Brat Józef Chromy (Franciszkański Brat Mniejszy Kapucyn) od dwóch lat jest proboszczem parafii Matki Bożej Anielskiej w Winnicy. Na Ukrainie pracuje 20 lat, a w samej Winnicy sprawuje posługę po raz drugi. Oto co nam powiedział o sytuacji w tym leżącym w centrum Ukrainy mieście:
- Jesteśmy poza głównymi frontami walki. To nie oznacza, że jesteśmy zupełnie bezpieczni. W drugim dniu walk zbombardowano i dcyt]oszczętnie zburzono fabrykę oleju słonecznikowego. Rakiety spadły również na obrzeżach miasta, gdzie są bazy wojskowe i lotnisko".
W centrum miasta, gdzie położony jest nasz klasztor, w pierwszych pięciu dniach syreny wzywające do schodzenia do schronu, odzywały się kilkanaście razy na dobę, zarówno w dzień, jak i w nocy. Teraz alarmy są dużo rzadziej - dwa, trzy razy na dobę.
- Mieszkańcy nie panikują. Owszem, szczególnie ci z dziećmi, schodzą regularnie do schronów, ale nie przebywają w nich cały czas, jak np. w oblężonych miastach - mówi brat Józef i dodaje: - W mieście mamy prąd, ciepłą i zimną wodę, internet. Były próby shakowania internetu, ale teraz już działa. Można wybrać pieniądze z bankomatu, ale same banki nie pracują, podobnie jak inne instytucje. Otwarte są tylko większe sklepy spożywcze od 10 do 19. Transport miejski jeździ od 9 do 20. Od 22 do 7 rano obowiązuje godzina policyjna. W tym czasie wojsko i policja ma rozkaz strzelać bez ostrzeżenia do każdego przechodnia. Dlaczego? W mieście złapano wielu dywersantów. Robili mapy miasta, oznaczali ważne budynki specjalnymi znaczkami umożliwiającymi rozpoznanie ich w nocy (mieszkańcy wszystko pozdzierali), podkładali materiały wybuchowe pod mieszkalne budynki. Dalej to robią, ale na mniejszą skalę.”
Siostra przełożona śpi w kaplicy
Brat Józef mówi, że parafia udziela pomocy wszystkim potrzebującym.
- Od początku wojny w naszym klasztorze nocuje kilka rodzin z dziećmi z Winnicy. W piątek (4 marca) przyjęliśmy kilkaset osób z Charkowa i z Kijowa. Mieszkańcy Winnicy przynoszą dla nich żywność, ciepłą odzież. Siostry Sługi Jezusa z wolontariuszami szykują dla nich posiłki. Nie jesteśmy jedyni. Wiele rodzin przyjęło do siebie uchodźców. W piątek 4 marca było ich 15 tysięcy. Często są to krewni lub znajomi. W klasztorze jest dużo pomieszczeń i dwa piętra piwnic, więc przyjmujemy wszystkich chętnych. Siostry Sługi Jezusa opiekują się rodziną z Kijowa, dlatego przełożona już dwie noce śpi w kaplicy - opowiada.
Brakuje leków
- Dociera do nas pomoc z Polski od różnych organizacji i zwykłych ludzi - kontynuuje brat Józef. - Pomoc Caritasu i Ruchu Światło Życie przekazaliśmy do Kijowa, bo tam większa potrzeba. Otrzymujemy też darmową pomoc od naszych właścicieli sklepów, restauracji itp. Firma Dolina już ósmy dzień darmowo zaopatruje mieszkańców w pitną wodę. Przykładów jest tysiące. Najbardziej brakuje podstawowych leków - przeciwbólowych, na przeziębienie, materiałów opatrunkowych i higienicznych - wylicza.
Brat Józef oburza się na pytanie, czy zamierza opuścić Winnicę.
- Absolutnie nie! Pan Bóg tu mnie postawił i tu jestem potrzebny. Kościół jest otwarty. Mamy dodatkową Mszę o 12.30. Ze względu na godzinę policyjną opóźniliśmy Mszę poranną. Wieczorem przed Mszą świętą dużo spowiadamy. Chłopcy przed pójściem na front czy do służby ochrony przygotowują się na śmierć - podkreśla.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?