Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bracia z Czarnej k. Łańcuta: Mamy chore serduszka. Pomóżcie

Małgorzata Motor
- Kocham mojego Kacperka – mówi ciepłym głosem Daniel, tuląc chorego braciszka.
- Kocham mojego Kacperka – mówi ciepłym głosem Daniel, tuląc chorego braciszka. Fot. Dariusz Danek
Daniel urodził się z wrodzoną wadą serca. Jego o dwa lata młodszy braciszek Kacperek musi żyć z połową serduszka. - Mało brakowało, abym go straciła - mówi ze smutkiem mama chłopców.

Daniel urodził się trzy lata temu z przełożoną tętnicą. Szybko trafił na stół operacyjny. I choć tętnice wróciły na swoje miejsce, po leczeniu okazało się, że zastawki aorty nie domykają się.

- Na szczęście stwierdzono śladową niedomykalność. Z taką wadą można żyć. Wskazana jest jednak rehabilitacja. Kiedy myślałam, że to co najgorsze już za mną okazało się, że mój drugi syn też urodził się z wadą serca, tyle że z jeszcze poważniejszą - wspomina Jolanta Szyja, mama chłopców.

Na pierwszych wizytach u ginekologa słyszała zapewnienia, że drugi syn już na pewno urodzi się zdrowy. Prawdopodobieństwo, że będzie inaczej miało wynosić jeden na milion. A jednak. W szóstym miesiącu ciąży okazało się, że Kacperek ma złożoną wadę serca. Poród zaplanowano w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.

Przewidywania lekarzy potwierdziły się: Kacperek ma wadę, która wymaga kilkuetapowego leczenia operacyjnego.

Pierwsza, tuż po urodzeniu, powiodła się. Pozwoliła mu żyć przez kolejne miesiące z nierozwinięta lewą komorą. Po trzech miesiącach wrócił ponownie do kliniki w Łodzi, gdzie rozszerzono mu zwężony łuk aorty.

- To miał być prosty zabieg. Serduszko synka jednak się zatrzymało. Na szczęście pomogła reanimacja. Od razu wyznaczono termin kolejnej operacji. Pięć dni po niej lekarze oznajmili mi, że mój synek przez te kilka dni umierał. I znowu usłyszałam, że muszą mu otworzyć klatkę piersiową. Wstrząsnęło mną, kiedy powiedzieli, że może nie przeżyć - opowiada Jolanta Szyja.

Operacja powiodła się, ale radość była krótka. Badania tomograficzne wykazały, że w mózgu Kacperka powstały dwa wodniaki. Lekarze zdecydowali je usunąć. Wkrótce po zabiegu stwierdzili niedowład lewej części ciała. Pomogła rehabilitacja, ale później przestał poruszać prawą rączką.

- Jest też troszeczkę opóźniony w rozwoju. Na pewno pomogłaby rehabilitacja tak jak wcześniej. Niestety, musieliśmy ją przerwać, bo już naprawdę nie stać nas na nią - mówią załamani rodzice.

Ona musi opiekować się chorymi synkami, a mąż niestety nie ma stałej pracy. Tymczasem rehabilitacja to wydatek rzędu ok. 1,5 tys. zł, a do tego dochodzą jeszcze kosztowne leki.

- Kacperek przeszedł w tak krótkim czasie trzy bardzo poważne operacje serca i jeszcze kilka zabiegów. Walczy dzielnie o swoje życie już od roku. By umożliwić jemu i Danielkowi normalne dzieciństwo potrzebna jest pomoc, której niestety nie jesteśmy wstanie udzielić - załamują ręce rodzice chłopców.

Możesz pomóc

Kacper i Daniel są podopiecznymi stołecznej Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą. Wpłaty przyjmowane są na konto 41 1240 1037 1111 0010 1321 9362 z dopiskiem Kacper Szyja lub Daniel Szyja - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24