Wtedy podpici koledzy wymalowali mu twarz żrącą substancją.
Od niedzieli leży w dwuosobowej sali na oddziale chirurgicznym szpitala w Leżajsku. Ma poparzoną twarz. - I tak miał szczęście, że nie stracił wzroku - mówią lekarze.
Gdy go odwiedziliśmy Andrzeja we wtorek, miał spuchniętą, poranioną twarz i spalone usta. Wyglądał na siedemdziesiąt siedem, a nie swoje siedemnaście lat. Zgodził się na rozmowę, choć mówienie, a nawet otwieranie oczu, sprawiało mu wielką trudność.
- Wyglądam bardzo kiepsko. Wiem. Ale teraz i tak mnie mniej boli i piecze, bo lekarze bardzo mi pomogli. Mówią, że wyjdę z tego. Wierzę im - opowiadał bardzo cicho, ledwie otwierając usta i powieki.
Huczny początek wakacji
Poprosił nas o niepodawanie nazwiska. Na zdjęcie się zgodził, bo - jak odzyska swoją twarz bez opuchlizny, ran i bąbli - nikt go na nim nie rozpozna. O sobie mówił niewiele: - Jestem zwykłym chłopakiem. Mieszkam w Luchowie, niewielkiej miejscowości niedaleko Biłgoraja w województwie lubelskim. Uczę się zawodu mechanika pojazdów samochodowych. W sobotę, jak tysiące nastolatków, rozpocząłem wakacje.
Wakacje rozpoczął hucznie, bo od "osiemnastki", na którą zaprosił go kolega. Imprezę urządzał pod gołym niebem, w miejscowym lasku.
- Najpierw wypiliśmy po parę piw - wspomina.- Potem próbowaliśmy wódki. Było naprawdę wesoło, bo bawiliśmy się świetnie. Późną nocą, gdy na imprezie zostało tylko parę osób, zasnąłem na ławce. Byłem trochę pijany, ale na pewno nie urżnięty w trupa.
Co mam na twarzy?
Chłopaka obudziło gwałtowne pieczenie w oczy i usta. Poczuł, że na twarzy ma coś żrącego i śmierdzącego. Ocknął się i zobaczył swoich dwóch kolegów. Byli wyraźnie czymś rozbawieni.
Andrzej poszedł do domu, gdzie spojrzał w lustro i oniemiał z przerażenia. Całą twarz miał pomalowaną na czarno. Próbował zmyć śmierdzącą substancję z twarzy. Daremnie. Próbował zdrapać ją paznokciami. Bezskutecznie. Skóra piekła go coraz bardziej. Pojawiły się na niej rany i bąble. W niedzielę ze spuchniętą twarzą trafił do szpitala. Nie w Biłgoraju, gdzie miał najbliżej, ale w Leżajsku. Dlaczego? Bo ta lecznica z Podkarpacia cieszy się wśród wielu mieszkańców tej części Lubelszczyzny, lepszą opinią niż lubelska.
- Stwierdziliśmy u Andrzeja rozległe oparzenia chemiczne skóry twarzy. Są one są tak samo groźne jak poparzenia termiczne. Prawdopodobnie wywołał je przepracowany olej lub podobnie działająca żrąca substancja - mówi Zbigniew Goch, chirurg i wicedyrektor leżajskiego szpitala.
Będzie dobrze?
[obrazek3] Doktor Marian Owoc, lekarz z Brzozowa, twórca Scaldexu, skutecznej maści dla poparzonych: - Maść przeze mnie wynaleziona daje dobre efekty, czyli redukuje ból i blizny poparzeniowe także przy oparzeniach chemicznych. Jestem przekonany, że pomoże także temu chłopcowi. Wystarczy, że będzie smarował nią poparzone miejsca trzy razy dziennie... (fot. Archiwum)Lekarze zawiadomili o sprawie policję z Biłgoraja.
- Jestem niemal pewny - zrobił mi to któryś z moich kolegów. Wcześniej też trzymały się ich niemądre dowcipy, ale teraz w głupocie przeszli samych siebie. Zasięgnąłem trochę języka i przypuszczam, że wysmarowali mnie smarowidłem do zabezpieczenia fundamentów. Jeden z tych "kawalarzy" ma brata, który buduje dom. I pewnie z budowy wzięli to świństwo na "osiemnastkę.
- To prawdopodobne, że wysmarowali mu twarz lepikiem do fundamentów - potwierdza Robert Sadowski, budowlaniec z Rzeszowa. - Jest to substancja żrąca, którą bardzo ciężko zmyć ze skóry. Przepracowany olej by go tak nie poparzył .
Grozi im pięć lat
Policjanci z Biłgoraja wszczęli dochodzenie i poszukują sprawców okaleczenia Andrzeja. Podkomisarz Marek Jamroz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Biłgoraju nie jest zbyt rozmowny.
- Mogę tylko powiedzieć, że prowadzimy czynności dochodzeniowe. Badamy sprawę pod kątem popełnienia przestępstwa uszkodzenia ciała. Żadnych szczegółów i konkretów nie ujawnię.
Idiotyczny dowcip może bardzo drogo kosztował "kawalarzy". Za uszkodzenie ciała kodeks karny przewiduje karę do pięciu lat więzienia. Andrzej nie zamierza im darować tego, co mu zrobili.
- Zbyt wiele się wycierpiałem. Muszą odpowiedzieć za swoją głupotę - mówi chłopak.
I tak miał szczęście
Andrzej powoli dochodzi do siebie w leżajskim szpitalu. Lekarze rokują, że za parę tygodni odzyska swoją twarz.
- Rany na skórze się goją. Na szczęście nie były głębokie, dlatego naskórek się zregeneruje i przeszczep skóry nie będzie konieczny. Poparzenia nie powinny też pozostawić blizn - mówi Zbigniew Goch.
Lekarze są zgodni, że Andrzej miał szczęście w nieszczęściu. Bo wystarczyłoby, żeby żrąca maź dostała mu się do oczu, a straciłby wzrok.
- To był idiotyczny kawał, który mógł się skończyć tragicznie dla tego chłopca. Naprawdę niewiele zabrakło - dodaje doktor Goch.
Andrzej liczy już dni wypisania ze szpitala. Chce wrócić do domu i zaplanować wakacje. Wierzy, że będą szczęśliwe, bo limit pecha już wyczerpał. Z nadmiarem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Opozda podjęła decyzję w sprawie Vincenta. Królikowski nie ma tu nic do gadania
- Ostrzegamy: Daniel Martyniuk znowu "śpiewa". Ekspertka wysyła go na oddział
- Dawno niewidziana Szostak na imprezie. Bardzo się zmieniła [ZDJĘCIA]
- Roksana Węgiel i Kevin Mglej wezmą nowy ślub! Sensacyjne szczegóły tylko u nas