Henry Kissinger ukuł powiedzenie, że „władza to najlepszy afrodyzjak”. Dziesięć posiedzeń Sądu Rejonowego w Przemyślu, a potem ustne uzasadnienie do wyroku w tej sprawie dowodzą, jak łatwo i z jak koszmarnym skutkiem, taki afrodyzjak można przedawkować.
Trzy tomy dokumentów wspierających akt oskarżenia, kolejnych osiem tomów akt będących wynikiem postępowania sądowego dają szczegółowy obraz przyczyn, początków i przebiegu sporu, jaki rozgorzał pomiędzy byłym (od 2006 r.) wójtem gminy Medyka Markiem I. a jego byłą współpracownicą z urzędu. Sporu, który miał kontynuację przed Sądem Rejonowym w Przemyślu, a niewykluczone, że ciąg dalszy będzie miał przed sądem okręgowym. Sporu, w którego konsekwencji wójt został oskarżony i stanął przed sądem posądzony o uporczywe naruszanie praw pracowniczych wspomnianej urzędniczki, wręcz mobbing, bezzasadne zwolnienie jej z pracy i doprowadzenie do aktu samobójczego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Były wójt gminy Medyka niewinny. Zemsta zawiedzionej miłości?
Wprawdzie oskarżała go prokuratura, ale amunicji do oskarżenia dostarczyła była urzędniczka. To miała być wojna między byłym szefem a byłą podwładną, tymczasem przewód sądowy ujawnił mimochodem, że prawdziwa wojna toczyła się na gruncie nie zawodowym, a prywatnym. Wręcz intymnym. Wprawdzie Marek I. został przez sąd uniewinniony od zarzutów, ale dokumenty, zeznania, billingi, treść SMS-ów i e-maili, wreszcie nagrania audio z zainstalowanego przez urzędniczkę podsłuchu w gabinecie wójta, dawały obraz burzliwego i toksycznego związku między nimi i zwyczajów panujących w urzędzie.
Miłe złego początki
Ustne uzasadnienie sędziego Tomasza Kuźmy do wyroku uniewinniającego było historią „w pigułce” tego związku.
- Urzędniczka została zatrudniona w Urzędzie Gminy Medyka niejako „po znajomości” - przytaczał sędzia w uzasadnieniu. To był efekt rozmowy, jaką ojciec kobiety przeprowadził z ówczesnym wójtem. Z ustaleń sądu wynikało, że nie było to jedyne zatrudnienie „po znajomości” w tym urzędzie. - Została zatrudniona w urzędzie gminy, następnie zawiązała się między nimi relacja początkowo koleżeńska, następnie przeobraziła się w relację intymną, romantyczną, to na pewno nie była relacja wyłącznie zawodowa.
Kiedy w 2021 r. urzędniczka rozstawała się z mężem, pozostawała już w nieformalnym związku ze swoim przełożonym. Analiza materiału dowodowego pozwoliła sądowi na wniosek, że po rozwodzie kobieta oczekiwała od oskarżonego działań, które pozwolą im być razem. Tymczasem wójt ani myślał rozwodzić się z żoną, ale też nie zamierzał rezygnować z bliskich relacji z podwładną.
- W tym czasie oskarżony i pokrzywdzona regularnie korespondują ze sobą, wymieniają ze sobą czułości, telefonują do siebie w zasadzie każdego dnia, spotykają się w pracy - relacjonował sędzia. - Stosunki pokrzywdzonej z byłym mężem pogarszają się, pokrzywdzona podejmuje próbę samobójczą we wrześniu 2021 r.
List, który urzędniczka zostawiła przed podjęciem próby samobójczej, wyraźnie odnosił się do jej rodziny. Podczas przyjęcia do szpitala potwierdziła, że o jej kroku zdecydowały problemy rodzinne. Nadto już ze szpitala pisała do Marka I., że „już niedługo będziesz przy mnie, strasznie lubię z tobą podróżować”. A przełożony odwiedzał podwładną w szpitalu.
- I takich wiadomości jest mnóstwo, ta nie jest jedyną wskazującą, że oskarżony nie był powodem tej próby samobójczej - konkludował sąd.
Jak w „Fatalnym zauroczeniu”
Sędzia w uzasadnieniu ustnym powoływał się też na „obszerne wydruki wiadomości tekstowych” i korespondencję, jaką oboje z sobą prowadzili.
- To była relacja oparta na emocjach i to gwałtownie wyrażanych - oceniał przemyski sąd. - W SMS-ach kłócą się, wzajemnie obrażają, grożą sobie wzajemnie, po czym przechodzą do dyskusji na temat zakupów i jak spędzą czas.
Sędzia zacytował kilka SMS-ów, po czym oświadczył, że reszta nie nadaje się do cytowania, korespondencja pełna jest wulgaryzmów. I przypomniał, że urzędniczka wysyłała do przełożonego także swoje intymne zdjęcia.
- To nie są wiadomości, które powinny zaistnieć w stosunkach między dorosłymi ludźmi - uznał sędzia Kuźma. - Przypominają nastolatków, którzy nie potrafią w sposób racjonalny ułożyć sobie wzajemnych relacji.
Dodaje, że podwładna pisywała do przełożonego SMS-y nawet po północy, szydząc z jego żony, wielokrotnie wyrażała zazdrość, ale też miłość, zawoalowane propozycje zbliżeń, tęsknotę. I jeszcze gorzej: zaczęła słać wiadomości także do żony wójta. Co ona sama potwierdziła, zresztą przed sądem.
- W styczniu 2022 roku wysłałam, żeby jej otworzyć oczy, żeby w jakiś sposób mi pomogła i wpłynęła na swojego męża, że jej mąż nie daje mi spokoju - zeznawała podczas jednego z posiedzeń sądowych.
Nie uściśliła, że takich SMS-ów pisała więcej, ale zapewniła, że w odpowiedzi żona wójta ubliżała jej od „k…w”. I też wielokrotnie - zapewniała sąd. Nie miała oporów, by zgromadzonych na sali sądowej szokować bogactwem szczegółów na temat „pozasłużbowego życia” wójta, kiedy rzekomo był związany z inną kobietą, nim poznał pokrzywdzoną. Jej relacja bez wątpienia zasługiwała na zastrzeżenie: „dozwolone od lat 18”. Nie powstrzymywała jej nawet obecność przedstawicieli mediów.
- Żona oskarżonego była na bieżąco informowana o sytuacjach, które nas łączyły - zeznawała innym razem. - Wysyłałam i screeny, i zdjęcia. Pamiętam, że raz była taka sytuacja, że żona oskarżonego napisała do mnie, że mąż kosi trawę, a ja napisałam, że to ładnie pani kłamie, bo właśnie siedzi koło mnie.
- Do zbliżenia doszło w 2019 roku - zeznawała o swoich relacjach z przełożonym. - Mówię o seksualnym zbliżeniu, intymnym. Ale zbliżenie między nami było już z końcem 2018 roku.
Marek I. od początku i do końca procesu konsekwentnie zaprzeczał, jakoby miał relacje intymne z podległą mu urzędniczką.
Jaka brzydka katastrofa
Wymiana wyzwisk, gróźb, przekleństw i złośliwości, między stronami już teraz sporu, trwała nadal.
- W ocenie sądu to nie jest znęcanie się jednej osoby nad drugą - oceniał sędzia, który i z tego zarzutu uniewinnił byłego wójta. - W zarzucie jest wskazane, że oskarżony naruszył nietykalność cielesną pokrzywdzonej. Sąd przesłuchał nagrania z okresu objętego zarzutem. Wynika z nich, że czasem dotykanie jej przez oskarżonego jej przeszkadzało, a czasem nie. Taka była to relacja. Potrafili godzinami wykłócać się za pośrednictwem messengera, obrzucać się wulgaryzmami i obrażać się wzajemnie, po czym przechodzili do wysyłania sobie swoich intymnych zdjęć.
Jej małżeństwo rozpadło się w 2021 r. Z sądowych zeznań jej siostry wynika, że winą o tę małżeńską katastrofę urzędniczka oskarżała wójta i związek z nim. Choć jeszcze wtedy tym większą wywierała presję na przełożonym, by się z nią trwale związał.
Nastał lipiec 2022 r. Wójt z żoną wyjechał na wakacje do Albanii. Gminna urzędniczka wpadła w szał, widocznie uznała, że w ten sposób odjechało jej marzenie, że na stałe zwiąże się z przełożonym. Jeszcze wtedy z sobą korespondowali w tak samo, albo w bardziej emocjonalny sposób. Zdaniem sądu, włodarz gminy ani myślał rozstawać się z żoną, ani rezygnować ze związku z podwładną.
- Co się dzieje dalej - zaczyna sędzia w uzasadnieniu. - Poszkodowana nie wytrzymuje i podejmuje decyzję, że musi coś z tym zrobić. Nie idzie na policję, nie idzie do prokuratury, tylko do ludzi, którzy są w konflikcie z oskarżonym. Bo wie, że w taki sposób może mu zaszkodzić. Jeśli złoży skargę na wójta w radzie gminy, wówczas wójt będzie miał problemy.
Pisemna skarga trafiła do Rady Gminy Medyka, radni przesłali ją do Prokuratury Rejonowej w Przemyślu, ta sformułowała akt oskarżenia, który trafił do sądu. Zebrany przez prokuraturę, a także w postępowaniu sądowym materiał dowodowy dawał szokujący obraz relacji, jakie łączyły obie strony romansu, zaprawionego namiętnością i nienawiścią, ale także relacji panujących w urzędzie. Nim doszło do wniesienia aktu oskarżenia, były wójt próbował minimalizować skutki katastrofy, o której od lat i tak już huczało w Medyce. Przed sądem przyznał, że oferował swojej byłej podwładnej 10 tys. zł, byle wycofała zarzuty wobec niego.
- Ona powiedziała, że nie chce żadnych pieniędzy - zeznawał przed sądem były wójt. - Pytałem, czego chcesz, a ona odpowiedziała: „chcę cię, chu…, zniszczyć”.
Potem sytuacja obojgu wymknęła się spod kontroli, przed sądem mieli o sobie wzajemnie do powiedzenia tylko negatywne opinie.
Dlaczego wójt zwolnił z pracy urzędniczkę? Bo „była najgorszą urzędniczką w historii urzędu gminy”.
Dlaczego kobieta próbowała popełnić samobójstwo? W jej opinii to przez wójta i sposób, w jaki ją traktował. Przeczy temu treść listu, który zostawiła tuż przed aktem samobójczym - wyraźnie wskazuje, że dokonała tego z powodu kłopotów rodzinnych. I tak też tłumaczyła swoją decyzję medykom podczas przyjęcia do szpitala.
Na uniewinniającym byłego wójta wyroku Sądu Rejonowego w Przemyślu zapewne się nie skończy. Oboje zapewne będą musieli przeżywać ten koszmar sądowy raz jeszcze, bo prokuratura zapowiedziała wniesienie apelacji.
- Przez tę kobietę nie zostałem ponownie wójtem, przegrałem wybory 17 głosami - wyznał były wójt „Nowinom” już po ogłoszeniu wyroku.
Dodać wypada, że wybory odbyły się w kwietniu 2024 r., kiedy to jego proces był w apogeum i był tematem nr 1 plotek mieszkańców Medyki.
Strefa Biznesu: Polska nie jest gotowa na system kaucyjny?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Tak wygląda szara rzeczywistość żony Mroczka 4 miesiące po ślubie. Koniec bajki?
- Paweł Deląg tylko raz był bliski ślubu. Aktor zdradził nazwisko niedoszłej żony
- Przeżyła z mężem 40 lat. Nie wiedziała, że już nie żyje. Sama odeszła zaraz po nim
- Wachowicz ściągnęła makijaż i pokazała plamy na dłoniach! Ledwo da się ją rozpoznać