stajni jest Mariusz Wach. Rok temu po porażce z Władimirem Kliczko poróżniliście się. Będziecie dalej współpracować?
- Byliśmy razem niedawno na otwarciu nowego teamu Global Boxing w Dzierżoniowie, gdzie byli tam wszyscy nasi zawodnicy. Dzień później mieliśmy galę w tym samym miejscu. Ustaliliśmy tam m.in. nasz plan działania na najbliższe dwa miesiące. Po powrocie zamierzamy coś przygotować, jakieś show, prawdopodobnie na koniec listopada.

- Ta sytuacja z dopingiem Wacha, to chyba jedno z najgorszych pańskich doświadczeń w karierze promotora...
- To nie było złe doświadczenie, to było następne doświadczenie. Odczułem jednak ten cios, ponieważ cała sprawa działa się za moimi plecami. Jako promotor powinienem wcześniej o tym wiedzieć. Zastosowałby odpowiednie środki i potoczyłoby się to inaczej. Trudno, jest jak jest i posuwamy się dalej. Mariusz odbył swoją karę, 8 miesięcy odpoczął od boksu i teraz musi wrócić do kondycji, a jak będzie gotów to podejmie walkę.

- Widzi go pan jeszcze z pasem prestiżowej federacji?
- Mariusz Wach jest jedynym polskim zawodnikiem wagi ciężkiej, który ma szanse na zdobycie jakiegokolwiek tytułu. Oprócz oczywiście Tomasza Adamka, który jednak niedługo wybiera się na emeryturę.

- Jaki jest obecnie status boksu zawodowego, bo jak wiemy ten amatorski raczej umiera...
- Wszystko rozwija się w ten sposób, że kibice szukają więcej emocji. Boks stał się bardzo stabilny, przewidywalny, dlatego zainteresowanie nim spada. Ja mam prosty przykład, jeżeli dzwonię do kasyna żeby zarezerwować datę na galę bokserską są wielkie problemy, dlatego że nie chcą boksu. Preferują MMA i tym podobne walki. Teraz np. mamy jedną galę boksu w miesiącu w kasynie, a w tym czasie jest 7 gal MMA, które wypełniają trybuny. Na boks ciężko je wypełnić na jedna walkę w miesiącu. Tak jest w Stanach, jak jest w Polsce dokładnie nie wiem, ale za oceanem zainteresowanie boksem spada. Dlatego że nie ma dobrych, zawodników. Jest Mayweather, jest Cotto, czy Paquiao, reszta nie wypełni hali.

- Tomasz Adamek wypełnia halę w USA za każdym razem...
- Jeżeli to są interesujące walki i walczą dobre nazwiska to hale są wypełnione. Tutaj można powiedzieć, że Polacy przychodzą na Polaków. Tu nie zawsze przychodzą tylko fani boksu, często takie gale są okazją do spotkania się Polonii. Jest przykładowo odpowiednia data i ludzie się zjeżdżają z różnych zakątków na jeden dzień, spotkać się ze znajomymi zabawić się, a międzyczasie oglądnąć dobrą galę. Pokrzyczą sobie, czują się pewniejsi, silniejsi i to też jest jedna z przyczyn dobrej frekwencji.

- Wagą ciężką rządzą bracia Kliczko. Są nie do pokonania, ale są też nudni...
- To też ma dużo znaczenia. Kibice szukają emocji, coś gdzie można zobaczyć jakąś akcję, trochę krwi. Weźmy walkę Kliczko, czy któregokolwiek z innych zawodników. Już teraz mogę panu powiedzieć kto wygra. W MMA wychodzi dwóch zawodników, którzy nie mają znanych nazwisk, ale mają możliwość walczyć przed telewizją. Bokser by dostać czas telewizyjny musi być rozpoznawalny.

- Nie zamierza pan rozszerzyć pola swojego działania jako promotora na Polskę. Tutaj organizować gale?
- Nie ponieważ boks jest ciągle tylko moim hobby, to nie jest mój zawód. Ja utrzymuje się z interesów, które prowadzę. Boks jest dodatkiem, wypełnieniem czasu. Jedni grają w golfa, inni pływają na łódce, a ja zajmuję się boksem. Dlatego nie mogę zostawić tego, czym zajmuję się co dzień i zająć się boksem, bo z boksu nikt nie wyżyje.

- W Stanach Zjednoczonych słynie pan z... produkcji chleba.
- Tak jedną z moich głównych firm jest Hudson Bread Prestige Baking Company. To jest marka, która zaopatruje ok. 80 procent rynku nowojorskiego, to są najlepsze restauracje, hotele w mieście.

- Wyjechał pan do USA ponad 20 lat temu...
- Po studiach zdecydowałem, że nic wielkiego tutaj nie zrobię. Składałem siedem razy wniosek żeby dostać wizę do USA i za każdym razem odmawiano mi. W końcu wyjechałem na wycieczkę do Kanady i tak zostałem, przeniosłem się do Stanów i mieszkam tam 20 lat.

- Wraca pan czasem w rodzinne strony. Rzeszów w pana oczach zmienił się?
- Oczywiście. Jestem tutaj często, nie raz kilka razy w roku i za każdym razem widzę coś nowego, ulice, budynki. Nie wiem, kto teraz rządzi tym miastem, kto tu jest prezydentem, ale Rzeszów jest naprawdę ładny i czysty. Inne miasta mogą tego tylko pozazdrościć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24