Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bułka z serem

Aneta Dyka-Urbańska
MIELEC. Propozycja władz miasta dotycząca prywatyzacji szkolnych stołówek w podstawówkach spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem Związku Nauczycielstwa Polskiego i przyszłych ajentów kuchni.

Dyrektor Wydziału Edukacji i Spraw Społecznych UM Arkadiusz Gałkowski wyjaśnił, że szkoły nie dostają na prowadzenie stołówek i świetlic żadnych pieniędzy ministerialnych, podczas gdy ch koszt utrzymania to 1,1 mln zł. rocznie. Świetlice nie są w stanie zarobić ani złotówki, natomiast kuchnie jak najbardziej. - Opieramy się na doświadczeniach innych miast. Ponadto 4 lata temu sprywatyzowaliśmy z sukcesem kuchnie w mieleckich gimnazjach. Ajenci bardzo sobie chwalą to rozwiązanie - przypomina Gałkowski.
Ze wstępnych wyliczeń UM wynika, że na warunkach zaproponowanych przez miasto przeciętna szkolna kuchnia jest w stanie wypłacić pensję w wysokości ok. 800 zł netto trzem osobom, czyli w przybliżeniu tyle, ile pracownicy kuchni zarabiają obecnie. Miasto opłaci przez pierwszy rok wszystkie media i wydzierżawi każdy metr kwadratowy pomieszczenia za symboliczną złotówkę.
Jak zauważył prezes mieleckiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego, Stanisław Karwacki, okres pomocy miasta jest zbyt krótki. - Stołówki nie będą w stanie się utrzymać - tłumaczy. Jak podkreśla, obecnie duży odsetek uczniów je posiłki dzięki dofinansowaniu województwa i MOPS-u. Dlatego szkolny obiad kosztuje rodziców ok. 2,50 zł. Gdyby stołówki się sprywatyzowały koszt obiadu wzrósłby do ok. 5 zł, a wtedy większość rodziców w trudniej sytuacji materialnej z niego zrezygnuje.
Prowadzący kuchnie dowodzą, że z samych obiadów się nie utrzymają, Jak mówią, cena bułki z serem musiałaby wynosić 1,50 zł. Przy takiej cenie skromnej kanapki uczeń wyjdzie do najbliższego sklepu i kupi bułkę za 90 gorszy. - To nie jest tak, że chcemy odbierać najuboższym -zapewnia Gałkowski. - Mamy obowiązek dopłacać do posiłków 500 dzieci, które korzystają z pomocy MOPS -u. Natomiast rodziców, którzy zarabiają nie 600 zł, ale 2 tys. stać na obiad za 4,50 zł .
Argumenty UM nie przekonują ZNP. - Jeśli się okaże, że był to pomysł nietrafiony prowadzący kuchnie stracą pracę i nie dostaną żadnych odpraw, pójdą na bruk- podkreśla Karwacki.
UM zorganizuje prowadzącym kuchnie spotkanie z ajentami, którzy pracują "na swoim" od lat. - Jeśli i tak nie dadzą się przekonać stołówki przejmie inny ajent lub firma catteringowa, choć tego rozwiązania bym nie chciał -mówi Gałkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24