Staż w biurze europosłanki Elżbiety Łukacijewskiej, która w parlamencie należy do komisji Rozwój Regionalny i Ochrona Środowiska oraz Zdrowie Publiczne trwał miesiąc - mówi Maciej. - Mając w pamięci obserwacje realiów polskiej polityki, jechałem z nastawieniem, jakbym wybierał się prawie jak… na wojnę. Jednak już po pierwszym spotkaniu z panią poseł stereotyp o zimnych i nieprzystępnych politykach prysł.
Praca i znajomości
Student prawa pracę rozpoczynał ok. godz. 9.
- Często kończyłem ją późno wieczorem. Raz, po konferencji "Polska polityka rolna po 2013", z udziałem ministra rolnictwa Marka Sawickiego i eurodeputowanego Jarosława Kalinowskiego, parlament opuściłem przed północą. Pocieszające jednak było to, że konferencja połączona była z degustacją pierogów, golonki, bigosu i innych tradycyjnych polskich potraw - śmieje się.
Do jego zadań należało wyszukiwanie informacji (np. dotyczących transgranicznych praw pacjenta), uczestniczenie w grupach roboczych i sporządzanie z nich sprawozdań, czuwanie nad przepływem korespondencji czy też rezerwacja samolotów na posiedzenia plenarne w Strasburgu.
- Oczywiście, nie byłem tam sam. Nad koordynacją mojej pracy czuwała asystentka pani poseł - Iwona Słota. Często brała na siebie moje obowiązki, a ja w tym czasie mogłem np. wysłuchać konferencji "Solidarność dla przyszłości" i osobiście porozmawiać z prezydentem Wałęsą. To bardzo sympatyczny i bezpośredni człowiek. Gdy stażystki przyszły do niego z prośbą o zdjęcie, przytulił je i powiedział: "No to, moje wnuczki, zaraz będziecie i na moim blogu"! Po czym wyciągnął swojego iphonéa, zrobił kilka zdjęć i dziewczyny chwilę później znalazły się na jego stronie internetowej - śmieje się Maciek.
O Azorach i rogalach
Jak wspomina, przy innej okazji mógł też otrzeć się o prof. Jerzego Buzka, przewodniczącego parlamentu, oraz wysłuchać wystąpienia Normana Davisea.
- Uczestniczyłem nie tylko w konferencjach, ale także wystawach promujących poszczególne regiony. Wiele dowiedziałem się np. o Azorach, ale także o… rogalach świętomarcińskich. W Domu Polski Wschodniej podczas obchodów dnia św. Marcina połączonych z degustacją rogali świętomarcińskich (pieczonych na miejscu przez cukierników, którzy specjalnie w tym celu przyjechali z Poznania) frekwencja przekroczyła najśmielsze oczekiwania organizatorów. Nie dość, że w kolejce trzeba było swoje odstać, to i w środku panował ścisk.
Poklepywali się po ramieniu
Parlament zaskoczył go kulturą polityczną.
- Mój staż przypadł na okres burzliwych debat budżetowych. Na salach iskrzyło nawet pomiędzy członkami tych samych frakcji. Przykładowo, gdy Brytyjczyk skrytykował Irlandię za problemy z gospodarką, Irlandczyk natychmiast się oburzył, że to tylko pomówienia i że gospodarka jego kraju ma się dobrze, a jedynie banki mają problem. Przekrzykiwali się tak kilka minut, a po zakończeniu, wychodząc z sali, poklepywali się po ramieniu i kwadrans później widziałem ich żartujących i wspólnie pijących kawę w holu.
Do Paryża rzut beretem
Stażyści w weekendy podróżowali nie tylko po całej Brukseli, ale nawet Europie.
- Pociągiem jeździliśmy do Antwerpii, Gent czy też Brugii, zwanej Wenecją Północy. Albo podróż pociągiem na kawę do Paryża, Amsterdamu czy Londynu, która zajmuje ok. 1,5 - 2 godzin. Słowem: Bruksela to naprawdę centrum tej części Europy.
Maciej przyznaje, że korzystne były warunki odbywania stażu.
- Staż jest płatny, dlatego bez większego problemu można pokryć koszty mieszkania oraz wyżywienia. Za ok. 4 - 5 euro można zjeść 2-daniowy obiad z deserem w stołówce parlamentu. I jeszcze… zostaje na zwiedzanie i zabawę - wylicza. - Zachęcam każdego, jeżeli będzie miał tylko taką możliwość, trzeba się pakować i jechać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?