Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brytyjski dziennikarz: w Bieszczadach macie coś wyjątkowego

Krzysztof Potaczała
Brytyjski dziennikarz Andy Jarosz spędził w Bieszczadach tydzień.
Brytyjski dziennikarz Andy Jarosz spędził w Bieszczadach tydzień. Cezary Konieczynski
Rozmowa z Andym Jaroszem, brytyjskim dziennikarzem, współpracownikiem m.in. National Geographic i BBC.

- Dlaczego redakcja brytyjskiej edycji National Geographic zainteresowała się Bieszczadami?

- Redaktor naczelny poinformował na zebraniu, że warto opublikować artykuł o jakimś ciekawym zakątku Polski. Jako że mam polskie korzenie i bywałem parokrotnie w kraju moich przodków, podałem kilka tematów, m.in. o Krakowie, o Mazurach i o Bieszczadach. Szef wybrał ten o Bieszczadach i niezwykłej przyrodzie tego regionu. Może dlatego, że w Anglii wciąż niewiele osób wie, iż taka kraina istnieje i że ze względu na bogactwo dzikiej natury jest unikalna w skali Europy.

- Jak się poruszałeś po Bieszczadach, nie znając ani terenu, ani ludzi?

- Muszę powiedzieć, że trochę się tego obawiałem, ale zaskoczyła mnie gościnność tubylców. Urząd Marszałkowski w Rzeszowie zapewnił mi kwaterunek w uroczym ośrodku wypoczynkowym, a tu już zajęli się mną leśnicy, myśliwi, lokalni artyści, przyrodnicy. To było niesamowite, bo ci ludzie poświęcali dla mnie swój cenny czas, autentycznie chcieli mi jak najwięcej pokazać i wytłumaczyć. Przyjechałem wprawdzie napisać głównie o przyrodzie, ale już po pierwszym dniu pobytu wiedziałem, że nie będę mógł tego zrobić bez odniesienia do kontekstu kulturowego i historycznego Bieszczadów.

- Spędziłeś w Bieszczadach tydzień. Co cię najbardziej uderzyło, zainteresowało, zdziwiło?

- Pogmatwana, bolesna historia tego terenu. Nie zdawałem sobie sprawy, jak wiele rozegrało się tu tragedii, jak dużo złego doświadczyli rdzenni mieszkańcy Bieszczadów zaraz po wojnie. Leśnicy oprowadzali mnie po dolinie górnego Sanu, po dawnych, nieistniejących już wioskach. Patrzyłem na zdziczale sady, na nieliczne pozostałości po gospodarstwach i nie mogłem uwierzyć, że nie tak dawno te zielone doliny tętniły życiem, a dzisiaj można usłyszeć tylko odgłosy natury. Takich krajobrazów i klimatów połączonych w szczególny sposób poprzez historię i przyrodę, nie ma na świecie zbyt wielu. Równie mocno wbiły mi się w pamięć niezwykłe drewniane cerkwie, to wielki majątek Bieszczadów. Ponadto miałem okazję podziwiać żyjące w tych górach żubry, widziałem tropy niedźwiedzia, odwiedziłem artystów utrwalających życie regionu w rzeźbie i malarstwie. No i oczywiście spotkałem fajnych ludzi, którzy mnie porazili swoją otwartością, miłością do gór, lasu, swoistym stylem bycia i życia.
- Uważasz, że Bieszczady mają szansę wypromować się na Zachodzie Europy?

- Owszem, choć sprawa nie jest łatwa. Dzisiaj Europa, świat są otwarte dla wszystkich, każdy kraj mocno się promuje, samoloty docierają dosłownie wszędzie, a oferty są coraz bardziej pociągające i atrakcyjne cenowo. Słowem - jest duża konkurencja. Ale w Bieszczadach macie naprawdę coś wyjątkowego. Przyroda jest tak specyficzna, tak inna i różnorodna, że aby zobaczyć równie ciekawą, trzeba by się wybrać aż do Afryki. W Bieszczadach można wspaniale odpoczywać przemierzając góry konno albo pieszo, podglądając życie ptaków i napotykając na swojej drodze dzikie zwierzęta. No i historia - jest tak pasjonująca, tak pobudzająca wyobraźnię, że zachodni turyści na pewno byliby zaskoczeni. Mam tu na myśli całe polsko-ukraińsko-słowackie pogranicze.

- Co, twoim zdaniem, należałoby zrobić, żeby nasz region stał się bardziej znaczący pod względem turystycznym?

- Nie znam recepty, ale może trzeba zaprosić zachodnich dziennikarzy, aby trochę poznali Bieszczady i potem o nich napisali w rozmaitych czasopismach. Ludzie w Anglii i nie tylko tam regularnie czytają prasę, są ciekawi świata, więc i tych tekstów nie pominą. Należałoby zatem przybliżyć historię Bieszczadów, przyrodę, kuchnię; zachęcić do spędzenia w Bieszczadach aktywnych wakacji połączonych ze zwiedzaniem i poznawaniem zdobyczy kultury regionu. Wielką sprawą byłoby z pewnością nakręcenie filmu o Bieszczadach, który zostałby wyemitowany w brytyjskich i szerzej - europejskich stacjach telewizyjnych. Ale widzę też pewne minusy, mogące przeszkadzać zachodnim turystom w poznawaniu Bieszczadów. To bariera językowa. Wciąż niewielu Polaków mówi po angielsku, a to podstawa poprawnej komunikacji.

- Kiedy czytelnicy brytyjskiej edycji National Geographic będą mogli zapoznać się z twoim artykułem o Bieszczadach?

- W maju przyszłego roku, ale wierzę, iż nie będzie to jedyna publikacja. Spróbuję pokazać ten wyjątkowy zakątek także w innych periodykach. Jest tego wart.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24