Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bunt policjantów z Brzeźnicy, donoszą na komendanta: straszy postępowaniem dyscyplinarnym i karnym, naraża zdrowie i życie podwładnych

Andrzej Plęs
Andrzej Plęs
Policjanci z posterunku w Brzeźnicy na Podkarpaciu podnieśli bunt przeciwko swojemu przełożonemu. Twierdzą, że straszy postępowaniem dyscyplinarnym i karnym, nie pozwala rejestrować nadgodzin, naraża zdrowie i życie podwładnych, lekceważąc rygory epidemiczne, każe pracować „po godzinach”, nawet nie pozwala zjeść kanapki w przerwie w pracy.

Pierwsze sygnały, że współpraca między nowo mianowanym p.o. komendanta posterunku w Brzeźnicy z podwładnymi nie układa się, pojawiła się z początkiem ub. r., kiedy podkom. Grzegorz Wrona otrzymał tę nominację. Dziś policjanci wspominają, że sformułowano wówczas „plan naprawczy” sytuacji, ale na planowaniu się skończyło.

Kilka miesięcy później podkomisarza ustanowiono już nie p.o., ale komendantem posterunku, podwładni wytrzymali tę współpracę niespełna pół roku. W październiku napisali obszerny list do Komendanta Wojewódzkiego Policji w Rzeszowie, kopię przesłali Zarządowi Wojewódzkiemu NSZZ Policjantów w Rzeszowie.

- Byli tak zdesperowani, że jeden z nich już wybierał się do prokuratury, by złożyć zawiadomienie, ale koledzy go od tego odwiedli w ostatniej chwili

– opowiada Józef Bąk, przewodniczący zarządu podkarpackich struktur policyjnego związku zawodowego.

Policjanci z Brzeźnicy: tracimy nadzieję na godne i sprawiedliwe traktowanie

„Zdecydowaliśmy się zwrócić bezpośrednio do Pana Komendanta o interwencję, gdyż z każdym dniem tracimy nadzieję na godne i sprawiedliwe traktowanie” – można przeczytać ze wstępu pisma.

Swojemu przełożonemu zarzucają, że mobilizuje ich do pracy „poprzez straszenie zwolnieniami i postępowaniami dyscyplinarnymi a także karnymi”, w podobny sposób nakłania do pozostawania na służbie po godzinach pracy.

- Ale nie uznaje nadgodzin, a każdy z nas ma ich już po kilkaset. Grafik służby podwładnych ustala wedle własnego uznania, nie licząc się z możliwościami policjantów ani ministerialnymi rozporządzeniami. Jak któryś z nas potrzebuje akurat dzień wolny, bo musi na przykład zawieźć dziecko na badania, to nie może tego szefowi zgłosić, bo na pewno tego dnia dostanie służbę

– zapewniają brzeźniccy funkcjonariusze.

POLECAMY: Szok! Kto i dlaczego "zesłał" policjantkę do piwnicy rzeszowskiego zamku?

Nie ma mowy o pouczeniach, czy wnioskach kierowanych do sądu wobec sprawcy wykroczeń. Tak jak w przypadku staruszki, przyłapanej w otwartej przestrzeni bez maseczki na twarzy. Policjant zdecydował się na skierowanie do sądu wniosku, komendant nakazał mu wystawić babci mandat. Bo panuje ogromna presja na „mandatowość” posterunku, a statystyka jest tu niemal religią.

- Służbę dzielnicowych poleca zaliczać do służby prewencyjnej – opowiada jeden z nich. - Bo trzeba poprawić wskaźniki w tym zakresie.

Grafik służby ustala przełożony. "A przecież każdy z nas ma rodzinę"

Policjanci skarżą się też, że nie są panami swojego wolnego czasu: nikt ich nie pytał, kiedy w 2021 r. chcą wziąć urlop, o tym zadecydował ich przełożony. Grafik służby również on arbitralnie ustala.

„A przecież każdy z nas ma rodzinę, dom, życie prywatne, co kompletnie nie jest brane pod uwagę” – piszą.

Nie wolno im zjeść kanapki w przerwie w pracy, bo takich przerw nie ma, choć prawo mówi, że im przysługuje. Szef wymaga od nich, by jedli „po godzinach”.

Wstrząsem dla nich była sytuacja, kiedy jeden z policjantów otrzymał z sanepidu nakaz, by natychmiast udał się na kwarantannę, bo miał kontakt z pacjentem covidowym.

- Komendant polecił mu dokończyć czynności służbowe w rejonie – mówi jeden z protestujących funkcjonariuszy. - Oświadczył przy tym, że sam to załatwi w sanepidzie.

„Nakłaniał nas do zaniechania przekazywania odpowiednim instytucjom informacji, co do naszych kontaktów z osobami chorymi na COVID-19. Działanie jego miało na celu uniknięcie przez nas obowiązkowej kwarantanny” – piszą dalej do komendanta wojewódzkiego.

I dodają, że to narażanie na utratą zdrowia i życia już nie tylko ich, ale ich bliskich i ich interesantów.

Policjanci proszą o wsparcie związek zawodowy

Pod listem podpisało się 10 policjantów, czyli większość załogi brzeźnickiego posterunku. Poprosili o wsparcie swój związek zawodowy.

- Spotkałem się z nimi, jako związek wysłaliśmy swoje stanowisko do komendanta wojewódzkiego. Potem poinformowali mnie, że doszło do ich spotkania z komendantem powiatowym w Dębicy. Z ich relacji wynika, że z takim efektem, iż „kazano im się po prostu wziąć do roboty”

– potwierdza przewodniczący Bąk.

PRZECZYTAJ TEŻ: Sędziowie Sądu Okręgowego w Rzeszowie pozwali... sąd. Uważają, że są mobbingowani przez prezesa

Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie potwierdza, że wie o sytuacji z brzeźnickim posterunku.

- Na początku listopada br. do Komendanta Wojewódzkiego Policji w Rzeszowie wpłynęło pismo, z którego treści wynikało, że mogło dochodzić do nieprawidłowości w relacjach pomiędzy przełożonym a podwładnymi w komisariacie w Brzeźnicy – informuje biuro prasowe KWP w Rzeszowie. - Materiały w tym zakresie, zgodnie z właściwością, zostały przekazane do Komendy Powiatowej Policji w Dębicy, celem przeprowadzenia czynności wyjaśniających. O szczegóły, proszę zwrócić się do oficera prasowego KPP w Dębicy.

Zwróciliśmy się, czekamy na odpowiedź.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24