Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeka w Pilczycy zniszczona. Przez mieszkańca wsi?

Rafał BANASZEK [email protected]
Roślinność wodna została doszczętnie zniszczona. Z głębokiej rzeki zrobił się płytki strumień.
Roślinność wodna została doszczętnie zniszczona. Z głębokiej rzeki zrobił się płytki strumień. Rafał Banaszek
Mieszkańcy powiatu włoszczowskiego twierdzą, że rzeka Czarna Włoszczowska w Pilczycy, w gminie Kluczewsko została zniszczona najprawdopodobniej przez niewłaściwą gospodarkę wodną mieszkańca wsi. Kompetentne służby, które nadzorują stan należących do skarbu państwa wód płynących, nie reagują.

Mieszkaniec Pilczycy, który posiada pozwolenie wodno-prawne na piętrzenie wody na rzece Czarnej Włoszczowskiej, 3 tygodnie temu podniósł stawidła do góry i do dziś ich nie opuścił. Część nawet zabrał sobie do domu. Efekt jest taki, że głęboka na ponad 2 metry rzeka, leżąca na chronionym unijnym prawem obszarze "Natura 2000", została zniszczona pod względem przyrodniczym i wędkarskim.

Odpowiednie instytucje chcą teraz żądać odszkodowania za poniesione szkody, a użytkownik jazu na rzece nic sobie z tego nie robi, ba, straszy nawet sądem.

UZASADNIONE SPUSZCZENIE WODY?

W ostatnim tygodniu lipca, po opadach deszczu, rzeka Czarna wezbrała o niecałe pół metra i zaczęła przelewać się przez jaz na moście w Pilczycy. Mieszkaniec tej wsi postanowił zareagować. 30 lipca podniósł cztery zasuwy, żeby spuścić nadmiar wody. O swoim zamiarze poinformował wcześniej Wydział Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego we Włoszczowie. To właśnie włoszczowskie starostwo w 2003 roku wydało mu pozwolenie wodno-prawne na piętrzenie wody na jazie rzeki w Pilczycy, którego był dzierżawcą, podobnie jak 8 stawów hodowlanych w Kluczewsku o powierzchni 28 hektarów, które zasilała w wodę rzeka Czarna (obecnie w stawach nie ma wody od jesieni zeszłego roku). Kierownik Wydziału Ochrony Środowiska Cezary Nowak mówił wówczas, że działanie mieszkańca było uzasadnione, choć tak naprawdę woda z rzeki wcale nie wylewała, tylko miała podniesiony stan i cały czas płynęła w korycie, co potwierdzali nam okoliczni mieszkańcy.

MELIORACJA NIC NIE WIEDZIAŁA

Dzierżawca jazu nie poinformował o piętrzeniu wody drugiej instytucji we Włoszczowie, która odpowiada za stan rzek, czyli Oddziału Rejonowego Świętokrzyskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. - W ogóle nigdy nas nie informuje i to od czasu, jak wydano mu pozwolenie wodno-prawne - twierdzi kierownik oddziału Tomasz Dudkowski. - Na wiosnę też zdjął szandory (zamknięcie budowli piętrzącej zabezpieczające przed zalaniem - przyp. red.) i nic o tym nie wiedzieliśmy. Zgodnie z pozwoleniem wodno-prawnym, raz na dwa lata ma obowiązek płukania koryta rzeki. Tymczasem w tym roku zrobił to już dwukrotnie i to w przeciągu dwóch miesięcy! Wiele instytucji ma problem z tym człowiekiem, wszystkich straszy sądami, nas też straszył - opowiada Dudkowski.

Gmina Kluczewsko po pierwszym spuszczeniu wody w Pilczycy poinformowała o fakcie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. - Przyszła ostatnio odpowiedź, że raz na dwa lata użytkownik jazu musi czyści koryto rzeki - potwierdza słowa kierownika Dudkowskiego wójt Kazimierz Nowak.

JAK PO FALI TSUNAMI…

- Problemu nie byłoby, gdyby dzierżawca jazu po dwóch dniach opuścił szandory - uważa Cezary Nowak ze starostwa. Ale tego mieszkaniec Pilczycy nie zrobił. Mało tego, dwie zasuwy zabrał sobie do domu, bo ponoć były jego. Dwa kolejne stawidła zostawił podniesione i odjechał. - Skoro zabrał swoje metalowe, to niech odda stare drewniane - mówi wójt Kluczewska.

Efekt był taki, że na drugi dzień z rzeki zrobił się strumień. Powstały wyspy i plaże pełne obumarłej roślinności wodnej. Rzeka za jazem została zamulona piaskiem. Woda zmieniła kolor. Mieszkańcy nie mogli poznać rzeki, która jeszcze dzień wcześniej miała około 2,5 metra głębokości przy tamie. - Panie, Czarna wygląda jak po przejściu fali tsunami… - kręcili głowami z niedowierzaniem mieszkańcy powiatu. Gmina Kluczewsko - jak poinformował nas wójt Nowak - przesłała nawet zdjęcia krajobrazu rzeki do Agencji Nieruchomości Rolnych, która jest właścicielem jazu w Pilczycy.

PRZYRODA UMARŁA

- Na odcinku około 2 kilometrów w górę rzeki, gdzie piętrzenie wody było najbardziej odczuwalne, został zniszczony cały ekosystem rzeki - uważa jeden z włoszczowskich wędkarzy, który interesuje się przyrodą tego terenu. - Wcześniej widziałem tu zimorodki, traszki i inne chronione prawem gatunki ptaków i płazów. Swoje gniazdo miała tutaj para łabędzi z małymi. Teraz nie ma nic! - mówi wędkarz.

O powstałej szkodzie w środowisku mówi też bez wahania ornitolog Krzysztof Dudzik, członek Zarządu Towarzystwa Badań i Ochrony Przyrody w Kielcach. - Cała ta rzeka w Pilczycy oraz przyległe do niej stawy hodowlane zostały przyporządkowane do tak zwanego "Projektowanego Specjalnego Obszaru Ochrony Siedlisk - Dolina Górnej Pilicy", który powinno się traktować tak samo, jak obszar objęty unijną siecią ochrony przyrody "Natura 2000". Gwałtowne spuszczenie wody na jazie w Pilczycy było - moim zdaniem - bardzo niekorzystne dla niektórych gatunków, zwłaszcza w trwającym obecnie sezonie lęgowym. Zostały utracone niektóre siedliska, niektóre gatunki przestały istnieć. Osoba, która wyrządziła szkodę w środowisku, może zostać zmuszona przez regionalnego dyrektora ochrony środowiska do naprawienia siedlisk - twierdzi Krzysztof Dudzik, który o sprawie powiadomił już dyrektora ochrony środowiska w Kielcach.

WĘDKARZE POSZKODOWANI

Oprócz ornitologów, stan rzeki bardzo zbulwersował również wędkarzy z kieleckiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego, gdyż zniszczono im bardzo atrakcyjny obwód rybacki na rzece Czarnej, na który płacą corocznie składki na zarybianie. Przez cały lipiec łowili tutaj 2-kilogramowe leszcze, których ławice przypłynęły Pilicą prawdopodobnie z Zalewu Sulejowskiego. Po spuszczeniu rzeki ryby popłynęły razem z wielką wodą.

Problem mają również wędkarze należący do koła Polskiego Związku Wędkarskiego w Kluczewsku. Z niepokojem obserwują, jak szybko ubywa im wody w przyległym do rzeki zbiorniku retencyjnym, który dostali od gminy w dzierżawę i na który płacili w tym roku po 150 złotych dodatkowej opłaty na zarybianie. - Jeśli tak dalej będzie, dojdzie do przyduchy i ryby nam wyzdychają - obawiają się kluczewscy wędkarze.

Członkowie Koła Polskiego Związku Wędkarskiego w Kluczewsku wysłali już pismo do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej z prośbą o interwencję. To samo - jak poinformował nas Marian Mazur, prezes Koła Włoszczowa Miasto - uczynił też kielecki okręg Polskiego Związku Wędkarskiego, wysyłając pismo i powiadamiając telefonicznie oddział Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Smardzewicach. Wędkarze z całego powiatu włoszczowskiego zbierają podpisy pod listem otwartym do wójta gminy Kluczewsko.

MUSI BYĆ WNIOSEK

Wydział Ochrony Środowiska włoszczowskiego starostwa też poinformował o spowodowaniu szkody w przyrodzie regionalnego dyrektora ochrony środowiska w Kielcach. - Postępowanie nie zostało jednak wszczęte - mówi kierownik Cezary Nowak.

Kilka dni wcześniej rozmawialiśmy w tej sprawie z zastępcą dyrektora i jednocześnie regionalnym konserwatorem przyrody w Kielcach Jarosławem Pajdakiem. Oto, co usłyszeliśmy: - Każdy obywatel ma prawo zgłosić wniosek o spowodowaniu szkody w środowisku. Jeśli tylko taki wniosek do nas wpłynie, to zajmiemy się sprawą i przeprowadzimy kontrolę.

Zadzwoniliśmy więc do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie. Tam usłyszeliśmy to samo. - Musimy otrzymać oficjalne zgłoszenie - wniosek o przeprowadzenie kontroli gospodarowania wodami. Wtedy będziemy mogli przeprowadzić taką kontrolę, mimo że nie jesteśmy administratorem tej rzeki, jest nim marszałek województwa świętokrzyskiego - odpowiada rzecznik prasowy tej instytucji Dariusz Bogacz. - Na rzece Czarnej ustanowiony jest przez dyrektora Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej obwód rybacki, dlatego też użytkownik tego obwodu (w tym wypadku Polski Związek Wędkarski) powinien nas natychmiast powiadomić o tego typu przypadkach - dodaje Bogacz.

Na razie, jak się dowiedzieliśmy, jest za wcześnie na określenie czy Polski Związek Wędkarski może występować o odszkodowanie. Najpierw należy ustalić czy obniżenie piętrzenia odbyło się zgodnie z prawem (zgodnie z zapisami pozwolenia wodno-prawnego), czy też nie. Dopiero na tej podstawie możliwe będzie dalsze dochodzenie roszczeń.

AGENCJA NIE MOŻE SOBIE PORADZIĆ

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że z mieszkańcem Pilczycy nie umie sobie poradzić nawet Agencja Nieruchomości Rolnych Oddział Terenowy w Rzeszowie, która jest właścicielem jazu na rzece Czarnej i stawów hodowlanych, o których wcześniej wspominaliśmy. - Rok temu wygasła temu mężczyźnie umowa dzierżawy stawów i jazu. Tytułu dzierżawcy mieszkaniec Pilczycy już nie ma, a mimo to nie chce nam wydać nieruchomości. Oddaliśmy więc sprawę do sądu. Sąd zasądził wydanie naszej własności. Ustaliliśmy z mieszkańcem Pilczycy termin odbioru nieruchomości, ale nie chciał jej oddać w całości. Oddaliśmy więc sprawę do komornika. Czekamy tylko na ustalenie terminu odbioru i skuteczne wyegzekwowanie naszej własności - opowiada Jan Bielak, kierownik Sekcji Gospodarowania Zasobem i Nadzoru Właścicieli Agencji Nieruchomości Rolnych w Rzeszowie.

Z chwilą, gdy Agencja stanie się użytkownikiem jazu, automatycznie przejmie również na siebie pozwolenie wodno-prawne na piętrzenie wody na rzece. - Wtedy, gdy będziemy pełnoprawnym właścicielem nieruchomości, doprowadzimy jaz do stanu funkcjonalności. Nie możemy tam wejść, dopóki użytkownikiem tego urządzenia jest ktoś inny - dodaje kierownik Bielak.

Z prośbą o jak najszybsze rozwiązanie tego problemu zwróciło się ostatnio do Agencji Nieruchomości Rolnych Starostwo Powiatowe we Włoszczowie. Zainteresowana piętrzeniem wody na rzece w Pilczycy była również gmina Kluczewsko. - Podjęliśmy stosowną uchwałę. Od roku stoimy w miejscu, bo dotychczasowy użytkownik jazu nie chce wydać dzierżawy - mówi wójt Nowak.

Tymczasem, jak poinformował nas we wtorek 17 sierpnia Ryszard Smoczek - były prezes koła wędkarskiego w Kluczewsku, szandory są już gotowe. - Dzierżawca jazu nie pozwala nam ich zamontować - informował wędkarz z Kluczewska. Za pięć nowych zasuw zapłaciła Agencja Nieruchomości Rolnych.

WÓJT NIELEGALNIE PIĘTRZY?

Użytkownik jazu w Pilczycy nie chciał z nami rozmawiać, bo - jak stwierdził - gazeta jest nieuczciwa. - To wójt nielegalnie piętrzy wodę na zalewie w Pilczycy. Wybudował zbiornik bez pozwolenia na budowę, dlaczego o tym się nic nie pisze?! - krzyczał zdenerwowany, ostrzegając, że… wytoczy naszej gazecie proces, jeśli napiszemy o nim artykuł.

Mieszkaniec nie czyta najwidoczniej gazet. Blisko rok temu, przy podsumowywaniu kadencji wójta gminy Kluczewsko Kazimierza Nowaka, pisaliśmy już o stwierdzonych przez włoszczowską prokuraturę nieprawidłowościach przy budowie zbiornika w Pilczycy (chodziło o brak pozwolenia na budowę). Postępowanie karne, w którym na ławie oskarżonych zasiedli między innymi wójt Kluczewska oraz starosta włoszczowski Ryszard Maciejczyk, zostało umorzone. - Ja wody wcale tam nie piętrzę. Zbiornik dałem wędkarzom - odpowiada Kazimierz Nowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie