Bracia Demscy: pójdziemy z opłatkiem na grób mamy

- To nasze drugie Boże Narodzenie bez mamy, ale dzięki życzliwym ludziom nie będzie takie smutne - mówią bracia Demscy z Kaszyc. Obiecują wspomnieć przy wigilii wszystkich, którzy im pomogli.

Krzysztof (19 l.) i Eugeniusz (15 l.) stroją właśnie choinkę. Po przyozdobionych bombkami gałązkach spływają srebrne łańcuchy. Na środku stołu kładą małego Jezusa. To prezent od wojewody Mirosława Karapyty, który kilkanaście dni temu przywiózł braciom świąteczne prezenty. Podobnie, jak nasi Czytelnicy, nie pozostał obojętny na los chłopców.

Łańcuch dobrych serc

Rok temu, tydzień przed Bożym Narodzeniem, mimo wysiłków lekarzy, mama braci Demskich przegrała z chorobą. Dramat, rozpacz, łzy. Chłopcy obawiali, że zostaną rozdzieleni. Młodszy mógł trafić do placówki opiekuńczej. Starszy nie wiedział, gdzie się podzieje. Przecież nie mieli własnego domu.

Mieszkańcy Kaszyc, a szczególnie sołtys Maria Polehojko, chcieli zaoszczędzić im dodatkowego cierpienia. Wspólnymi siłami wyremontowali małe mieszkanie przyznane przez Urząd Gminy w Orłach. Krzysztof stał się rodziną zastępczą dla Eugeniusza.

Razem zjedzą kolację

- Święta to okazja, aby podziękować za okazaną nam pomoc i życzliwość - mówią bracia. - Jesteśmy wdzięczni za dary materialne, a także słowa otuchy i pocieszenia.

Obcy ludzie zaprosili chłopców na święta, ale oni zakłopotani, grzecznie odmówili. Wolą pozostać u siebie.

- Razem zjemy wigilijną kolację - zapewniają. - Później odwiedzimy panią Marię, której tak dużo zawdzięczamy. Pójdziemy na grób naszej mamy. Zaniesiemy jej stroik i opłatek.