Burmistrz Ustrzyk Dolnych Bartosz Romowicz wygrał w sądzie z radnymi

Początek sierpnia 2020 r., podczas sesji rady miasta siedmiu radnych było za udzieleniem burmistrzowi wotum zaufania, ośmiu było przeciwko. Takiego wyniku można było się spodziewać po wystąpieniu radnego Prawa i Sprawiedliwości Artura Bobreckiego.

- Przez ostatnie dwa lata wykazał pan brak chęci współpracy jaką pan deklarował - krytykował burmistrza radny, zarzucając mu także zadłużanie gminy i wybujałe ambicie osobiste.

- Pana obietnice są fałszywe po to, by mógł pan zaspokoić swoje wybujałe ambicje. Jak młody człowiek może tak bezkompromisowo dążyć do tego, by robić karierę. Nie w samorządzie, bo startował pan do Izby Wyższej Parlamentu. Co by się stało jakby pan uzyskał mandat senatora - w moim mniemaniu - chciałby pan zostawić bałagan swojemu następcy.

Bartosz Romowicz zapewniał później publiczbnie, że spodziewał się takiego wyniku głosowania. Rok wcześniej również nie otrzymał wotum zaufania od rady, której większość, to jego przeciwnicy polityczni. Dwukrotne odmówienie Romowiczowi zaufania dawało radzie przepustkę do zorganizowania referendum o jego odwołaniu ze stanowiska. Burmistrz uprzedził ten ruch, zaskarżając w Wojewódzkim Sądzie Administracyjny w Rzeszowie uchwałę o odmówieniu mu wotum zaufania. W miniony czwartek WSA uznał tę uchwałę za nieważną.

- To była moja prywatna skarga, jej koszt pokryłem z moich prywatnych środków - zaznacza Bartosz Romowicz. – Na 19 stronach uzasadnienia do skargi przedstawiłem, jak w 2019 roku gmina była zarządzana, jak wykonałem budżet, jak realizowałem strategię rozwoju gminy, a także uchwały i plany rady miejskiej. Przedstawiłem też efekty tych działań. Wszystko po to, by przekonać sąd, że decyzja radnych pozbawiona była merytorycznych podstaw, a podyktowana była jedynie względami politycznymi. Do skargi dołączyłem wypowiedzi państwa radnych z debaty nad wotum zaufania.

Niezależnie od tego złożył w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienie przestępstwa przez jednego z radnych, który w emocjonalnej wypowiedzi podczas tamtej sierpniowej sesji rady miasta naruszył – zdaniem burmistrza – jego dobre imię. Prokuratura umorzyła sprawę z uzasadnieniem, że w wyjaśnieniu tej sprawy nie ma interesu publicznego, co najwyżej Bartosz Romowicz może przeciwko radnemu wystąpić do sądu w postępowaniu prywatnoskargowym.

Przypomina, że podczas tej samej sesji radni udzielili mu absolutorium z wykonania budżetu za 2019 r., więc brak wotum zaufania dla niego jest brakiem konsekwencji ze strony prawicowych radnych.

- Instytucję wotum zaufania wprowadził w 2018 roku do samorządów rząd Prawa i Sprawiedliwości – dodaje.

– W mojej ocenie miał to być swoisty bat na wójtów, burmistrzów, którzy nie mają większości w radach gmin. Zakładam, że miał być instrumentem oceny wójta lub burmistrza z wykonania uchwał rady, a w praktyce stał się instrumentem oceny na zasadzie: lubimy go albo nie lubimy, nasz politycznie albo nie nasz, więc damy mu wotum albo nie damy.

W związku z COVID-19 posiedzenie sądu przeniesiono w tryb niejawny. Uzasadnienie takiej decyzji WSA ma zostać sformułowane w ciągu najbliższych tygodni. To trzeci przypadek w skali kraju, kiedy włodarz miasta lub gminy wygrywa w WSA z radnymi spór o wotum zaufania. Burmistrz Romowicz zapewnia, że na rozstrzygnięcie sądowe czeka jeszcze kilkadziesiąt takich skarg w Polsce.